Zadzwoniłam przed chwilą do Jaśka. Dziś ma egzamin z włskiego, właściwie, drugą z trzech, część egzaminu (ze znajomości książek). Nie był w najlepszej formie.
Bardzo martwię się o niego. Jest mądry, zdolny, ma ogromne możliwości, ale wydaje mi się, ze jest samotny i nie bardzo szczęśliwy.
Pomóż mu Przyjacielu. Ja już nic zrobić nie mogę.
Tak trudne jest dorastanie własnych dzieci. Nie chciałabym mieć dzisiaj tyle lat co oni.
Przyjaciej jest tuż, tuż i czuwa. My możemy tylko wspierac modlitwa (i duchem swoim). Amen.
OdpowiedzUsuńJohn-son do roboty. My za ciebie, ty za nas :-)
Ja sie dołącze.
OdpowiedzUsuń