poniedziałek, 6 września 2010

poniedziałek

Rano bardzo się bałam, że Józef z Heleną nie dojedzie na czas na Dworzec Zachodni. Oczami wyobraźni widziałem wypadek samochodowy z ich udziałem. Niesprawny samochód, niesprawne wycieraczki a podróż w deszczu. „Jak trwoga to do Boga”, no i po różańcu o szóstej tak mi się przysnęło, że zaspaliśmy. Na szczęście są dobrzy ludzie i Agnieszka przyjechała po nas swoim samochodem. Szkoda tylko, ze za każdym razem kiedy ktoś ma do nas przyjechać drżę, aby nie urwał rury wydechowej lub innej części w podwoziu. Niestety od 16 lat nie możemy doprosić się u wójta, aby poprawił gminną drogę w lesie, choć dzisiaj wracając do domu przez Rozalin widziałam świeżo wyasfaltowane zjazdy do każdej furtki, bramy, nawet do lasu i na łąkę (nawet do działki letniskowej , na której nic jeszcze nie ma. Po co? Rozumiem, żeby nie kruszył się asfalt, ale tylko tam, gdzie to uzasadnione i w momencie budowania drogi. Teraz to robota dla oka, przed wyborami. Ile to kosztowało?
W ocenie wójta nie ma znaczenia, że do pracy musi dojechać dyrektor jego szkoły, że do nas nie wiedzie karetka pogotowia, nie daj Boże straż pożarna, ani „śmieciara”. Sąsiadowi z lewej Wieśkowi zrobił w ubiegłym roku drogę przez pola. Teraz sąsiedzi nie jeżdżą już obok nas, teraz już zupełnie nie ma potrzeby poprawiać „naszej” drogi.
Nic nie znaczy słowo i obietnice.

Z innej beczki. Odbyła się rada pedagogiczna. Długa. Wyszliśmy ze szkoły po 18:30 ponad trzy godziny rzetelnej pracy, dużo śmiechu, dobra atmosfera. Udała mi się młoda, dobra kadra, a i wyjazd integracyjny nie był bez znaczenia. Coraz bardziej nabieram przeświadczenia, że wiem jak pracować z ludźmi.

1 komentarz:

  1. A może wycieczki warto sprowadzać na tę drogę? Żeby podziwiali nakładki asfaltowe "dla picu" i prawdziwą wiejską drogę, która nadaje się do skansenu pod nazwą "wójtowa gmina" ;-)

    Czy męża wliczasz do tych dobrze zarządzanych :-)

    OdpowiedzUsuń