sobota, 2 czerwca 2012

Po wyjątkowym Dniu Dziecka


Obejrzałam relację z wczorajszego Dnia Dziecka i sama jestem pod wrażeniem. Jest w niej wszystko o co chodzi w nauczaniu. Jest radość uczenia się, uczenie przez zabawę, współpraca, kreatywność. Jest pasja nauczycieli, emocje dzieci. Jest też wieloletnia, konsekwentna linia pracy szkoły. Jest myśl dyrektora, moja, aby „inwestować” w kadrę, budować zespół, włączać nauczycieli w nowoczesny sposób myślenia o edukacji, aktualne trendy światowe. Stąd nasza kilunastoletnia współpraca z Centrum Edukacji Obywatelskiej. Na początku nieśmiało przez projekt „Śladami przeszłości”, potem coraz śmielej, poprzez kolejne programy dla uczniów, ale przede wszystkim szkolenia nauczycieli. Zachęcałam, proponowałam, wysyłałam i sama zapraszałam do szkoły najlepszych trenerów. Warsztaty, Akademie Letnie, kursy internetowe, wyjazdy integracyjne. Trudno byłoby tu wszystko wymienić. Kosekwentnie przez lata. W pełnym poszanowaniu i wolności moich kolegów i koleżanek, ich pasji. I choć czasem się krzywili, że za dużo, że ciężko, że tyle pracy, to patrząc na takie dni jak wczoraj, myślę sobie - warto było! Jeśli tylko chcą, mogą się rozwijać. Każdy. 

 Dlaczego to wszystko? Bo szkoła to nie tylko miejsce pracy, to moja pasja, to moje życie. Nie jest łatwo wprowadzać zmiany, iść ku wyznaczonemu celowi (nie dla własnego interesu, stanowiska, funkcji, strefy wpływów, jak chciałaby wmówić innym koleżanka z pracy, odwracając kijem Wisłę). Nie jest łatwo przez cały czas iść pod prąd (najpierw w relacjach z byłym wójtem, który nie rozumiał roli szkoły i oświaty, często wbrew byłym radnym) i jednocześnie będąc w bardzo trudnych relacjach z koleżanką, która nigdy nie zaakceptowała mnie na stanowisku dyrektora szkoły, nie zaakceptowała i nie podziela/ła tej wizji szkoły. Choć tak jak inni ma udział w wielu profitach (chociażby współpraca z CEO, szkolenia) z niej wynikających.

Kiedy o tym mówię wśród ekspertów, dyrektorów, to wszyscy ze zdumieniem i współczuciem kiwają głowami. Nie będę przytaczać ich opinii, bo mogłabym kogoś obrazić. Pomyślałam o tym dzisiaj, przy okazji spotkania w CEO, po komentarzach innych do mojej prezentacji o szkole i nauczycielach. Po słowach pełnych uznania dla  Waszej i mojej pracy. I dziwię się i zdumiewam, że zrobiliśmy (zespół) tak wiele, mimo zanegowania dyrektora i jego wizji, i pracy, i sukcesów - przez członka Rady Pedagogicznej!
Czy taka sytuacja jest w ogóle do pomyślenia? Wiem, że znowu słowa te wywołają poruszenie, ale muszę o tym mówić i pisać w obronie wielkiej pracy jaką przez lata wspólnie włożyliśmy w to, aby taki dzień, jak wczoraj i wiele, wiele innych mogły się zdążyć.  

3 komentarze:

  1. 1. Dzień był wspaniały, dziewczyny się spisały. Wprawdzie większość czasu spędziłam z klasą III i widziałam niewiele, niestety nie uczestniczyłam w zabawie, ale dzieciaki, z którymi rozmawiałam miały bardzo dużo do powiedzenia.
    2. Taka sytuacja jest nie do pomyślenia, nie do zaakceptowania i nie jest akceptowana. W szkole to ty masz autorytet i poparcie, bo nas nie da się oszukać. W przysłowiowej beczce soli widać dno. Oczywiście nie mówię tu w imieniu wszystkich, ale stanowcza większość osób podpisałaby się pod tym, co tu napisałam, a swoim zaangażowaniem i solidną pracą to potwierdza. I pewnie jakiś "zwykły/a" intrygant, co to chciałby, żeby było inaczej, ale nie jest i nie będzie. A pisząc tak obraża nie tylko ciebie, ale nas- szkołę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Wielki, nareszcie zaczynasz przemawiać jak Dyrektor! TAK! TO WSZYSTKO PRAWDA - O DOBRU I O ZŁU!

    Zło padnie pod słowami prawdy. Kochać musimy człowieka, nienawidzić zła (grzechu). Jesteśmy świadkami wielkiego zła społecznego! Ale skoro władza milczy, "kościół" milczy, większość członków obu(!) rad (szkoły i gminy) milczy!

    Kiedy rozum śpi, a większość (nawet ci, którzy mają OBOWIĄZEK zabrać głos) milczy - BUDZĄ SIĘ UPIORY. A miłosierdzie jest tak blisko nas wszystkich!

    OdpowiedzUsuń