poniedziałek, 21 czerwca 2010

Na świadectwo

Musze napisać to - na świadectwo. Miałam zachować dla siebie, ale po dzisiejszym posiedzeniu rady pedagogicznej utwierdzam się w przekonaniu, że zdarzenie z sobotniej Mszy Świętej, z ojcem Andrzejem, coś we mnie zmieniło. Czuję się wolna.

Było tak (zapisane 18.06 sobota):
"Często na Mszy świętej nachodzą mnie różne myśli, natchnienia. Często je ignoruję. Nie idę w ślad za nimi. Nie robię tego, co mi podpowiadają. Potem zapominam, albo żałuję. Jednak moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi. Jedni mówią intuicja, inni natchnienia Ducha Świętego. Dziś dałam się poprowadzić temu głosowi. Przyszedł przez ojca Andrzeja Madeja. Mamy być świadkami miłości, przebaczenia, które sami otrzymaliśmy, nadziei i radości.
Ile siebie dajemy innym? Jesli mamy zmieniać świat, to zacznijmy od zaraz, od rzeczy najtrudniejszych. Przemknęło mi przez głowę - skoro tak, nie mogę inaczej, muszę podejść do osoby, która mnie irytuje, i z którą się nie zgadzam, ze znakiem pokoju, i słowem "przepraszam" za popełnione i nie popełnione winy. Za nią i za siebie. Na "znak pokoju" nie wyszło. Przed komunią był właściwy moment, chwila, poryw serca.
Pan Bóg przeszedł blisko.
Czy to zmieni nasze relacje? Nie wiem. Wiem, że bez Madeja i dzisiejszej Mszy Świętej nie byłoby to możliwe. To cuda, które dzieją się za jego przyczyną.

Nie znaczy to, że od dziś zgadzam się ze wszystkim, że wszystko mi się podoba, że zapomniałam. Nie. Mam własny osąd spraw i jeśli trzeba, będę o tym mówić głośno. Potrzeba nam przejrzystości, stanięcia w prawdzie. Tylko taka postawa buduje wspólnotę. Niech Pan Bóg zachowa nas od skrywanych mysli i zamiarów".

Tak zapisałam w sobotę. Nie miałam odwagi opublikować na blogu, bo - a nóż - okaże się, że mi się to tylko wydaje.
Dziś odkrywam w sobie spokój.
Bardzo jestem wdzięczna Józefowi, że przynagla i namawia mnie do pisania. To, co nazwane, istnieje w przestrzeni publicznej.

1 komentarz:

  1. Zostałaś pobłogosławiona. Otrzymałaś łaskę wolności. Wyzwolona. Hurra!
    Wierzę, że każdy z nas, uczestników sobotniego spotkania z Andrzejem Madejem, otrzymał jakąś łaskę. Czy ją rozpoznamy i ogłosimy, to inna sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń