sobota, 30 października 2010

Po spotkaniu w Siedlcach

Wczoraj byłam z mężem, Małgosią i Jurkiem Szeją (profesorowie z LO w Łochowie) na uroczystości nauczycielskiej Solidarności w Siedlcach. Było podniośle i uroczyście. Szczególnie kiedy młodzież śpiewała ( a my z nią) „Mury” i „Żeby Polska była Polską”. Za pracę na rzecz trwałego rozwoju NSZZ „Solidarność” i dobra wspólnego otrzymaliśmy dyplomy, Józef medal.

Już jest po rejestracji kandydatów na stanowisko wójta. W naszej gminie jest nas sześcioro. To przywilej demokracji. Każdy ma prawo ubiegać się o urząd wójta gminy. Trzeba jednak pytać wszystkich kandydatów o motywy ich decyzji (nie może być jedynym powodem fakt, że jest się w dobrej formie i można rządzić jeszcze osiem lat do emerytury, jak mówi jeden z kandydatów – demonstrując w ten sposób brak szacunku wobec mieszkańców). Trzeba pytać o to, co kandydaci zrobili dla lokalnej społeczności przez ostatnie kilka, kilkanaście lat, i czy to w jakiś zdecydowany sposób wpłynęło na jej promocję, perspektywę rozwoju itd. Trzeba pytać o ich przygotowanie do pełnienia tej funkcji. Trzeba pytać o poglądy na życie, na świat, na samorząd, o wizje, o wartości, na których budują własne życie, i na których chcieliby budować przyszłość gminy. 21 listopada zadecydujemy nie tylko o tym, kto będzie wójtem, ale także o tym, jaki klimat życia społecznego będzie dominował w naszej gminie. Co - tak naprawdę - będzie się liczyć po wyborach.

I jeszcze jedno, prośba do wszystkich czytających tego bloga. Wsłuchujcie się Państwo uważnie, gdy kandydaci proszą o oddanie na nich głosu. Pytają wtedy „czy Pan/Pani zagłosuje na mnie”. Trzeba się wsłuchać i pomyśleć. Jeśli zaraz za tym pytaniem jest groźba, szantaż, złudna obietnica, błaganie, napadanie na kontrkandydatów - czy można komuś takiemu wierzyć i ufać?

niedziela, 24 października 2010

Takie tam "wynurzenia"

Ktoś nazwał pisanie na blogu „wynurzeniami”. Pomyślałam, że można to i tak nazwać Wynurzenia to nic innego jak dzielenie się sobą, swoim sposobem myślenia, swoimi poglądami na świat. Pomyślałam dlaczego właściwie piszę? Dlaczego piszę w przestrzeni publicznej, bo przecież internet jest taką przestrzenią. Dlaczego robią to inni?

Nie znam odpowiedzi innych. Mogę mówić tylko o sobie. Kiedy siadam do komputera, żeby opisać dzień, dni, to tak, jakbym prowadziła wewnętrzną rozmowę ze sobą i z innymi w świetle reflektorów. Próbuję zatrzymać ważne i nieważne sprawy, myśli, zdarzenia, spojrzenia mijającego czasu. One zapisane i poddane myślowej obróbce zostają. Stają się bardziej moje, a przez to ja sama żyję bardziej świadomie.

Można oczywiście to wyśmiać. Nieżyczliwi ludzie wszystko wykorzystają przeciwko. Robią to ci, którzy nie mają nic do powiedzenia. Co więcej nie mają odwagi. Trzeba mieć odwagę, aby się odkryć przed innymi (choćby na blogu). Trzeba mieć odwagę, aby publicznie wypowiadać sądy narażając się na kąśliwe uwagi, na niezgodę. Trzeba mieć odwagę, żeby skomentować coś w przestrzeni publicznej internetu i nawiązać dialog.

I po to właśnie pisanie. Po to, między innymi, żeby mogło powstawać społeczeństwo obywatelskie możliwe tylko wtedy, gdy nie będzie „ludzi z kryjówek” jak pisał ks Tischner, ludzi, którzy próbują ukryć swój lęk przed drugim człowiekiem.
Ksiądz Tischner pisał
„Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Początek dialogu – wyjście z kryjówki – już jest dużym wydarzeniem. Trzeba się wychylić, przekroczyć próg, wyciągnąć rękę, znaleźć wspólne miejsce do rozmowy. Miejsce to nie będzie już kryjówką, w której człowiek pozostaje sam ze swoim lękiem, lecz miejscem spotkania, zaczątkiem jakiejś wspólnoty, być może początkiem domu”.

Takim miejscem dialogu może być, staje się także internet i blogi. Wszystko co temu służy jest dobre.

piątek, 22 października 2010

W odpowiedzi

Dostałam dzisiaj ciekawego e-maila. Napisał do mnie kontrkandydat Sylwek (byliśmy zawsze po imieniu) odpowiadając na mój wczorajszy wpis na blogu. Zarzuca mi „insynuacje, że mamy jakieś tajemnice, które wcześniej, czy później wyjdą na jaw? (w domyśle-jeśli tajemnica - to coś złego ukrywam)... podsycanie tego faktu [zatrudnienia mojego kandydata na radnego] jakąś aurą tajemniczości-jest zaprzeczeniem kampanii uczciwej, pełnej rozmów, bez obrażania”.
Nie będę odpowiadać mailem, odpowiem na blogu. Z tym, co powiedziane publicznie, można i trzeba polemizować publicznie. Pod każdym postem jest miejsce na komentarz.

Na blogu nikogo nie obrażam, (to stara śpiewka moich przeciwników). Miejsce pracy jego kandydata na radnego, aż tak bardzo nie było dla mnie istotne. Pojawiło się tylko w kontekście nazwy partii, z której startuje Sylwek (Polskie Stronnictwo Ludowe). A ostatnie zdanie - „Jak to wszystko wcześniej, czy później, wyjdzie na jaw. I po co te tajemnice?” - miało być tylko komentarzem do sytuacji, która miała miejsce miesiąc temu na spotkaniu z mieszkańcami w Strachówce. Wtedy, na moją wypowiedź, że chodzi o to, aby wszyscy kandydujący w wyborach (lub mający taki zamiar) otwarcie o tym mówili, a nie wyskakiwali jak „króliki z kapelusza” - Sylwek zareagował bardzo nerwowo. Wobec mnie zachował się niegrzecznie. Wczorajszy wpis był szczególnie adresowany do niego, bo rozeszła się pogłoska „że Sylwek zrezygnował” i do wczoraj ludzie mnie/nas często pytali – startuje? - nie startuje? Pytali poważni mieszkańcy Strachówki.

Może rzeczywiście - kiedy dzisiaj czytam - napisałam zbyt ogólnie i niejasno (może chcąc wyrażać się nazbyt zwięźle i delikatnie). Przez to zostałam źle zrozumiana. Przepraszam. Postaram się o większą precyzję w wypowiedziach. Mimo wszystko cieszę się, że możemy ze sobą rozmawiać z pomocą mojego bloga. Zapraszam do otwartej dyskusji.

czwartek, 21 października 2010

Spokojnie

Długi to był dzień, bardzo długi. Przed południem w szkole próbowaliśmy ustalić, którzy uczniowie zniszczyli tynki na fundamentach. Udało się połowicznie. Nie chodzi mi o karanie kogokolwiek, ale o naprawienie szkody. Niestety prawda i cywilna odwaga nie jest w cenie. Niewiele jest młodych osób, które umieją wstać i powiedzieć „tak rzucałem kamieniami, przykro mi, głupio zrobiłem, przepraszam”. Przecież powiedzenie czegoś takiego sprawia, że nauczyciel, dyrektor, każdy dorosły „mięknie”, a uczeń zyskuje w jego oczach.

Potem wyjazd do Legionowa, żeby zobaczyć, gdzie będą mieszkać nasze córki. Na szczęście Krzysztof pomógł rano naprawić wycieraczki i mogłyśmy jechać spokojnie. Dziękuję.

Wieczorem nieoczekiwane spotkanie, bardzo sympatyczne skądinąd w Zofininie z kandydatem na radnego, z komitetu Sylwka. Zbierał podpisy na liście poparcia. Oczywiście podpisałyśmy mu obie, ja i Jadzia. Ten młody człowiek pracuje u szefa PSL, partii, z której startuje Sylwek. Jak to wszystko wcześniej czy później wyjdzie na jaw. I po co te tajemnice?

Kończę dzień z radością. Koncentrowanie się na tym co teraz, dziś, nie wybieganie w przyszłość daje spokój. Wiara w to, że wszystko cokolwiek się zdarzy będzie dobre, daje spokój. Tylko trzeba być bardzo czujnym, nie pozwolić, aby inne myślenie, czyjeś podpowiedzi to zburzyły.

środa, 20 października 2010

Reflksje szkolno-wyborcze

Miałam dzisiaj w szkole trudne rozmowy z uczniami. Oczywiście dyscyplinujące. Taka niestety jest rola dyrektora. Najpierw komuś wypadł papieros z plecaka, potem zniszczona została elewacja budynku na jednej ze ścian. Pytanie co w takiej sytuacji powinien zrobić dyrektor? Przymknąć oko, przemilczeć, darować, nie robić sprawy? Tego oczywiście chcieliby winowajcy. Po raz kolejny słyszę „to nie ja”, „to już ostatni raz”, „zdarzyło się, więcej nie będę”, „tylko Pani nie dzwoni do rodziców”, albo „pani się uwzięła”. Ciągle na nowo przepraszam, po tysiąc razy. Czy jednak to przepraszam na prawdę coś zmienia? Czy naprawi popsute drzwi, zniszczony budynek? Czy ma jakiekolwiek znaczenie? Często wydaje się, że nie. Kto powinien odpowiedzieć za wandalizm dzieci? Odpowiedź nasuwa się jedna rodzice. Jednak co zrobić, żeby dzieci rozumiały i były odpowiedzialne za swoje zachowanie, umiały się przyznać? To ogromne wychowawcze zadanie przede wszystkim dla nas rodziców.
A swoją drogą to trochę mi szkoda dzieci i naszej młodzieży. Szczególnie tych najmłodszych, dojeżdżających. Skazane są na wielogodzinne siedzenie w świetlicy w oczekiwaniu na szkolny autobusu. Powinien być dodatkowy kurs, ale odpowiedź wójta zawsze jest jedna „nie ma pieniędzy”. Kto by się przejmował maluchami? Ja się nimi przejmuję. Będzie drugi kurs jeśli będzie to ode mnie zależeć.

Atmosfera przed wyborami gęstnieje. Nadziwić się nie mogę, że choć wszyscy wiedzą kto bierze udział w tych wyborach nikt sam nie podejmuje rozmowy. Cicho sza. Jakby się bano, żeby nie powiedzieć czegoś za dużo, że to może niezręcznie, głupio. Patrzymy na siebie podejrzliwie. Kto jest od kogo? Jakby to miało jakieś znaczenie.
A ja chcę wszystkim powiedzieć ludzie przecież to tylko wybory, od tego nie zależy życie. Rozmawiajmy ze sobą życzliwie, serdecznie nawet wtedy, a może właśnie wtedy, gdy się różnimy, mamy inne zdanie, kogo innego popieramy. Rozmawiajmy, ale nie obrażajmy, nie obrzucajmy innych błotem. Bądźmy wobec siebie uczciwi. Przejrzyści, szczerzy.
Tylko wtedy będziemy mogli dzień po wyborach spojrzeć na siebie w lustro, uśmiechnąć się do innych-przeciwników i dalej żyć w zgodzie.
Trudne, ale możliwe. Pod warunkiem, że naszym celem nie jest władza, a służba ludziom.
Mój cel jest właśnie taki SŁUŻYĆ LUDZIOM

wtorek, 19 października 2010

List do mieszkańców Strachówki


Szanowni Państwo,
Drodzy mieszkańcy gminy Strachówka

Grażyna Kapaon,
mieszkanka
gminy Strachówka
nuczycielka,
dyrektor szkoły,
społecznik,
kandydatka na
Wójta Gminy
Strachówka Mieszkam od lat w gminie Strachówka. Zależy mi, tak jak Państwu, na rozwoju naszej gminy. Dlatego zdecydowałam się na aktywny udział w najbliższych wyborach samorządowych.

Jestem dyrektorem Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strachówce. Razem z nauczycielami przekazujemy dzieciom wiedzę, umiejętności i staramy się zapewnić jak najlepszy start w przyszłość. Niestety, w Strachówce trudno o dobrą pracę. Mamy nawet problem, by dojechać do większych miejscowości.
Wiele gmin podobnych do Strachówki lepiej wykorzystało ostatnie lata. Dzieci mają tam lepszą perspektywę niż nasze pokolenie. Chciałabym, żeby i u nas, wzorem wielu miejscowości, żyło się lepiej. Mieszkańcy Strachówki na to zasługują.

Mieszkam z rodziną we wsi Annopol, w starym 100 letnim domu, który został wybudowany przez Marię i Andrzeja Króla, prawnika, syna rolnika z Annopola. Maria walczyła o polską szkołę przed I Wojną Światową, Andrzej kierował jedną z komisji wyborczych w pierwszych wyborach, w wolnej Polsce w 1919 r.
Jego brat był w czasie wojny dziekanem w Małogoszczu i pomagał w tajnym nauczaniu. W naszym ogrodzie stoi 100 letnia figura Matki Bożej.

Maturę zrobiłam w 1982 r, w Studium Wychowania Przedszkolnego w Warszawie. W 1987 r ukończyłam studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim, na wydziale pedagogiki. Zawsze miałam naturę społecznika.
Od dzieciństwa byłam harcerką, instruktorką, zajmowałam się dziećmi i młodzieżą. Pracowałam w samorządzie studenckim. Aktywnie uczestniczyłam w życiu kościoła, w studenckiej wspólnocie i w katechezie.

Mój mąż Józef Kapaon, zakładał Solidarność Rolników, budując podstawy wolnej, demokratycznej Polski. Tworzył także samorząd w gminie, jako wójt I-szej kadencji. Oddał m.in. swój gabinet na mieszkanie dla lekarza. Powstał wtedy Ośrodek Zdrowia i połączenie autobusowe z Tłuszczem.
W Strachówce na świat przyszła siódemka naszych dzieci. Tu chodziły do szkoły. Jan, dziś student Uniwersytetu w Glasgow i Bolonii, Zosia, studentka rehabilitacji, Łazarz (maturzysta) i Helena, uczniowie V LO w W-wie, tzw. Poniatówki, oraz Andrzej, Marysia i Aleksander uczniowie gimnazjum i szkoły podstawowej. Oni są naszą chlubą, dumą i największym życiowym sukcesem.

Jestem człowiekiem szczerym i otwartym. O wszystkich swoich poglądach na życie i na samorząd piszę na swoich stronach internetowych. Pragnę w każdy sposób być dostępna dla Państwa i prowadzić rozmowy także w ten sposób (www.gkapaon.blogspot.com).
Jestem na bieżąco z osiągnięciami nauk pedagogicznych, z zakresu zarządzania i samorządu. Skończyłam studia podyplomowe z kultury i języka polskiego w Akademii Podlaskiej, studia podyplomowe muzyki i plastyki w Szkole Wyższej im P Włodkowica w Płocku, studia podyplomowe dla Liderów Oświaty w Collegium Civitas w Warszawie.

Od 2010 r jestem uczestniczką programu Liderzy Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności. Jest to szkoła wyjątkowa i prestiżowa. Trzeba spełnić wysokie wymagania, aby być do niej przyjętym. Komisja doceniła moją społeczną pracę na rzecz wspólnoty lokalnej gminy Strachówka. Z niewielką grupą liderów z całej Polski mam przyjemność uczestniczyę w jej zajęciach.

W 2009 r założyliśmy Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska w Strachówce, które służy aktywizowaniu mieszkańców i promocji gminy. Jestem jego prezesem.

Swoje umiejętności, wiedzę, doświadczenie chcę wykorzystać w samorządzie lokalnym. Wierzę głęboko, że zmiany na lepsze są możliwe także w naszej gminie, dlatego postanowiłam kandydować na funkcję wójta gminy Strachówka.

Dziękuję Państwu za uwagę i czas poświęcony lekturze tego listu.

Zachęcam gorąco do udziału w wyborach, a wcześniej do rozmów na spotkaniach przedwyborczych. Czekam na Państwa opinie i propozycje. Będę wdzięczna za uwagi i wnioski, bo tylko razem możemy coś osiągnąć.

Serdecznie pozdrawiam
Grażyna Kapaon

niedziela, 17 października 2010

Małe, wielkie historie

Dzisiaj w Józefowie usłyszałam od starszych mieszkańców o tym, że pamiętają Marię i Andrzeja Królów, budowniczych domu, w którym mieszkamy, wielką historię naszej rodziny. Opowiadali jak Maria Królowa (matka chrzestna mojego śp teścia) przynosiła jabłka, ze swojego sadu-ogrodu w Annopolu, dzieciom ze szkoły w Rozalinie. Bywało, że i dwa razy w tygodniu, dostojna, starsza pani w brązowym kapeluszu, z laseczką odwiedzała dzieci. Mój rozmówca opowiadał, jak późnym wieczorem wracał z „kawalerki' z Wiktorii i skracał sobie drogę przez Ogród. Przy figurze Matki Bożej rozbrzmiewał śpiew. To mieszkańcy domu, Maria, moi teściowie śpiewali „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Teścia znali i szanowali tu wszyscy. Pamiętają go dobrze. Na tych samych wartościach Józef i ja chcieliśmy i chcemy budować naszą rodzinę i relacje między ludźmi. Kiedy ponad dwadzieścia lat temu podjęliśmy decyzję, że zamieszkamy tu na stałe, nasi przyjaciele, rodzina dziwili się i odradzali. Pytali, a co wy tam będziecie robić? Odpowiadaliśmy „będziemy codziennie zapalać lampkę Matce Bożej Annopolskiej”, może przydamy się ludziom.
Takie są fundamenty naszego życia. Wczoraj, dziś i zawsze niezmienne i te same, w życiu prywatnym i publicznym.
Warto dźwigać trudy kampanii, choćby tylko po to, aby usłyszeć tak piękne historie, przywracające wiarę w ludzką przyzwoitość.

A to z dzisiejszych czytań
Naszą pomocą jest nasz Pan i Stwórca

Wznoszę swe oczy ku górom:
skąd nadejść ma dla mnie pomoc?
Pomoc moja od Pana,
który stworzył niebo i ziemię.
Żywe jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.

piątek, 15 października 2010

Smutne refleksje po sesji Rady Gminy Strachówka



Rano miałam ciekawe lekcje w klasie IV. Omawiamy „Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa”. C Lewisa. Większość dzieci przeczytała. Są też tacy, którzy niczego nie czytają. Szkoda, bo to bardzo piękna powieść o walce dobra ze złem. Jak zawsze w baśni, w powieści fantasy zwycięża dobro. Mam nadzieję, że i w życiu (w naszej gminie) zwycięży dobro nad złem (jak mówi nasz przyjaciel, misjonarz ojciec Andrzej Madej OMI dobro już zwyciężyło, Jezus już zwyciężył, diabeł przegrał, ale jeszcze cofając się burzy, niszczy). Zgadzam się z o. Andrzejem, dlatego się nie boję. Chociaż to co zobaczyłam i usłyszałam dzisiaj na sesji rady gminy wzbudza wątpliwości. Podważa moją głęboką wiarę w demokrację i ludzki rozum. Kontrkandydat (wójt) publicznie straszy mnie sądem tylko dlatego, że ośmielam się mieć swoje zdanie, nie boję się pytać (nie w czasie kampanii wyborczej jak niektórzy, ale przez te wszystkie lata od kiedy jestem dyrektorem szkoły), staję do wyborów.

Ja nie prowadzę i nie będę prowadzić brudnej, negatywnej kampanii, żeby osiągnąć swój cel, ale też nie pozwolę się zastraszyć. Bo nie o mnie tu chodzi, chodzi o prawdę, przyzwoitość, przyszłość gminy dla nas mieszkańców, dla naszych dzieci.

Niech przemówią za mną fakty. Obraz szkoły i zmiany jakie się w niej dokonały przez 9 lat. Blisko 20 projektów, 600 tysięcy na zajęcia pozalekcyjne, wycieczki, sale komputerowe, centrum biblioteczne, dyplomy i tytuły, audycje radiowe, telewizyjne, artykuły o szkole. Kto chce niech przyjdzie, sprawdzi, zobaczy.

Tego nie widzi tylko ten, dla kogo nie jest ważne wykształcenie i edukacja dzieci.

czwartek, 14 października 2010

Święto edukacji




Dzisiaj Święto Edukacji Narodowej. Przez dziesiątki lat mówiło się Dzień Nauczyciela i ciągle tak się go postrzega. Wszystkie media mówią dziś o nauczycielach, szkole. Odbywają się okolicznościowe akademie, wręczane medali, odznaczeń.
My też spotkaliśmy się dzisiaj, aby świętować, powiem inaczej, aby być razem. Program przygotowali uczniowie klasy III gimnazjum pod okiem Teresy. Odbyło się ślubowanie klas pierwszych, wręczenie nagród dyrektorskich. Otrzymaliśmy życzenia i kwiaty od przewodniczącego rady gminy Piotra Orzechowskiego i przewodniczącej komisji oświaty pani Wiesi Ołdak, od Rady Rodziców.
Dziś miałam okazję podziękować wszystkim nauczycielom, pracownikom za ich pracę, zaangażowanie, za bardzo dobry klimat, który tworzą w szkole. Trudno byłoby wyróżnić i nagrodzić tylko kilka osób, dlatego uhonorowani zostali wszyscy.
Potem rozmawialiśmy przy kawie i smacznym torcie, to tworzy zespół.

Po powrocie do domu miałam okazję obejrzeć i posłuchać Premiera składającego życzenia nauczycielom. Mówił o wielkiej wadze i znaczeniu zawodu, roli nauczycieli w życiu społecznym. Zrobiło mi się przykro. Zapytacie dlaczego?
We wczorajszej audycji Piotra Łosia o naszej szkole, na jego pytanie jak postrzegani są nauczyciele w naszej społeczności lokalnej odpowiedziałam … różnie. Ogromną rolę w budowaniu wizerunku, autorytetu i znaczenia tej grupy społecznej ma postawa samorządu. Jaki klimat tworzy wójt mówiąc o szkole, o nauczycielach. Czy są dla niego partnerami do rozmów? Czy widzi i docenia ich pracę?

Dziś nie było Pana wójta na uroczystościach w naszej szkole mimo zaproszenia. Ktoś widział służbowy samochód, nawet z paniami woźnymi zamienił słowo. Szkoda, że nie mogliśmy usiąść koło siebie, wypić kawę i zwyczajnie, po ludzku porozmawiać o wszystkim, także przyszłości edukacji w naszej gminie. Wszak to Dzień Edukacji Narodowej

środa, 13 października 2010

Audycja o naszej szkole w Radiu dla Ciebie dziś 22:00

Zapraszam wszystkich, którzy czytają tego bloga i zaglądają tu czasami, do wysłuchania audycji o naszej szkole - Zespole Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strachówce.
Dziś o godz. 22:00 w Radiu dla Ciebie.

Zaproście innych

poniedziałek, 11 października 2010

Tyle dobra

Niedziela przynosi nowe sprawy, nowe wydarzenia. Przede wszystkim to święto. Dzień papieski, który stał się w naszej rodzinie dniem szczególnym, prawdziwym świętem. Wypatrywaliśmy Łazarza, wsłuchiwaliśmy się w każdą wzmiankę o wolontariuszach, spotkaniach, obejrzeliśmy koncert. Czekaliśmy na kilkusekundowa wypowiedź Józefa o świętości w „Między Ziemią a Niebem”. Była. Bardzo dobrze wypadł.
Potem wędrówka po gminie z panem Krzysztofem. Same miłe rozmowy, spotkania. Wiele ciekawych uwag, spostrzeżeń, piękne miejsca. Życzliwi ludzie. To samo w sobie jest wartością, bez względu jakie rozstrzygnięcia przyniesie 21 listopada. I tylko taka uporczywa myśl ile energii, ile dobra zmarnowano przez 16 lat, jak wiele dobra się nie wydarzyło.
Dzień zakończył się spotkaniem w OSP w Równym. Zorganizował je Jarek Stryjek. Miało być o uniwersytetach ludowych, było o programie wyborczym. Spokojnie, rzeczowo dopóki nie przyszła (jak to się mówi) mąci woda. Na szczęście to był koniec spotkania. Nie zdążył wszystkiego popsuć.
Dziwi mnie fakt, że na takich spotkaniach nie ma innych kandydatów. Czyżby nie byli ciekawi co myślą inni.
To był dobry dzień.
A dzisiaj gościłam w szkole dziennikarza z radia. Przyjechał przed Świętem Nauczyciela. Opowiadaliśmy o naszej pracy Było o czym. Ponad dwadzieścia różnych projektów, zajęcia dla dzieciaków, spotkania, imprezy, pozyskane pieniądze. Nowe metody pracy, kampania wyborcza uczniów kandydatów do samorządu szkolnego. Po co, pyta dziennikarz? Po to, aby z tych dzieci wyrośli kiedyś świadomi, aktywni obywatele, którzy zmieniać będą swoje miasta, wsie, gminy.

I na koniec dnia piękne, mądre, wypowiedzi pani Ewy Komorowskiej pomysłodawczyni pielgrzymki rodzin do Smoleńska w programie Lisa. Niezwykła kobieta.

niedziela, 10 października 2010

Po latach

Miałam to wkleić jeszcze wczoraj, ale byłoby za dużo. Wie piszę dzisiaj. Zanim na dobre zacznie się dzień.

Dziś przed południem nieoczekiwanie zadzwonił telefon. Odebrałam. W słuchawce znajomy głos choć „wieki” temu niesłyszany. Spytał tylko „jesteście w domu, bo właśnie wyjeżdżamy z Ulą do Was”. Przyjaciółki ze wspólnoty w Legionowie. Nie widziałyśmy się 20 lat. Z Agnieszką byłam bliżej. Zwierzałyśmy się sobie z największych sekretów. Pamiętam jak wracając z ewangelizacji w Brodnicy zajechaliśmy do jej cioci w Błotnicy. Agnieszka myślała, że zostanę u niej trochę dłużej, ja pojechałam z Józefem dalej, na pielgrzymkę. Nie musiałam nic mówić, niczego tłumaczyć. Dziś było tak, jakby nie było tych 20 lat. Poszłyśmy na spacer do lasu. Rozmawiałyśmy o tym, że ciągle jesteśmy te-takie same. Młode duchem. Istota się nie zmienia, choć zmarszczek przybywa i dzieci dorosły.
Fajnie, ze przyjechały.
Doświadczenie wspólnoty w Legionowie to był dla mnie bardzo ważny czas.
Fundamentalny. Ukształtowała mnie na życie.

sobota, 9 października 2010

Trochę po, trochę przed

Wróciłam właśnie z objazdu po gminie. Wsie położone daleko od centrum, rozproszone domy. Ludzie zajęci swoimi sprawami. Jak wyglądały te drogi, te wsie, te domy trzydzieści lat temu, kiedy Józef, dwudziestoparoletni student z miasta przemierzał tę gminę na rowerze zakładając koła Solidarności Rolników Indywidualnych. Powstały w każdej wsi, powstał zarząd gminny. Po co? Bo powiało wolnością? Bo nadszedł czas zmian, czas nadziei? To było szaleństwo, które zaowocowało zmianą naczelnika, ośrodkiem zdrowia, mieszkaniami dla nauczycieli.
Nigdy nie przypuszczałam, że będę przemierzać tę gminę tak jak on (choć po lepszych drogach i samochodem). Wrażenia są jednak podobne. Potrzeba, aby ludzie się organizowali, aby „władza” (dziś samorządowa) słuchała ich, widziała w nich partnerów i gospodarzy, którzy potrafią współdecydować o swojej wsi, o swojej gminie.
Jako kandydat na wójta chcę takiej zmiany. Chcę i umiem z życzliwością, bez uprzedzeń słuchać ludzi.
To największa, najbardziej potrzebna zmiana.

Dziś Łazarz uczestniczył w uroczystości rozdania nagród Totus Tuus na Zamku Królewskim w Warszawie. Nagrodę tę ustanowił zarząd Fundacji Dzieła Nowego Tysiąclecia za promocję człowieka, pracę charytatywną i edukacyjno-wychowawczą, za osiągnięcia w dziedzinie kultury chrześcijańskiej, za ukazywanie osoby i nauczania Jana Pawła II i Totus medialny.
Wypatrywaliśmy Łazarza w TVP 2, w relacji z uroczystości. Był. Udzielał odpowiedzi na pytania dziennikarza, jest na bilboardzie, który wykorzystują różne media. Patrząc na to myślę sobie, jak wielkim jest szczęściarzem - on, Helena, że mogą być w rodzinie stypendystów FDNT. I nie o pieniądze tu chodzi, chodzi o ludzi, których spotkali, o szerokie spojrzenie na świat, o rozwój.

Tego chciałabym dla dzieci i młodzieży w gminie Strachówka. Dlatego piszę mnóstwo projektów (i ciągle nowe), które dają szansę rozwoju, otwierają nowe perspektywy. Chcę wspierać zdolną młodzież. Jeśli zostanę wójtem na pewno ufunduję stypendium dla najzdolniejszych, ambitnych, tych, którym chce się uczyć. Będę namawiać innych,, szukać pieniędzy, aby wsparli naszą młodzież. Bo to najlepsza inwestycja w przyszłość gminy.

czwartek, 7 października 2010

TVP 1 w Annopolu

O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć

Tydzień bogaty jest w wydarzenia. We wtorek zapowiedziana przez Łazarza, wizyta ekipy TVP1. Przygotowywali materiał do filmu o stypendystach Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. Szukali rodziny, która mogłaby coś sensownie o tym opowiedzieć. Ktoś polecił Łazarza (jest w grupie medialnej). Potrzebne były także wypowiedzi rodziców. Bardzo sympatyczna pani dziennikarka Małgosia zapytała mnie, jak trafiliśmy do fundacji. Ja zajmowałam się dokumentami i formalnościami zarówno w przypadku Łazarza jak i Heleny, która również jest stypendystką. Kiedyś jeszcze próbowałam namówić inne rodzinny z naszej szkoły, których dzieci spełniały warunki określone przez fundację, ale nie były zainteresowane. A szkoda, bo być stypendystą to nie tylko pieniądze, to przede wszystkim ogromne możliwości indywidualnego rozwoju intelektualnego, duchowego. To możliwość poznawania ludzi i świata. To jest najważniejsze. O tym jak wielkim jest to darem dla całej rodziny, dla rodziców opowiadał Józef.

Ekipa nagrała też wypowiedź Józefa do niedzielnego wydania „Między Ziemią a Niebem” o świętości. Zapraszamy do oglądania.

Ta wizyta TVP 1 ważna była jeszcze z jednego względu. Ludzie z zewnątrz spojrzeli na nasz stary dom, naszą rodzinę nieuprzedzonymi oczami. Dostrzegli piękno i tym się z nami podzielili. To przywraca poczucie wartości, tak często deptane przez tych, wśród których się mieszka. Daje siłę do życia i działania.

wtorek, 5 października 2010

Program samorządowy

Ostatnio brałam udział w programie samorządowym zorganizowanym przez Szkołę Liderów. Przyjechali ludzie z całej Polski. Do późnych godzin nocnych trwały rozmowy o tym, jak wyglądają nasze wsie, gminy, miasta. Rozmawialiśmy o kondycji polskiej demokracji. Wiele było krytycznych uwag na temat pracy wójtów, burmistrzów, radnych, ale także prawodawstwa polskiego, które utrudnia rozwój młodej demokracji. Tworzy, często patologiczne mechanizmy, z których tak trudno się wychodzi.

Więcej było jednak pięknych przykładów rozwijających się, aktywnych stowarzyszeń, Lokalnych Grup Działania, wiele przykładów ludzi zaangażowanych, prawdziwych społeczników. Tacy są i będą motorami postępu i rozwoju naszych gmin.

Dobrze było dzielić się naszymi pomysłami i wyobrażać sobie Centrum Aktywności Obywatelskiej gdzieś na Śląsku, ścieżki rowerowe i tętniącą życiem turystyczną gminę na Pomorzu, nowe, nocne kursy kolejki WKD do Grodziska Mazowieckiego, przedszkole w gminie Strachówka i wiele innych. Tak może być, jeśli przekonamy mieszkańców, aby nie bali się zmian. Bo tylko zmiana jest dźwignią rozwoju.