wtorek, 5 kwietnia 2011
Sprawdzian szóstoklasitów
Dzisiaj szczególny dzień dla szóstoklasitów. Odświętnie ubrani już po ósmej stawili się w szkole. Wszak to pierwszy poważny sprawdzian ich wiedzy. Wynik co prawda nie będzie miał wpływu na przyjęcie do gimnazjum, (wszyscy będą kontynuować naukę w Strachówce), ale zawsze to stres. Zdenerwowana była także przewodnicząca komisji nadzorującej pani Emilia. Wychowawca zawsze współodczuwa ze „swoimi dziećmi”. Jak co roku gościliśmy także obserwatora z zewnątrz, panią sekretarz gminy Mariannę Ołdak. Ksiądz proboszcz pamiętał o naszych uczniach w modlitwie powszechnej na porannej Mszy Świętej. Tak „uzbrojeni”, z życzeniami światła i mądrości Ducha Świętego uczniowie zmierzyli się z arkuszem egzaminacyjnym. Jak się potem okazało z ich relacji, niezbyt trudnego. Oby ta opinia potwierdziła się w ilości uzyskanych punktów.
Sprawdzian budzi kontrowersje w środowisku oświatowym. Wielu nauczycieli twierdzi, że uzależnienie wyboru dobrego gimnazjum (w mieście) od ilości uzyskanych punktów jest krzywdzące. Sprawdzian obejmuje bardzo wycinkową wiedzą. Nie sprawdza wszystkich kompetencji i umiejętności. Daje jednak jakiś obraz pracy dzieci i nauczycieli. I na pewno motywuje przez chwilę, jest rodzajem święta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, tak. Sprawdzian, choć stresujący, i dla uczniów i dla nauczycieli, jest świętem. Niektórzy uczniowie się go boją, inni cieszą, bo mają ochotę zmierzyć się z zadaniami, a wszyscy wyczuwają szczególność tego dnia. Galowy ubiór, oddzielne stoliczki w sali gimnastycznej, wizytówki na stolikach,życzliwa komisja, to robi na nich wrażenie.Czują się wyróżnieni. Ja zawsze jestem zdenerwowana, kiedy moi uczniowie zdają egzaminy, zwłaszcza, kiedy patrzę jak oni przeżywają. Teraz możemy tylko czekać na wyniki.
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy z tym świętem. TO przede wszystkim stres jak w morde strzelił. Szczególnie dla dzieciaków ze wsi, które nie znają jeszcze zasad rywalizacji, i które nie odczuwają żadnych presji, w odróżnieniu od miastowych, którzy od żłobka chodzą na kursy językowe, do szkół muzycznych, karate, albo na inne baseny czy nurkowanie. A w Strachówce cisza, cisza, cisza a potem BAM, dostaje się w łeb z grubej rury. Co prawda mnie zabolało za każdym razem: po szóstej klasie, w gimnazjum i na maturze. Powoli się uczę.
OdpowiedzUsuńGo ahead - czyli po naszemu wio i wiśta - prawie juz nowi gimnazjalisci. Wyrzućcie z głowy starą, uprawiana przez 16 lat, propagandę, że jesteśmy "małą, biedną gminą". Jesteśmy piękna, dumna gminą - takie jest teraz nasze zawołanie. Żyjcie i uczcie się na miarę swoich możliwości i europejskich perspektyw Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Z serca wszystkim -uczniom, dyrektorstwu i koleżeństwu nauczycielstwu - życzę :)
OdpowiedzUsuńGwoli scislosci: napisalem moj post jeszcze przed przeczytaniem posta pani Emilii. Teraz to wyglada, jak odpowiedz na post wczesniejszy.
OdpowiedzUsuńJa bym nie przesadzała z tym stresem. Jasne, że są nerwy, ale właśnie dlatego, że nie ma rywalizacji, presji i przyuczania od żłobka do wyścigu szczurów to się u nas niweluje. Tego dnia lekcje są odwołane z ich powodu, dziewczyny naciągają rodziców na nowe spódniczki i buty,wszyscy pytają jak poszło, interesują się nawet drobiazgami.
OdpowiedzUsuń