poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Trudny dzień

To był ciężki dzień. Najpierw uczniowie, którzy rozczarowują i "dobijają" swoją niewiedzą, bezmyślnością. Potem nauczyciele, (nie wszyscy), o których myślałam jak o coraz bardziej zgranym zespole, a tu... "kicha". Nie chcę i nie będę rozwijała tego wątku, ale powiem tylko tyle, że jest mi przykro. Mierzę ludzi swoją miarą, może zbyt idealistyczną, ale taka już jestem. Nie dopatruję sie podtekstów, nie szukam złych intencji, przedkładam dobro wspólne nad własne, zakladam, ze ludzie są z natury dobrzy.

Myślę, że Józef wywołał dzisiejszym wpisem niezłą burzę. To dobrze. Nie można stać obojętnie, przyglądać się i udawać, że to nie moja sprawa -przyszłość tej gminy. Zbyt wielki mamy wklad w jej ksztalt. Tu żyjemy. Tu są nasze (Józefa) ponad stuletnie korzenie. Daliśmy sobie wmówić, że jesteśmy obcy, inni, że nam nie wolno, Czas, aby stanąć w prawdzie. Tak, mój głos powinien się liczyć w wyborach samorządowych. Zapracowaliśmy na to uczciwie.

Znalazłam się, znaleźliśmy się rzeczywiście w trudnej sytuacji. Nie mam samorządowych ambicji, kocham naszą szkołę, ale... powinnam/powinniśmy być partnerami w rozmowach, a nie petentami.

1 komentarz:

  1. Trudny był dzień, nawet w moim wpisie.
    Ale brawo! Szacunek! Prawdę trzeba głosic w porę i w porę. Także, a może, tym bardziej w dni trudne. Go! Nie jesteś sama (hymn Liverpoolu)...
    A propos kichy. Była, jest i będzie. Jak za czasów Słowackiego "plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głebi"

    To oczywiste (dla rozsądnych), że "powinnaś być partnerem w rozmowach, a nie petentem"

    OdpowiedzUsuń