czwartek, 29 grudnia 2011

Po sesji rady gminy

Nastrój taki, jak pogoda za oknem. Dobrze, że choć kilka dni można posiedzieć w domu. Nawet na sesję rady gminy iść mi się nie chciało, ale poszłam. Trochę z powinności, skoro przysłano zaproszenie. Po grudniowych tłumach ani śladu, raczej pustawo. Radni i sołtysi. Porządek posiedzenia rady też niewielki. Trzy punkty.
1. Przyjęcie uchwały w sprawie określenia wysokości stawek podatku od środków transportowych oraz wprowadzenia zwolnień w tym podatku, (drobne poprawki wskazane przez urząd wojewódzki),
2. zmiany w budżecie na 2011 rok,
3. i uchwała o wydatkach budżetu Gminy Strachówka, niewygasających z upływem roku budżetowego 2011.
Takie tam drobiazgi. Cicho, szybko, spokojnie. Całe spotkanie trwałoby raptem 30 minut, gdyby nie pytanie w wolnych wnioskach przewodniczącej rady do przewodniczącej komisji budżetu. Dotyczyło punktu 3 porządku posiedzenia komisji budżetu, które (podobno?!) odbyło się wczoraj. Przewodnicząca rady zwróciła uwagę, że pod dyskusję komisji został poddany wniosek o zwiększenie i obniżenie (jednocześnie ?!) diet dla sołtysów i radnych, którego przewodnicząca komisji w ogóle wtedy przy sobie nie miała. Rozmawiano zatem o dokumencie (widmo?), którego ani treści, ani autorów część radnych, członków komisji nie znała i na oczy nie widziała. Znała tylko przewodnicząca komisji, ale trzymała wniosek w domu. Wyjaśnienie przewodniczącej komisji - „jestem radną od roku, mogłam nie wiedzieć, że wniosek musi być w dokumentacji, zapomniałam teczki, mam wiele innych obowiązków”.

Myślę, że nie tylko ja, gość i obserwator sesji Rady Gminy wyszłam z sali bez wyczerpującej odpowiedzi w tej kwestii. Co ciekawe, nie tylko w tej sprawie. Informacji o posiedzeniu komisji budżetu też nie było w informacji publicznej, ani na tablicach informacyjnych, ani na stronie internetowej gminy. Czyżby zasada jawności nie była obowiązująca dla wszystkich samorządów? A może są jakieś inne przyczyny i wyjaśnienia całej sprawy (i niezłego zamieszania)?

środa, 21 grudnia 2011

Spotkanie przy wigilijnym stole.

Kolejna wigilia w szkole za nami, przed nami kolejne Boże Narodzenie. Niby tak samo, jak co roku a jednak za każdym razem inaczej. Na dzisiejsze spotkanie opłatkowe zaprosiliśmy jak zawsze rodziców, władze samorządowe, pracowników Zespołu Obsługi Szkół w Strachówce, kierowników instytucji gminnych, przewodniczących komisji rady gminy, przedstawicieli wszystkich organizacji pozarządowych, przyjaciół szkoły. O 15:00 kolędą „O gwiazdo betlejemska” rozpoczęła się Wigilia. Śpiewali uczniowie przy akompaniamencie nauczyciela Pawła Stysia. Obejrzeliśmy świetne przedstawienie przygotowane przez gimnazjalistów z klasy III „jasełka w glanach”. Oczywiście uczniowie pracowali pod kierunkiem pani Renty Ołdak. Było super. Piękne, mądre, dowcipne, wzruszające. Moje najszczersze uznanie. Był czas na opłatek i oczywiście życzenia. Powiem szczerze, trochę bałam się tej chwili. Nigdy nie przygotowuję tego, co mam powiedzieć, nie umiem. To może moja wada, a może zaleta. Zawsze jednak, na chwilę przed, wzdycham krótko do Ducha Świętego prosząc o światło. To co mam powiedzieć musi być adekwatne do sytuacji. Nie jakieś tam ple, ple, ale z serca. Bałam się, nie dlatego, że nie potrafię publicznie zabierać głosu, ale dlatego, że sytuacja była/jest trudna. Przez szkołę przechodzi głębokie, bolesne pęknięcie. To jak kropla dziegciu w beczce miodu. Na szczęście z odsieczą przyszły teksty młodzieży o prawdziwej przyjaźni, o prawdzie, o miłości. Życzyłam wszystkim najpierw dobrych, szczerych ludzi dokoła, Prawdy, bo tylko ona daje wolność i otwiera nas na Miłość. Prawdziwej wspólnoty najpierw w rodzinach, w szkole, w gminie, która możliwa jest wtedy, gdy ludzie są otwarci, szczerzy. Jestem o tym święcie przekonana.
A potem już opłatek, kolędowanie, rozmowy, św. Mikołaj (Basia w tej roli jest rewelacyjna), prezenty, smaczne jedzenie, rokowe kolędy przy gitarze Krzyśka. Było ciepło, domowo, bez zadęcia, zwyczajnie. Dołączyli do nas uczniowie-aktorzy. Dla wszystkich wystarczyło chleba i miejsca przy stole.
Dziekuję Wam moi nauczyciele, moi pracownicy za Waszą pracę. Nie będę wymieniać każdego z osobna, żeby nikogo nie pominąć. Dziękuję rodzicom, gościom. Wasza obecność ma dla mnie ogromne znaczenie.Dziękuję.





wtorek, 20 grudnia 2011

O świątecznym czekaniu

Święta coraz bliżej. Co to tak naprawdę znaczy? Kiedy byłam dzieckiem, tak jak każde dziecko czekałam na św. Mikołaja, prezenty, choinkę. Cieszył mnie śnieg, lód, pasterka o północy. Co cieszy mnie dzisiaj? Na co czekam teraz? Od wielu lat cieszy mnie świąteczny nastrój w szkole. Pamiętam pierwsze w gminie, przygotowywane przeze mnie jasełka, w których św. Józefem był nasz uczeń, dziś ojciec pallotyn z Jadwisina. Pierwsze wigilie jeszcze w klasach, a potem wspólne całej szkoły. Kiermasze świąteczne, dekoracje. Zamiast sprzątać w domu całe godziny spędzałam na robieniu ozdób. Dziś na szczęście nie muszę tego robić. Są wspaniałe dziewczyny-nauczycielki Mirka, Basia, Emilka, Iwona, uczniowie, którzy od wielu dni zostają po godzinach, pracują w domu wyczarowując cudeńka. Pieniądze uzyskane z ich sprzedaży zasilą konto Szkolnego Koła Caritas. Dzięki temu mogli zrobić świąteczne paczki dla potrzebujących. Niezastąpiona Renata przygotowuje jasełka.
Pamiętam wigilijne spotkania pokoleń, wigilie, na których obecni byli przedstawiciele wszystkich gminnych instytucji, radni i sołtysi, rodzice. Ten wymiar wspólnotowości zawsze był i jest dla mnie najważniejszy. I zawsze jakoś tak było, że dla wszystkich starczyło miejsca i jedzenia.
Kiedy myślę o Świętach Bożego Narodzenia to nie cieszy mnie „magia świąt”, ich „magiczny” klimat. Nie lubię tych pogańskich określeń. Cieszy mnie przeżywanie wspólnoty, w rodzinie, w szkole (najbardziej chciałabym w kościele). Z nadzieją czekam, że w tym czasie (choć przecież każdego dnia, dziś) będzie taka chwila, moment, że Jezus Chrystus-Osoba będzie blisko. Może we wzruszeniu, może w przebaczeniu, może we łzie, może w uśmiechu, może w tęsknocie za tymi co daleko, w dobrej myśli, natchnieniu. Nie wiem.

piątek, 16 grudnia 2011

Persona non grata

Biłam się z myślami, czy opowiedzieć o dzisiejszych wydarzeniach. Zastanawiałam się, czy warto? I przyszła odpowiedź. Nie można milczeń, tylko dlatego, że ludzie będą gadać, że mnie osądzą. Dla świętego spokoju. Dlatego, że inni nie mają odwagi głośno mówić tego, co myślą ja będę mówić.
Dziś odbyło się w świetlicy wiejskiej w Strachówce spotkanie opłatkowe Stowarzyszenia Przyjaciół Strachówki. Nie byłoby w tym nic dziwnego i nie wzbudziłoby mojego zainteresowania, gdyby nie wcześniejsze pogłoski, że ma w nim wziąć udział Marszałek Sejmiku Mazowieckiego pan Adam Struzik. To nie była informacja ogólnodostępna. Kilkanaście dni temu pojawiła się na chwilę, na blogu SPS i zniknęła. Więc chodziły tylko takie plotki. Ale jeśli prawdą jest, że przyjeżdża tak ważny gość, to zdecydowanie jest to wydarzenie, o którym powinni wiedzieć mieszkańcy całej gminy. Chyba, że przyjeżdza prywatnie do pani X czy Y. Dobry przykład, jak takie wizyty organizować, dał Wójt Jadowa pan Darek Kokoszka, który we wrześniu zaprosił Marszałka na spotkanie z mieszkańcami. Obiecałam wtedy Panu Marszałkowi, że dostarczę mu materiały o Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Dziś to był jedyny powód mojej obecności w świetlicy wiejskiej w Strachówce. Mówię to do tych z Państwa radnych, którzy nie omieszkali skomentować mojego wejścia do sali, w której rozpoczynało się spotkanie opłatkowe - „wigilijne”(?) Chcę Pani przypomnieć, że jestem dyrektorem Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, osobą publiczną. Jeśli takich elementarnych spraw nie rozumieją niektórzy radni, to długa droga w naszej gminie do prawdziwej demokracji. Smutne. Nie ma jednak tak trudnych sytuacji, z których przy dobrej woli wszystkich stron nie byłoby wyjścia. Warunkiem jednak jest jawność, przyjrzystość, otwartość naszych działań, w stowarzyszeniach, samorządzie, szkole, w życiu społecznym, czego sobie i wszystkim życzę.
A mieszkańcom Strachówki i całej gminy gratuluję nowej, (na nowo otwartej?) i poświęconej dzisiaj świetlicy.

środa, 14 grudnia 2011

XXX rocznica wprowadzenia stanu wojennego


Ciągle jeszcze jestem pod wrażeniem wczorajszej uroczystości w szkole. XXX Rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Miałam wtedy 18 lat i byłam w maturalnej klasie. Doskonale pamiętam tamten dzień, dzień strasznej bezsilności i leku. A potem manifestaacje na Starym Mieście w święto 3-go maja, oporniki, piekące oczy od gazu łzawiącego, szukanie schronienia w kościele św. Anny, odmowa wydania paszportu na wyjazd na spotkanie młodych do Hiszpanii (Taize), I wiele innych. Bywało straszno i pięknie.
Wczoraj spodziewałam się krótkiego apelu. Tak wynikało z docierających do mnie informacji. To co przygotowali nauczyciele i dzieci przeszło moje oczekiwania. Było przepięknie. „Tryptyk” Czesława Miłosza w wykonaniu kariny, Oli, Martyny i Andrzeja fantastyczny. Nie dziwię się, że zdobyli I miejsce bijąc na głowe konkurencjępodczas konkursu „Człowiek roku 2011” w Jadowie. A potem wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń czytane przez szóstą klasę (przygotowywała Iwonka Gajda), piosenki śpiewane przez dziewczynki klasy IV, V i Ulę z klasy VI (przygotowywała Emila Badurek z akompaniamentem gitarowym Krzysztofa Załęskiego). Prosta, świetna dekoracja przygotowana przez Mariolkę Orzechowską i obsługa techniczna prezentacji multimedialnej w wykonaniu Sebastiana Radzio. Te wszystkie elementy , praca świetnej, rozumiejącej się ekipy złożyły sięfantastyczny rezultat. Bardzo, bardzo Wam dziękuję. Za wzruszenia, za pamięć, za to, że potrafiliście upomieć się o Prawdę i Pamięć. Jesteście świetnymi nauczycielami nie w słowach a w czynach.


wtorek, 6 grudnia 2011

Po sesji

To był długi dzień, bogaty w wydarzenia i emocje. Różne. Od tego co cieszy – wizyty św. Mikołaja w szkole, radości dzieci, fajnego konkursu recytatorskiego poezji Jana Brzechwy w klasach 0-III szkoły podstawowej, po kilkugodzinne obrady rady gminy Strachówka. Porządek sesji był obszerny, kilkanaście punków. Bardzo dużo osób na sali, oprócz radnych pracownicy urzędu, sołtysi, były wójt Kazimierz Łapka i inni. Jednym z punktów było głosowanie nad uchwałą obniżenia pensum godzin dydaktycznych (przy tablicy) dyrektora Zespołu Szkół w Strachówce z 8 do 6. Nie będę opisywać klimatu i wymiany zdań wokół tego głosowania, bo to było po prostu …. brak słów. Przytoczę fakty. Wyniki głosowania 7 głosów za przyjęciem uchwały i obniżem ilości godzin do 6, 7 głosów przeciw, 1 głos wstrzymujący się. Pat. Nikt nie wiedział, co w takim przypadku. Sięgnięto do statutu gminy. Zapis powtórzyć głosowanie. Powtórzono. Wynik taki sam. Na to radna pani Ewa Mikulska złożyła wniosek, aby sprawę tę zostawić i odłożyć do przyszłego roku szkolnego. Wniosek przeszedł. Uff. Niewygodny problem z głowy … radnych. I tak ukręcono „łeb” dwóch godzin, które dyrektor, czyli ja prowadzi i prowadzić będzie w klasie IV i V. Czy to pomoże szkole?
Ważne, szczególnie dla mieszkańców, w tej całej sprawie jest to jak kto głosował. A więc, za byli: Hanna Wronka, Irena Baran, Marcin Skibniewski, Michał Foryś, Elżbieta Bąkowska, Stanisław Gańko, Barbara Rosa. Przeciwko byli: Krystyna Ołdak, Ewa Mikulska, Barbara Szczęsna, Agnieszka Wierzba, Barbara Kozłowska, Bogumił Łapka, Violetta Krasuska. Wstrzymał się Krzysztof Gawor.
Tak jak na sesji, tak i tu chcę jeszcze przytoczyć ważny cytat z protokołu posiedzenia komisji rewizyjnej z dnia 27 października 2011 r.. Niech każdy sam wyciągnie wnioski.
„Pkt 3
Stanisław Gańko – Przewodniczący Komisji zapoznał z pismem Dyrektora Zespołu Szkół im Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strachówce w sprawie zmniejszenia pensum dyrektorowi z 8 do 6 godzin. Dodał, że głosował za obniżeniem pensum podczas Sesji Rady Gminy w dniu 26 sierpnia.
(…)
Hanna Wronka – członek komisji zapytała dlaczego powyższe pismo nie zostało przedstawione na posiedzeniu Komisji Budżetu, Rolnictwa, Bezpieczeństwa Społeczno- Gospodarczego Rady Gminy Strachówka. Wydaje się jej, że ta właśnie Komisja jest właściwa do opiniowania tego typu spraw.
Piotr Orzechowski – Wójt Gminy poinformował, że Przewodnicząca Komisji nie wyraziła zgody na wprowadzenie do porządku posiedzenia tej sprawy. Osobiście popiera wniosek o zmniejszenie pensum z uwagi na zwiększanie zakresu obowiązków dyrektora szkoły. Ma tu na myśli chociażby realizację Programu „Lepszy start w przyszłość naszych dzieci”, które nie przewiduje żadnych dodatkowych środków finansowych na obsługę”.
Ps. Przeczytałam jeszcze raz fragment z protokołu. Złapałam się na tym, że nie do końca rozumiem z zapisu wypowiedzi Wójta, kto popiera wniosek, czy Pan Wójt, czy Przewodnicząca Komisji Budżetu. W pierwszej chwili wydaje się, że Przewodnicząca, po głębszej analizie tekstu jednak nie.

sobota, 3 grudnia 2011

VI warsztat programu "Decydujmy razem"




Odbył się VI warsztat grupy roboczej w programie Decydujmy razem. Pracujemy nad gminnym programem rozwoju turystyki w gminie Strachówka. Temat dzisiejszego spotkania brzmiał Produkt turystyczny a marka gminy. Warsztaty prowadziła Ewa Smuk absolutnie fantastyczna ekspertka zGrzybowa (Stowarzyszenie „Ziarno”).
Już z samego rana w szkolnej kuchni krzątała się Celinka, Wiesia i Basia, Asia przygotowując „małe co nieco” . Bardzo Wam dziękuję, zawsze mogę na Was liczyć.
Przed dziesiątą zaczęli przybywać uczestnicy naszej grupy roboczej. To już stałą grupa, choć dzisiaj były dwie nowe osoby (z czego bardzo się cieszymy) pani z Kątów Czernickich i nauczyciel naszej szkoły Paweł Styś. Choć nie z naszej gminy przyjechał z Łochowa i aktywnie uczestniczył w zajęciach.
Był także nasz AS animator subregionalny Grzegorz Grabowski i wójt Piotr Orzechowski.
Pracę zaczęliśmy od spisania pracy domowej, czyli pomysłów na konkretne produkty turystyczne. Okazało się , że jest ich sporo i są całkiem realne, co prawda w różnym stopniu zaawansowania. Oczami wyobraźni widzieliśmy już turystę przemierzającego na rowerze, konno, pieszo, bryczką szlak z muzeum regionalnego w Równym, przez warsztaty „od ziarenka do bochoneka” w Zofininie, do „Leszczynowego zacisza” w Rozalinie, XIX wiecznej izby w Annoopolu. Po drodze spotkając współpracujących ze sobą ludżmi. A wszystko to w Rzeczpospolitej Norwidowskiej, w której żywa jest myśl Norwida „piękno po to jest, by zachwycało do pracy, praca, by się zmartwychwstało”.
W grupach pracowaliśmy nad wizualizacją marki gminy Strachówka. Fajna zabawa, dużo śmiechu. Ciekawe wprowadzenie do poważniejszej pracy nad marką. Po raz kolejny otrzymaliśmy potwierdzenie naszego głębokiego przekonania, że może nią być, jest Rzeczpospolita Norwidowska. Ewa mówiła „piękna nazwa”, intygująca.
Uczestnicy spotkania mieli okazję obejrzeć wystawę zdjęć powstałych min w konkursie „Skarby mojej wioski”, który był częścią projektu "Artystyczny wóz Drzymały 2” realizowanego przez nasze stowarzyszenie w wakacje.
Spotkanie zakończyliśmy kolędą, łamaniem opłatka i świątecznymi życzeniami. Następne warsztaty (wyjazdowe) w Grzybowie u Ewy. Już dziś cieszę się, na myśl o tej wizycie.
Cieszy mnie i bardzo buduje klimat, atmosfera tych spotkań.




środa, 30 listopada 2011

"Dlaczego szkoła szkodzi uczniom?" - kontrowersyjnie o szkole

Ostatnie dni są bardzo pracowite. Siedzę nad sprawozdaniami. Może uda się w końcu pomyślnie wszystko pozamykać. Ze szkoły wychodzę nie wcześniej niż o 15 (i niech ktoś powie, że dyrektor nie pracuje i ma za mało godzin przy tablicy). Wczoraj na spotkaniu z rady rodziców było ciekawie. Omówiliśmy najbliższe szkolne wydarzenia. Padła też propozycja, jednego z rodziców, żeby przywrócić dzwonki w szkole. O dzwonkach kiedyś już pisałam, ale chętnie powtórzę argumenty przemawiające za rezygnacją z dzwonków.
1. Najważniejsze- traktujemy ucznia (siebie nawzajem) podmiotowo, jak odpowiedzialnych ludzi (a przynajmniej odpowiedzialności chcemy uczyć), którzy sami potrafią kontrolować czas przerwy i nie spóźniać się.
2. Nauczyciel kontroluje upływ czasu na lekcji, kończy lekcję dziękując uczniom w chwili kiedy zadał pracę domową, podsumował temat, uczniowie są spokojniejsi, nikt nie zrywa się na dźwięk dzwonka.
3. W szkole jest ciszej, nie ma inwazyjnych dźwięków.
4. Nieprawdą jest stwierdzenie, że dzwonki pomagają nie spóźniać się (zarówno uczniom jak i nauczycielom). Ci, którzy się spóźniają będą się spóźniać, nawet jeśli zadzwoni dzwonek. Tak pokazuje moje ponad dwudziestoletnie nauczycielskie doświadczenie.
Ci, którzy chcą wrócić do starego, próbują zwalniać dzieci z odpowiedzialności i minimalnego wysiłku. Czy rzeczywiście o to nam chodzi? Są w Polsce szkoły, w których jest podobnie jak u nas. Może warto byłoby zapytać je dlaczego wprowadziły taką praktykę.
Dziś spotkanie rady pedagogicznej. Bez stałych spotkań nie może funkcjonować żadna instytucja, nie może się rozwijać. Jak się okazało spraw jest bardzo dużo. Wiele się dzieje. Szkoła tętni życiem. To prawda. Tak wygląda z naszej strony. Czy tak wygląda to ze strony ucznia? Jeśli tak jest, to dlaczego słyszę od własnych dzieci i nie tylko „w szkole jest nudno”, co robiliście „nic”, jak było „jak zawsze”. Trzeba potraktować te głosy bardzo poważnie. Potrzebna jest stała refleksja nad szkołą. Dzisiaj „kijem w mrowisko” była rozmowa radia TOK FM z dr Marzeną Żylińską z Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Toruniu, ekspertką od procesów uczenia się i neuropedagogiki rozmowa odbyła się przed Kongresem Obywatelskim (wysłuchaliśmy na radzie). Pani dr Żylińska mówiła min.
 „za każdym razem, gdy uświadamiam sobie, jak wielu uczniów nudzi się w szkole (patrz: raport „Szkoła bez przemocy”), ogarnia mnie żal. Tych strat nigdy już nie uda się nadrobić!!! Z badań nad mózgiem wynika bowiem niezbicie, że neurony umierają (i to dosłownie!) z nudów. Gdy dzieci w wieku sześciu lat idą do szkoły, w ich płacie czołowym występuje największa ilość połączeń neuronalnych. Wszystko jest ze wszystkim połączone. Ta gęsta sieć połączeń jest największym darem natury! Jednak stabilizują się, czyli zostają utrzymane, jedynie te połączenia, które są używane. Mózg kieruje się bowiem zasadą: używaj albo wyrzuć. O tym, ile z tych połączeń mózg zachowa, zależy od różnorodności podejmowanych przez dzieci aktywności. Im bardziej są aktywne, im więcej modalności bierze udział w procesie poznawania świata, tym lepiej. Każdy zmysł ma w mózgu swoją reprezentację. Dzieci uczą się dzięki temu, co widzą, słyszą i co robią. Szczególne znaczenie przypada tu dłoniom. Jak pokazuje filogeneza, rozwój gatunku Homo Sapiens przyspieszył, gdy nasi przodkowie zaczęli używać narzędzi. Ta aktywność wpływała stymulująco na rozwój ludzkiego mózgu i tak dzieje się również dziś. Ręce mają bowiem ogromną reprezentację neuronalną. Dlaczego więc, mimo wiedzy na temat procesów uczenia się, sadza się sześciolatki w ławkach i każe im słuchać? W ten sposób wyłącza się naturalne mechanizmy, w które wyposażyła je natura.“
Więcej na stronie www.edunews.pl skąd pochodzi przytoczony cytat.
Mam nadzieję, że wrócimy do tej inspiracji podejmując, być może dla wielu kontrowersyjny temat „dlaczego szkoła szkodzi uczniom?”.

piątek, 25 listopada 2011

Andrzejkowa zabawa


Wczoraj pisałam o zamyśleniu, dziś o zabawie i radości. Śmierć i życie chodzą w parze.
Radości i zabawy było dużo, a to za przyczyną połączonych sił samorządu szkoły podstawowej i gimnazjum. Samorząd zorganizował dla obu szkół andrzejkową dyskotekę. Wydwałoby się rzecz prosta, co tam, to tylko dyskoteka, a jednak. Najpierw trzeba było duuużo wcześniej umówić i „zaklepać” pana Adama Kura (mistrza nad mistrzami, wodzireja najwyższej klasy, bez niego nie udaje się żadna dyskoteka). Potem trzeba było ruszyć głową, jak zdobyć pieniądze, żeby mu za wielogodzinną pracę zapłacić. Następnie obmyśleć i zrobić dekoracje, a na koniec dopilnować całości i posprzątać po zabawie. Mózgiem wszystkiego były nauczycielki - opiekunki samorządu szkolnego pani Iwonka i Mariola. Nic by nie wyszło bez ich pracy, pomysłowości i zapału, ciągłego motywowania uczniów. W efekcie super impreza (jak mówią młodzi).
Dzieci bawiły się świetnie. Co widać na zdjęciach. Przed południem maluchy, po południu „starszaki”, w wielkiej zgodzie i przyjaźni. Po raz kolejny byłam pod wrażeniem naszych uczniów. I kto by pomyślał, zadziwili dyrekcję. Dziękuję. Wielkie podziękowania należą się oczywiście nauczycielom; Marioli i Iwonie, Basi za loterię, Emilii za pracę przy gofrach i wszystkim, o pracy których nawet nie wiem, a przyłożyli rękę, żeby zabawa była bezpieczna i udana. Dziękuję.

Tak mi się marzy muzyczny zespół w szkole. Kiedyś była schola na potrzeby Mszy Świętej szkolnej. Jakiś powrót do wspólnego śpiewania robi Paweł (nauczyciel angielskiego i Krzysztof wuefista - śpiewa z dzieciakami na świetlicy). Fajnie byłoby mieć w szkole instrumenty. Dzieci uwielbiają śpiew, a muzyka łagodzi obyczaje.


Było też coś na słodko, no i ... pieniądze na andrzejki.



A to co? Czyżby oni się nie bawili? Bawili się, bawili i to całkiem fajnie. Widziałam na własne oczy. Ale wykonywali też zadanie projektowe. Badali poziom hałasu (gimnazjalna grupa projektowa klasa III, projekt z fizyki). Ciekawe ile zostały przekroczone dopuszczalne normy).

czwartek, 24 listopada 2011

Zaduszkowa wieczornica



Dawno nie byłam w teatrze. Bardzo dawno, choć z racji uprawianego zawodu powinnam bywać tam regularnie. Cóż to za nauczyciel, który nie orientuje się co „w kulturze piszczy”. Taki los wielodzietnej rodziny. Są ważniejsze sprawy. Ale właściwie nie o tym chciałam pisać. Muszę podzielić się swoimi przeżyciami, których źródłem była wczorajsza wieczornica zaduszkowa, przygotowana przez uczniów klasy III naszego gimnazjum, pod kierunkiem pani Renaty Ołdak (wychowawca i polonistka). To był najprawdziwszy, przepiękny spektakl teatralny poświęcony życiu, przemijaniu, odchodzeniu, śmierci. Na generalnej próbie, na którą zostałam poproszona miałam trochę wątpliwości, dotyczyły dekoracji, ale premiera zupełnie je rozwiała.
Zobaczyłam na niej dojrzałych, młodych ludzi, którzy rewelacyjnie opowiadają o bardzo trudnych, przemilczanych sprawach. O śmierci. Wyglądali pięknie. Czy to ci sami uczniowie z III klasy? Myślałam. Wzruszenie przyszło ze słowami Andrzeja
„Tak mało powiedziałem.
Krótkie dni.
Krótkie dni,
Krótkie noce,
Krótkie lata.
Tak mało powiedziałem,
Nie zdążyłe.
Serce moje zmęczyło się
Zachwytem,
Rozpaczą,
Gorliwością,
Nadzieją.
Paszcza lewiatana
Zamykała się na mnie.
Porwał mnie w otchłań ze sobą
Biały wieloryb świata.
I teraz nie wiem
Co było prawdziwe”.
A potem piosenka, pieśń (?)„Ta nasza młodość” i rozmowa „matki z synem” (Martyna i Andrzej)
„Czas na mnie
czas nagli
co ze sobą zabrać
na tamten brzeg
nic
więc to już
wszystko
mamo
tak synku
Byli w tej scenie fantastyczni.
Za wzruszenia, za recytację, za chwilę zamyślenia, za Waszą pracę …. bardzo dziękuję.
I oczywiście dziękuję Renacie, która tę wieczernicę przygotowała, dokładając sobie ogrom pracy.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Odpowiedź na prośbę - o dostępności do informacji publicznej

Józef w komentarzu poprosił, żeby napisać coś o dostępności do informacji publicznej. Mogę tylko przytoczyć to, czego dowiedziałam się z prezentacji Maćka.
A zatem ... . Czy wszystkie informacje są publicznymi? Tak.
Każda informacja o sprawach publicznych jest informacją publiczną. Jest jawna (oprócz tych wyjątkowych, które mają klauzurę tajne, ściśle tajne, ale tych na poziomie samorządów lokalnych nie ma). Każdy obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej. Mówi o tym w art. 61 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Każdy z nas ma prawo uczestniczyć np. w posiedzeniach wszystkich komisji rady gminy (także rewizyjnej), w sesjach rady gminy. Ma również prawo, bez proszenia kogokolwiek o zgodę, rejestrować obrady na wszystkich dostępnych nośnikach. Nagrywać dźwięk, robić zdjęcia, filmować. Udostępnienie wszystkich informacji nie tylko protokołów, notatek do protokołu z sesji, ale także projektów uchwał (przed przyjęciem i po), wszystkich faktur, dokumentów przetargowych etc może odbywać się w różny sposób. Najprościej byłoby, gdyby te informacje ukazywały się na bieżąco w Biuletynie Informacji Publicznej. Niestety powszechna praktyka urzędów jest inna, z różnych powodów odbiega od modelowego wzorca. Często na BIP-ie nie ma żadnych informacji, albo są bardzo, bardzo nieaktualne. Każdy obywatel (pełnoletni czy niepełnoletni) ma prawo wnioskować o interesujące go informacje. Nie ma jednego wzorcowego formularza, ba wniosek nie musi być nawet złożony na piśmie, może mieć formę ustną. Urzędnik ma obowiązek niezwłocznie jej udzielić bez zbędnej zwłoki, ( i dopisek) nie później niż w terminie 14 dni. Można także wnioskować wysyłając maila. A co jeśli nie dostaniemy odpowiedzi? Jeśli po drugiej stronie jest cisza obywatel może złożyć skargę na bezczynność urzędu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli otrzyma odmowę od urzędu może złożyć odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego lub wnieść powództwo do sądu powszechnego.
Jakim sankcjom podlegają urzędnicy uchylający się od obowiązku udzielenia informacji publicznej? Otóż art. 23 (UDIP) mówi, że „kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Konsekwencją tego, może być niemożność startowania w kolejnych wyborach. Były takie przypadki w naszym powiecie.
W pozyskiwaniu informacji obowiązuje zasada bezpłatności, a więc urząd nie może żądać od obywatela opłat za xero dokumentów (nawet jeśli byłoby to 100 i więcej stron), o które prosi.
Tak wygląda prawo. Ludzie niestety go nie znają. Nie jest powszechnym zjawiskiem interesowanie się tym, co dzieje się w mieście, powiecie, gminie. Zresztą sprawujący władzę ( z wyboru!) nie ułatwiają tego ludziom, choćby przez organizację posiedzeń komisji, sesji w godzinach dogodnych dla wyborców lub (szczyt marzeń) np. relację on-line w miejscowych medich lub Internecie.
Ciągle jeszcze tych, którzy pytają i interesują się sprawami publicznymi, uważa się za mącicieli i pieniaczy. A przecież im więcej będzie przejrzystości w naszym życiu społecznym, im więcej będzie tych, którzy pytają, wyższy będzie poziom społecznego zaufania. Dopiero wtedy będziemy mogli uczciwie o sobie powiedzieć, że jesteśmy społeczeństwem obywatelskim.

PS. Wnioskujący nie musi uzasadniać swojej prośby i tłumaczyć urzędnikowi do czego potrzebna mu ta czy inna informacja.

sobota, 19 listopada 2011

Jaka współpraca NGO w powiecie wołomińskim?


Byłam na drugim spotkaniu przedstawicieli organizacji pozarządowych z powiatu wołomińskiego organizowanym przez Federację Mazowia . Odbyło się ono w ramach projektu z EFS „Budujemy współpracę na Mazowszu – od organizacji do federacji”, który realizuje Federacja. Inicjatywa bardzo cenna. Wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się co do tego, że potrzebna jest współpraca organizacji pozarządowych w naszym powiecie. Jest ich dużo, ale nie znamy się, niewiele o sobie wiemy. Potrzebne są zatem jakieś działania, które pomogłyby poznać się. Konieczne są także regularne, comiesięczne spotkania, aby wymieniać doświadczenia, wypracowywać jakąś formę współpracy. O ile bardzo podoba mi się sam pomysł, to realizacja już trochę mniej. W pierwszej części, prowadzonej przez przedstawicieli Mazowi miała być, zgodnie z ustaleniami na pierwszym spotkaniu, prezentacja ( tak zresztą było zapisane w programie) na temat modeli współpracy NGO z pozostałymi sektorami i modele współpracy wewnątrzsektorowej, określenie zasad grupy roboczej, priorytety oraz harmonogram najbliższych działań. Nie do końca rozumiem dlaczego prowadzący nie przygotowali i nie poprowadzili spotkania zgodnie z zapowiedzią. Zastąpili ją swobodną, nie dość dobrze moderowaną rozmową. Wymiana zdań w dyskusji zawsze jest interesująca, i ubogacająca słuchacza, ale każda dyskusja musi wychodzić od zdefiniownia pojęć, sprawdzenia, czy rozumiemy je podobnie. Dotyczy to także, wydwałoby się oczywistych terminów, jak choćby współpraca. Jeśli nie ma tego elementu na początku tworzy się myślowy chaos i bałagan.
Druga część spotkania była znacznie lepsza. Przygotowana przez Zielonkowskie Forum Samorządowe i Stowarzyszenie Kastor z Tłuszcza. Maciek Puławski przedstawił prezentację o dostępie do informacji publicznej. Bardzo ciekawa. Profesjonalnie przygotowana. Wszyscy otrzymaliśmy także wersję drukowaną. I druga krótka prezentacja o konsultacjach społecznych w kształtowaniu przestrzenie publicznej na przykładach Wołomina. Konkluzja - patrzcie i uczcie się jak nie należy tego robić. Moje ucho, po trzydniowych warsztatach na temat konsultacji społecznych było szczególnie wrażliwe i nastawione na kofrontowanie rzeczywistości z właściwym modelem i najlepszymi europiejskimi i polskimi przykładami (chociażby z naszej stolicy)
Najbardziej twórcza, swobodna i integrująca była trzecia część przy pizzy i herbacie. Kolejne spotkanie 10 grudnia.

piątek, 18 listopada 2011

Partnerstwo - klucz do partycypacji

Partnerstwo


Wróciłam z piątego, ostatniego warsztatu dla animatorów partycypacji publicznej.
Jak to się stało, że nasza gmina znalazła się w programie „Decydujmy razem”? Jak to się stało, że jestem gminnym animatorem w programie?
O „Decydujmy razem” przeczytałam w Internecie. Pomyślałam, że to świetna propozycja dla urzędu gminy, dla nowej władzy, tym bardziej, że było to zaproszenie do … realizacji także moich marzeń o otwartym, przyjaznym urzędzie, o prawdziwej demokracji, która przejawia się we współdecydowaniu i współrządzeniu gminą przez jej obywateli. Poszłam z tym do Wójta – Piotra. Nie musiałam go przekonywać, choć wcześniej, ktoś z gminy po pierwszym informacyjnym spotkaniu o programie (jeszcze za rządów poprzedniego wójta) powiedział, że nie warto, że to nic ciekawego. Jakże bardzo, ten ktoś, się mylił.
W lutym pojechałam na pierwsze warsztaty pt „Ja jako animator partycypacji publicznej”. Potem były kolejne: „Diagnoza i rozwój środowiska lokalnego”, „Partycypacyjne planowanie”, "Prowadzenie procesu społecznego – jak angażować ludzi” i ostatnie „Formy i techniki partycypacji publicznej”. Równolegle rozpoczęła się relizacja programu w gminie. Powołanie zespołu zadaniowego, wybór polityki społecznej ( w naszej gminie została wybrana polityka zrównoważonego rozwoju – program rozwoju turystyki), powołanie grupy roboczej, czyli zaproszenie mieszkańców do wspólnego myślenia o gminie. Już przez te kilka miesięcy realizacji projektu, wydarzyło się tyle dobrych rzeczy. Spotkania w Zofininie, Rozalinie w gospodarstwach agroturystycznych, wyjazd studyjny do Debrzna, warsztaty we Franciszkowie, Ogólnopolskie Forum w Augustowie. Ale to, co wydaje mi się najważniejsze, to odkrycie ogromnego potencjału, jaki tkwi w ludziach, ich zaangażowania. I ta radość, że robimy coś razem. Przebudzenie.


To oczywiście początek drogi, ale otwierają się fantastyczne perspektywy.
Program sięga głębiej. Chodzi o to, aby systemowo wprowadzić w Polsce partycypacyjny model sprawowania władzy samorządowej. Jak on wygląda? Składa się z kilku stopni ( tak naprawdę nie są to stopnie drabiny, a płaszczyzny, które powinny funkcjonować jednocześnie i równolegle). Poziom najniższy, podstawowy- informowanie społeczności o zamierzeniach i decyzjach sprawujących władzę, drugi- pozyskiwanie informacji (od ludzi), trzeci - prowadzenie konsultacji społecznych, dalej współrealizacja zadań gminy, współdecydowanie i najwyższy współrządzenie. W demokratycznej Europie to obowiązująca praktyka.
Chciałabym to zobaczyć u nas. Dożyć tej chwili, kiedy takie standardy bedą obowiązywały w gminie Strachówka. A na razie stoimy u podnóża góry i zaczynamy mozolnie wspinać się na szczyt.

A dla mnie osobiście udział w warsztatach, to przede wszystkim poznanie cudownych ludzi. Świetnych trenerów. Zobaczyłam, że zapaleńcy, „pozytywnie zakręceni”, z marzeniami i wizją, prawdziwi społecznicy są także w urzędach. To również nowe obszary wiedzy, poznane i do poznania, i zgłębienia. Bardzo interesujące. Nowe możliwości przede mną i … gminą.
Chętnie podzielę się tym wszystkim, czego się nauczyłam z każdym, kto tylko będzie chciał z tej wiedzy skorzystać.



poniedziałek, 14 listopada 2011

O świętowaniu Odzyskania Niepodległości i debacie oxfordzkiej


Właśnie skończyłam kolejny wniosek. Może uda się pozyskać jakieś pieniądze na sport dla naszych uczniów. Trzeba próbować.



Choć późno muszę choć kilka słów npisać o dzisiejszym dniu. Był szczególny z dwóch powodów. Po pierwsze w szkole świetowaliśmy Rocznicę Odzyskania Niepodległości. To nic nie szkodzi, że dwa dni później. Warto było poczekać na tak świetnie przygotowaną uroczystość. Znowu Emilia zaskoczyła scenariuszem. Nie było zwyczajnie -wiersze, piosenki. Było inaczej. Przedszkolaki zatańczyły krakowiaka. Wyglądały fantastycznie. Mirka (wychowawczyni klasy „0”) całą niedzielę szyła chłopcom czapki. „Czapki z głów” przed Mirką. Wielkie dzięki.
Wielcy Polacy „mówili” o sobie ustami dzieci. W tym pochodzie, od Kopernika począwszy, a na
bł Janie Pawle II skończywszy byli ludzie różnych stanów i profesji, to były obrazy różnego patriotyzmu. Bardzo dobry wstęp do I debaty oxfordzkiej, która odbyła się chwilę po występach dzieci. Wzięli w niej udział nauczyciele. Zespół propozycji broniący tezy, że „Polacy powinni odejść od tradycyjnego rozumienia patriotyzmu” i zespół opozycji, który bronił przeciwnego stanowiska. Jestem pełna podziwu i wdzięczności dla tych nauczycieli, którzy mieli odwagę stanąć przed gośćmi, uczniami i stoczyć ten niezwykły pojedynek. To była fantastyczna, najlepsza lekcja o patriotyźmie. Spotkała się z wielkim uznaniem rodziców, bardzo podobała się uczniom. Muszę pochwalić Marysię (kl VI) i Natalię (kl III G) za odwagę zadawania pytań i publicznego wystąpienia. Ciekawe, że obie stanęły po stronie propozycji.
Po drugie.
Będziemy kontynuować tę formę prowadzenia (nauki myślenia) dyskusji na różne tematy. Nasze Stowarzyszenie (Rzeczpospolita Norwidowska) zaproponowało, zaprosiło klasę VI i wszystkie klasy gimnazjum do turnieju Debat Oxfordzkich. Ufundowaliśmy nagrodę 1000,00 zł dla klasy, która zwycięży. Oby nie zabrakło im entuzjazmu.


O mniej przyjemnych zdarzeniach nie będę dzisiaj pisać. Szkoda zdrowia.

Mimo wszystko to był bardzo dobry (pracowity) dzień. Dziękuję.

niedziela, 13 listopada 2011

Piąte warsztaty w "Decydujmy razem"


Wczoraj odbyło się kolejne, już piąte, spotkanie grupy roboczej w programie „Decydujmy razem”, w którym uczestniczy nasza gmina. Tuż przed dziesiątą było nas niewiele, Marysia- sekretarz gminy, Grzegorz – animator subregionalny i Ewa – ekspert. Bałam się o frekwencję po dość intensywnych ostatnich dniach (spotkanie czwartkowe, święto 11 listopda), ale przyszło ponad dwadzieścia osób. Zaproszenia wysłaliśmy do 50 osób, do wszystkich organizacji; stowarzyszeń, KGW, OSP. Warsztaty prowadziła Ewa Smuk-Stratenwerth. Przyjechała z daleka. Pod Płockiem prowadzą z mężem gospodarstwo ekologiczne, agroturystykę. W programie jest ekspertem, a u siebie uczestnikiem takiej samej grupy roboczej, w tym samym programie. Pracowaliśmy w trzech grupach, podzieleni według miejsca zamieszkania. Na mapy naszych wsi nanosiliśmy to, co jest ich zasobem, wartością, co mogłoby być wykorzystane w rozwoju turystyki w naszej gminie. Wypracowany materiał jest bardzo bogaty. Ekspert podkreślał, że mamy coś niezwykłego, czego nie mają i mieć nie mogą inni, co nas wyróżnia, co już jest marką i na czym powinniśmy budować. Tym czymś jest ... Rzeczpospolita Norwidowska.
Też tak myślę.
Ewa kilkakrotnie podkreślała świetną atmosferę spotkania, energię tkwiącą w uczestnikach, zaangażowanie. Umówiliśmy się na kolejne warsztaty, już w sobotę 3 grudnia.



piątek, 11 listopada 2011

Święto Odzyskania Niepodległości w Strachówce


Święto Odzysknia Niepodległości. Już to zdanie brzmi pięknie. W całej Polsce na różne sposoby Polacy przeżywają ten dzień. Prezydent RP Pan Bronisław Komorowski w przemówieniu mówił „świętujmy ten dzień razem, niech to będzie radosne święto”. A jak to było u nas, w naszej gminie Strachówka. Nasze Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska zaprosiło mieszkańców gminy na wspólne, radosne świętowanie. Rozesłaliśmy zaproszenia (na sesji rady gminy) do wszystkich radnych, sołtysów, stowarzyszeń, OSP, KGW. Na tablicach, drzewach, sklepach zawisły plakaty z informacją. Rozdaliśmy dzieciom zaproszenia dla rodzin.
Dzisiaj od samego rana z Sebastianem i panem Krzysztofem Gorczycą (pomagał Andrzej) napełnialiśmy balony helem. Przy tej, jakże prozaicznej czynności, ujawniły się organizatorskie talenty i kreatywność myślenia.


Na mszę do kościoła pw WNMP w Strachówce przybyli strażacy z OSP w Równem i OSP ze Strachówki ze sztandarami, uczniowie Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej ze sztandarem. Bardzo dziękujemy. Obecność sztandarów przydaje powagi i doniosłości wydarzeniu. Strażacy ze Strachówki mają jeszcze jeden powód do świętowania, obchodzą dzisiaj swoje 93 urodziny. Wszystkiego najlepszego. Byli także wójt gminy Piotr Orzechowski, pani sekretarz Marianna Ołdak, pracownicy urzędu,jedna radna. Przepraszam, jeśli nie dostrzegłam innych. Byli przedstawiciele stowarzyszeń, KGW, nauczycieli, pracownicy szkoły. Eucharystia miała rzeczywiście wspólnotowy charakter. Czytanie przeczytał Wójt, modlitwę powszechną („mężne niewiasty”) odważne kobiety, dzieci przyniosły dary do ołtarza, Marysia przeczytała komentarz. Pan Adam organista (dziękuję, że Pan przyjechał) zaintonował na zakończenie „Boże coś Polskę”. A potem, ten kto został jeszcze pół godzinki, wysłuchał pięknego koncertu pieśni patriotycznych w wykonaniu zespołu muzycznego Prywatnej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Witolda Lutosławskiego w Wołominie. Były to tradycyjne pieśni, których słowa znam na pamięć (nasi uczniowie chyba już niestety nie) zawsze słucham ich z największą uwagą, przejęciem i wzruszeniem.



Na zakończenie dzieciaki wypuściły w niebo białe i czerwone balony. Na błękitnym niebie, w promieniach jesiennego słońca wyglądały pięknie i radośnie. Słodkim kończącym akordem był pyszny urodzinowy tort, tort dla Polski.


Kiedy patrzę na to świętowanie Strachówki teraz, trochę z boku w tle mając relację z Placu Konstytucji w Warszawie, gdzie chulagani rzucają petardami raniąc policjantów, myślę jak wielka jeszcze przed nami praca. I w Strachówce i w każdej gminie w Polsce. Jak głębokie są między nami podziały, jak pozorna zgoda i współpraca. Ja jednak wierzę, że każdy gest, każda myśl wypowiedziana głośno, każda rozmowa, szczery uśmiech, podanie ręki, czasami nawet ostra wymiana zdań (w prawdzie i z miłością) zbliża nas do siebie (mimo różnic, uprzedzeń i niechęci). Myślę, że współpraca będzie możliwa, jeśli tylko prywatę schowamy do kieszeni.


Dziękuję członkom naszego stowarzyszenia za organizację dzisiejszego święta. Sebastianowi i Krzyśkowi za bezinteresowne zaangażowanie, a wszystkim Państwu za obecność.

ps Serdeczne podziękowania dla pana Krzysztofa Kalinowskiego i dla LGD "Równiny wołomińskiej"