Wzruszyłam się. Pierwszy raz, od kiedy trwają pogrzeby ofiar katastrofy. Nie wiem, czy dlatego, że wsłuchałam się w ich życiorysy, czy przez głos Tuska? A może dlatego, że pomyślałam o tym co kiedyś przeczytają na moim pogrzebie?
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że odsłania się Pan Bóg. Na chwilę, na mgnienie oka. W psalmie, w trąbce, we wzruszeniu.
Mnie utkwiła w pamięci młoda kobieta klęcząca bardzo długo przy trumnie. Za nią stała dziewczynka, tak na oko, jak Marysia.
OdpowiedzUsuńQuast - tak wyglądała weryfikacja obrazkowa do poprzedniego komentarza. Tak niektórzy wymawiają sławnego autora religijnyvh książek (Michel Quoist);-)
OdpowiedzUsuńA ja się wzruszam cały czas, a najbardziej patrząc na cudze wzruszenie. Myslę też o Tusku,o tym jak znajduje siłę na te dni, pogrzeby, decyzje.
OdpowiedzUsuń