niedziela, 24 kwietnia 2011

Moje credo

Przed każdymi świętami mam podobne odczucia. Trochę poddaję się panującemu dookoła klimatowi zabiegania i nerwówki, że nie zdążę. Potem trochę mi głupio przed sobą samą, że się temu poddałam. Bo niby z czym nie zdążę? Nie zdążę posprzątać, umyć okien, wyprać, zrobić zakupów, ugotować, upiec? Walczą we mnie dwa światy, ten pogański „uświęcony” świecką tradycją i ten chrześcijański. Na szczęście drugi zawsze okazuje się silniejszy. Wszystko staje się nieważne w świetle przeżywania Triduum Paschalnego. Na to misterium czekam, to jest sens, serce sedno mnie, mojej rodziny, mojego świata. Każdy dzień jest ważny.
Z czasów wspólnoty w Legionowie wynieśliśmy zwyczaj, (przez długie lata podtrzymywany także w Strachówce), że Wielki Czwartek to dzień wszystkich kapłanów, ich święto. Jezus ich wybrał. Na znak szacunku, w podziękowaniu za ich służbę, wręczaliśmy im kwiaty, w niczym nie umniejszając powagi i znaczenia tego dnia. Nie odciągało to moich myśli od Chrystusa, wprost przeciwnie, dla Niego przecież, nie dla księży byłam w kościele. To Jezus prowadzi/ł mnie do Ogrodu Oliwnego, a potem przez krzyż na Golgotę, do liturgii paschalnej Wielkiej Soboty. Dla mnie to właśnie sobotni wieczór jest najważniejszym, najpiękniejszym wieczorem roku. Wczoraj z radością i dumą patrzyłam na męża i syna pięknie czytających o drodze zbawienia jaką Bóg prowadził Żydów - naszych Ojców Wiary (jak mówi papież Benedykt XVI). Wierzę, że tą drogą prowadzi także mnie, Józefa, Andrzeja, Olka, Marysię, Helenę, Zosię, Łazarza, Janka. A jednocześnie każdego jego własną.
Patrzyłam na długi pochód ludzi idących do komunii i myślałam tak idą przez wieki pokolenia., narody całe. Zmieniają się style, gesty, przyklęknięcia, skłony, rzeczy zewnętrzne i nieważne , nie zmienia się istota, pragnienie wolnego człowieka, który szuka Boga i Bóg, który szuka człowieka.
Jestem wdzięczna panu Adamowi, naszemu organiście, za pieśni. Dziękuję, że stały się dla mnie źródłem wzruszenia, moim osobistym credo.

3 komentarze:

  1. "Jezus daje nam Zbawienie, daje siłę nam... Jezus siłą mą, pieśnia mego życia... niepojety w mocy Swej...". TAK TO LECIAŁO.
    Pamiętam jak po powrocie ze4 spotkania w Kodniu kazałem sobie spiewac przy różnych okazjach (nawet na peronie) "Do Ciebie więc idziemy wciąż radosną nucą c pieśń, Ty jesteś Bogiem Żywym naAwieczny czas".

    Po to jest sztuka (w innych i w każdym z nas)
    . Słowa, muzyka wyrażą lepiej niż same słowa. Po to jest piękno, by... się zmartwychwstało.

    Bogu dzięki, żeś napisała. I po co to się opierać, złościć mnie... muszę kijem zapędzać do klawiatury... a tam taaakie skarby :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. "W tym świetle cała historia chrześcijaństwa jawi się nam jako jedna rzeka, do której kierują swe wody liczne dopływy... nad brzegami tej wielkiej rzeki: rzeki Objawienia, chrześcijaństwa i Kościoła, płynącej przez dzieje ludzkości, poczynając od wydarzenia, które miało miejsce w Nazarecie, a potem w Betlejem przed dwoma tysiącami lat. Jest to prawdziwie „rzeka”, która ze swoimi „dopływami” według słów Psalmu „rozwesela miasto Boże”" (JPII, Tertio Milennio Adveniente) :):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. "W Jezusie Chrystusie Bóg nie tylko mówi do człowieka — Bóg szuka człowieka. Wcielenie Syna Bożego świadczy o tym, że Bóg szuka człowieka. To poszukiwanie Jezus sam wielokrotnie przyrównywał do poszukiwania zgubionej owcy. Jest to poszukiwanie, które rodzi się we wnętrzu Boga i osiąga swój szczyt we Wcieleniu Słowa.
    Bóg szuka człowieka z potrzeby swego ojcowskiego serca.
    Bóg szuka człowieka przez swojego Syna" (JPII,jw. TMA)

    OdpowiedzUsuń