Mój Bóg jest Bogiem prostoty, zwyczajności. Jest dobry, bliski. Jest Przyjacielem, Towarzyszem w drodze. Jest miłością, moją miłością. Jest mój. On dał mi wolność. W wolności przychodzę do Niego i po Niego. w wolności staję przed Nim z powagą, z radością, z szacunkiem, z całą moją małością, a jednocześnie miłością, taką na jaką mnie stać. Dlaczego jestem jej pozbawiana w kościele. W kościele, który przez tyle lat był moim drugim domem, a właściwie pierwszym. Kościół z jego pięknem, odsłoniętym tabernakulum, pięknym papieskim krzyżem, odsłoniętym ołtarzem bez drewnianych, starych klęczników. Rozbrzmiewały pieśni ujmujące treścią, kanony. W imię czego mam przeżywać irytacje, denerwować się i zmagać z... . Chcę być wierna sobie i takiemu kościołowi jaki poznałam przy ojcu Andrzeju Madeju, i takiemu, którego szukam.
To czego chciałabym dla swoich dzieci, to aby miały odwagę stawać w prawdzie i bronić swoich przekonań i poznali ludzi, którzy im w tym pomogą.
Zaiste, teologia rodzi się w bólach. Ale dobrze, że się rodzi. Pomyśl, jaka byłaby szkoda dla ciebie, dla nas, rodziny, i dla kościoła lokalnego, gdybyś to tłumiła w sobie i nie napisała. Wszem i wobec. Teologia to czasem trudna prawda, ale prawda. ;-(
OdpowiedzUsuń