czwartek, 12 sierpnia 2010

O dzieciach

Oto Bóg jest moim zbawieniem,
będę miał ufność i bać się nie będę.
Bo Pan jest moją mocą i pieśnią,
On stał się dla mnie zbawieniem.
Mijają kolejne dni wakacji. Marysia wczoraj ( pierwszy raz jej się to zdarzyło) powiedziała, że nie chce wracać do szkoły. Bo w szkole jest nudno, bo nie ma z kim się bawić. Wieczorem, kiedy wszystkie „starszaki” były w Strachówce na ognisku Olek stwierdził, że „teraz zawsze już tak będzie, głupio” . Pytam „dlaczego głupio” a on na to, że „zostaną tylko we troje on, Marysia i Andrzej, a wszyscy wyjadą i będzie głupio i nudno”. Rzeczywiście zrobi się cicho i pusto w domu. Po raz kolejny doświadczam jak wielkim dobrodziejstwem i łaską są dzieci, jest wielodzietność.

Wczoraj na gościnnym podwórzu ( bardzo ładnym) państwa sołtysów Krzyśka i Małgosi Gawor na Rozalinie bawiło się prawie 40 dzieci. Kiedy patrzyłam na Łazarza wygłupiającego się z nimi, Jaśka grającego na gitarze, Zosię organizującą kolejną zabawę, Helenę rozdającą maluchom farby, kartki i kredki byłam z nich dumna. W rundce podsumowującej dzień, któraś mama powiedziała, że najbardziej podobała jej się integracja. Tak, to jest także moje doświadczenie wczorajszego dnia i poprzednich. Nasze dzieci potrafią bawić się ze wszystkimi, każdego zauważyć, każdego zaprosić do koła. Nie wynoszą się, stają się starszym rodzeństwem dla wszystkich.

Chcę podziękować Małgosi Gawor za przyjęcie „Artystycznego wozu Drzymały”. Było wspaniale. Zrobiliśmy wspólny posiłek, dostaliśmy pyszny dżem, ciastka, smalec, ogórki (niektórzy dla tych ogórków gotowi byli sprzątać nawet oborę). Małgosia nagotowała kompotu. Wolontariusze wykąpali się nawet w oczku wodnym gospodarzy. Inni też mieli ochotę, ale pod nieobecność rodziców nie odważyli się. Żal było wyjeżdżać.

Żeby doświadczyć i zobaczyć tyle dobra warto poświęcić czas, warto odłożyć domowe sprawy na potem. Bo czy to, że okna nie błyszczą i nie ma porządku ważniejsze jest od radości tylu dzieciaków? A ile jeszcze dobra mogłoby się zdarzyć, gdyby dla władz samorządowych ważny był człowiek. Gdyby ludzie chcieli wyzwolić w sobie społeczną energię.

2 komentarze:

  1. Moje dzieci też są bardzo zadowolone. Nawet zachwycone: Rozalinem, państwem Gaworami, ich gospodarstwem, dziećmi i młodzieżą z Rozalina, koleżankami i kolegami z kolonii. A ja dumna, że choć muszą wcześniej wstać, sami jechać autobusem, sami wracać, a Olek jeszcze musi zdążyć na trening i mieć siły na wysiłek, to wybierają Wóz Drzymały. Mają w Mińsku wiele możliwości ciekawego spędzania czasu (np. basen, kino,fajnych kolegów) a jednak tam ich ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja -"opowiadacz i strażnik gorzkiej prawdy" - też się cieszę, też jestem dumny.
    Taka gminę, wspólnotę samorządową mieszkańców i terytorium, zaczęliśmy budować 20 lat temu. A wcześniej, 30 lat temu założyliśmy jej fundament, :Solidarność.

    Budowaliśmy z tymi samymi ludźmi, na tym samym gruncie. Jak straszną cenę zapłaciła Strachówka za chore ambicje Kazika Łapki i zobowiązania rodzinne licznej jego rodziny w Rozalinie, Annopolu, Młynisku, Osęce!

    Na szczęście nie wszystko ginie w przyrodzie. Nie wszystko ginie w kościele. Ziarno musi obumrzeć! :)

    OdpowiedzUsuń