środa, 30 listopada 2011

"Dlaczego szkoła szkodzi uczniom?" - kontrowersyjnie o szkole

Ostatnie dni są bardzo pracowite. Siedzę nad sprawozdaniami. Może uda się w końcu pomyślnie wszystko pozamykać. Ze szkoły wychodzę nie wcześniej niż o 15 (i niech ktoś powie, że dyrektor nie pracuje i ma za mało godzin przy tablicy). Wczoraj na spotkaniu z rady rodziców było ciekawie. Omówiliśmy najbliższe szkolne wydarzenia. Padła też propozycja, jednego z rodziców, żeby przywrócić dzwonki w szkole. O dzwonkach kiedyś już pisałam, ale chętnie powtórzę argumenty przemawiające za rezygnacją z dzwonków.
1. Najważniejsze- traktujemy ucznia (siebie nawzajem) podmiotowo, jak odpowiedzialnych ludzi (a przynajmniej odpowiedzialności chcemy uczyć), którzy sami potrafią kontrolować czas przerwy i nie spóźniać się.
2. Nauczyciel kontroluje upływ czasu na lekcji, kończy lekcję dziękując uczniom w chwili kiedy zadał pracę domową, podsumował temat, uczniowie są spokojniejsi, nikt nie zrywa się na dźwięk dzwonka.
3. W szkole jest ciszej, nie ma inwazyjnych dźwięków.
4. Nieprawdą jest stwierdzenie, że dzwonki pomagają nie spóźniać się (zarówno uczniom jak i nauczycielom). Ci, którzy się spóźniają będą się spóźniać, nawet jeśli zadzwoni dzwonek. Tak pokazuje moje ponad dwudziestoletnie nauczycielskie doświadczenie.
Ci, którzy chcą wrócić do starego, próbują zwalniać dzieci z odpowiedzialności i minimalnego wysiłku. Czy rzeczywiście o to nam chodzi? Są w Polsce szkoły, w których jest podobnie jak u nas. Może warto byłoby zapytać je dlaczego wprowadziły taką praktykę.
Dziś spotkanie rady pedagogicznej. Bez stałych spotkań nie może funkcjonować żadna instytucja, nie może się rozwijać. Jak się okazało spraw jest bardzo dużo. Wiele się dzieje. Szkoła tętni życiem. To prawda. Tak wygląda z naszej strony. Czy tak wygląda to ze strony ucznia? Jeśli tak jest, to dlaczego słyszę od własnych dzieci i nie tylko „w szkole jest nudno”, co robiliście „nic”, jak było „jak zawsze”. Trzeba potraktować te głosy bardzo poważnie. Potrzebna jest stała refleksja nad szkołą. Dzisiaj „kijem w mrowisko” była rozmowa radia TOK FM z dr Marzeną Żylińską z Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Toruniu, ekspertką od procesów uczenia się i neuropedagogiki rozmowa odbyła się przed Kongresem Obywatelskim (wysłuchaliśmy na radzie). Pani dr Żylińska mówiła min.
 „za każdym razem, gdy uświadamiam sobie, jak wielu uczniów nudzi się w szkole (patrz: raport „Szkoła bez przemocy”), ogarnia mnie żal. Tych strat nigdy już nie uda się nadrobić!!! Z badań nad mózgiem wynika bowiem niezbicie, że neurony umierają (i to dosłownie!) z nudów. Gdy dzieci w wieku sześciu lat idą do szkoły, w ich płacie czołowym występuje największa ilość połączeń neuronalnych. Wszystko jest ze wszystkim połączone. Ta gęsta sieć połączeń jest największym darem natury! Jednak stabilizują się, czyli zostają utrzymane, jedynie te połączenia, które są używane. Mózg kieruje się bowiem zasadą: używaj albo wyrzuć. O tym, ile z tych połączeń mózg zachowa, zależy od różnorodności podejmowanych przez dzieci aktywności. Im bardziej są aktywne, im więcej modalności bierze udział w procesie poznawania świata, tym lepiej. Każdy zmysł ma w mózgu swoją reprezentację. Dzieci uczą się dzięki temu, co widzą, słyszą i co robią. Szczególne znaczenie przypada tu dłoniom. Jak pokazuje filogeneza, rozwój gatunku Homo Sapiens przyspieszył, gdy nasi przodkowie zaczęli używać narzędzi. Ta aktywność wpływała stymulująco na rozwój ludzkiego mózgu i tak dzieje się również dziś. Ręce mają bowiem ogromną reprezentację neuronalną. Dlaczego więc, mimo wiedzy na temat procesów uczenia się, sadza się sześciolatki w ławkach i każe im słuchać? W ten sposób wyłącza się naturalne mechanizmy, w które wyposażyła je natura.“
Więcej na stronie www.edunews.pl skąd pochodzi przytoczony cytat.
Mam nadzieję, że wrócimy do tej inspiracji podejmując, być może dla wielu kontrowersyjny temat „dlaczego szkoła szkodzi uczniom?”.

1 komentarz:

  1. Wszystkie rozwiązania społeczne, które nie nadążają za rzeczywistością - szkodzą.
    Nie dość, że mam za sobą dziedzictwo 45 lat komunistycznego bloku wschodniego (plus u nas 16 lat kadencji KŁ), to jeszcze nie chcemy - jako państwo - przeanalizować tego dziedzictwa na polu oświaty i wdrożyć mechanizmów naprawczych.

    Tak jak w samorządzie partycypacja publiczna (Decydujmy Razem), tak w oświacie powinien powstać rządowy program np. "Centrum Kopernika w świecie osobowym", żeby dogonić "Spirit of Freedom". Czy można to osiągnąć w pojedynkę (np. ZSz.im.RzN?)

    OdpowiedzUsuń