piątek, 22 października 2010

W odpowiedzi

Dostałam dzisiaj ciekawego e-maila. Napisał do mnie kontrkandydat Sylwek (byliśmy zawsze po imieniu) odpowiadając na mój wczorajszy wpis na blogu. Zarzuca mi „insynuacje, że mamy jakieś tajemnice, które wcześniej, czy później wyjdą na jaw? (w domyśle-jeśli tajemnica - to coś złego ukrywam)... podsycanie tego faktu [zatrudnienia mojego kandydata na radnego] jakąś aurą tajemniczości-jest zaprzeczeniem kampanii uczciwej, pełnej rozmów, bez obrażania”.
Nie będę odpowiadać mailem, odpowiem na blogu. Z tym, co powiedziane publicznie, można i trzeba polemizować publicznie. Pod każdym postem jest miejsce na komentarz.

Na blogu nikogo nie obrażam, (to stara śpiewka moich przeciwników). Miejsce pracy jego kandydata na radnego, aż tak bardzo nie było dla mnie istotne. Pojawiło się tylko w kontekście nazwy partii, z której startuje Sylwek (Polskie Stronnictwo Ludowe). A ostatnie zdanie - „Jak to wszystko wcześniej, czy później, wyjdzie na jaw. I po co te tajemnice?” - miało być tylko komentarzem do sytuacji, która miała miejsce miesiąc temu na spotkaniu z mieszkańcami w Strachówce. Wtedy, na moją wypowiedź, że chodzi o to, aby wszyscy kandydujący w wyborach (lub mający taki zamiar) otwarcie o tym mówili, a nie wyskakiwali jak „króliki z kapelusza” - Sylwek zareagował bardzo nerwowo. Wobec mnie zachował się niegrzecznie. Wczorajszy wpis był szczególnie adresowany do niego, bo rozeszła się pogłoska „że Sylwek zrezygnował” i do wczoraj ludzie mnie/nas często pytali – startuje? - nie startuje? Pytali poważni mieszkańcy Strachówki.

Może rzeczywiście - kiedy dzisiaj czytam - napisałam zbyt ogólnie i niejasno (może chcąc wyrażać się nazbyt zwięźle i delikatnie). Przez to zostałam źle zrozumiana. Przepraszam. Postaram się o większą precyzję w wypowiedziach. Mimo wszystko cieszę się, że możemy ze sobą rozmawiać z pomocą mojego bloga. Zapraszam do otwartej dyskusji.

1 komentarz:

  1. Ja też trochę zrozumiałem twój wczorajszy wpis tak jak Sylwek, bardziej zwróciłem uwagę na zatrudnienie Radka, niż fakt ostatecznie rozstrzygający dylematy mieszkańców gminy, co do jego kandydowania na wójta.

    Twoje sprostowanie było potrzebne.
    A tak przy okazji: na moim blogu także czytelnicy często widza to, co chcą. Grubo ponad 90% piszę o religii i rodzinie, a wyciągają przeciwko mnie dwa zdania, w których użyłem imion, nazwisk mieszkańców.

    Tego, co piszę o Bogu, o katechezie, o modlitwie, o sakramencie małżeństwa itd. nie komentują. Zarzucam im nadmierna wybiórczość, ale nie reagują :)

    OdpowiedzUsuń