Przed każdymi świętami mam podobne odczucia. Trochę poddaję się panującemu dookoła klimatowi zabiegania i nerwówki, że nie zdążę. Potem trochę mi głupio przed sobą samą, że się temu poddałam. Bo niby z czym nie zdążę? Nie zdążę posprzątać, umyć okien, wyprać, zrobić zakupów, ugotować, upiec? Walczą we mnie dwa światy, ten pogański „uświęcony” świecką tradycją i ten chrześcijański. Na szczęście drugi zawsze okazuje się silniejszy. Wszystko staje się nieważne w świetle przeżywania Triduum Paschalnego. Na to misterium czekam, to jest sens, serce sedno mnie, mojej rodziny, mojego świata. Każdy dzień jest ważny.
Z czasów wspólnoty w Legionowie wynieśliśmy zwyczaj, (przez długie lata podtrzymywany także w Strachówce), że Wielki Czwartek to dzień wszystkich kapłanów, ich święto. Jezus ich wybrał. Na znak szacunku, w podziękowaniu za ich służbę, wręczaliśmy im kwiaty, w niczym nie umniejszając powagi i znaczenia tego dnia. Nie odciągało to moich myśli od Chrystusa, wprost przeciwnie, dla Niego przecież, nie dla księży byłam w kościele. To Jezus prowadzi/ł mnie do Ogrodu Oliwnego, a potem przez krzyż na Golgotę, do liturgii paschalnej Wielkiej Soboty. Dla mnie to właśnie sobotni wieczór jest najważniejszym, najpiękniejszym wieczorem roku. Wczoraj z radością i dumą patrzyłam na męża i syna pięknie czytających o drodze zbawienia jaką Bóg prowadził Żydów - naszych Ojców Wiary (jak mówi papież Benedykt XVI). Wierzę, że tą drogą prowadzi także mnie, Józefa, Andrzeja, Olka, Marysię, Helenę, Zosię, Łazarza, Janka. A jednocześnie każdego jego własną.
Patrzyłam na długi pochód ludzi idących do komunii i myślałam tak idą przez wieki pokolenia., narody całe. Zmieniają się style, gesty, przyklęknięcia, skłony, rzeczy zewnętrzne i nieważne , nie zmienia się istota, pragnienie wolnego człowieka, który szuka Boga i Bóg, który szuka człowieka.
Jestem wdzięczna panu Adamowi, naszemu organiście, za pieśni. Dziękuję, że stały się dla mnie źródłem wzruszenia, moim osobistym credo.
"Jezus daje nam Zbawienie, daje siłę nam... Jezus siłą mą, pieśnia mego życia... niepojety w mocy Swej...". TAK TO LECIAŁO.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak po powrocie ze4 spotkania w Kodniu kazałem sobie spiewac przy różnych okazjach (nawet na peronie) "Do Ciebie więc idziemy wciąż radosną nucą c pieśń, Ty jesteś Bogiem Żywym naAwieczny czas".
Po to jest sztuka (w innych i w każdym z nas)
. Słowa, muzyka wyrażą lepiej niż same słowa. Po to jest piękno, by... się zmartwychwstało.
Bogu dzięki, żeś napisała. I po co to się opierać, złościć mnie... muszę kijem zapędzać do klawiatury... a tam taaakie skarby :-)
"W tym świetle cała historia chrześcijaństwa jawi się nam jako jedna rzeka, do której kierują swe wody liczne dopływy... nad brzegami tej wielkiej rzeki: rzeki Objawienia, chrześcijaństwa i Kościoła, płynącej przez dzieje ludzkości, poczynając od wydarzenia, które miało miejsce w Nazarecie, a potem w Betlejem przed dwoma tysiącami lat. Jest to prawdziwie „rzeka”, która ze swoimi „dopływami” według słów Psalmu „rozwesela miasto Boże”" (JPII, Tertio Milennio Adveniente) :):):)
OdpowiedzUsuń"W Jezusie Chrystusie Bóg nie tylko mówi do człowieka — Bóg szuka człowieka. Wcielenie Syna Bożego świadczy o tym, że Bóg szuka człowieka. To poszukiwanie Jezus sam wielokrotnie przyrównywał do poszukiwania zgubionej owcy. Jest to poszukiwanie, które rodzi się we wnętrzu Boga i osiąga swój szczyt we Wcieleniu Słowa.
OdpowiedzUsuńBóg szuka człowieka z potrzeby swego ojcowskiego serca.
Bóg szuka człowieka przez swojego Syna" (JPII,jw. TMA)