niedziela, 27 maja 2012

Cudowne spotkanie w Marózie



Wróciłam, właściwie wróciłyśmy z Wiesią Ołdak z Maróza z XI Ogólnopolskiego Spotkania Organizacji działających na Obszarach Wiejskich. Tegoroczne spotkanie przebiegało pod hasłem „Organizacje samorząd razem, czy osobno”. Rozpoczęło się w 24 maja w czwartek. Zakwaterowano nas w domku Szarotka w centralnym punkcie. Okazało się, że w tej samej części w pokoju obok mieszkają „dziewczyny” z Zalesia Górnego, Roma, liderka Liderów PAFW. Zrobiło się miło i swojsko. Po obiedzie i krótkim spacerze nad jezioro poszłyśmy na inaugurację i pierwszy wykład. Przywitali nas gospodarze i organizatorzy spotkania Krzysztof Margol prezes Fundacji Nida, Piotr Szczepański prezes Fundacji Wspomagania Wsi i Radosław Jasiński szef Polsko Amerykańskiej Fundacji Wolności. Wszystkich trzech miałam szczęście poznać w różnych programach.
Wykład inauguracyjny wygłosił Tomasz Schimanek z Akademii Rozwoju Filantropii. Mówił o tym czym jest samorząd, czym organizacje pozarządowe, co nas łączy, czy i jak współpracujemy? Bardzo ciekawy był wykład dyrektora departamentu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej Krzysztofa Więckiewicza.

Na spotkaniu dowiedzieliśmy się, że następnego dnia do Maróza przyjedzie prezydent Bronisław Komorowski. W związku z tym padło pytanie kto chciałby coś powiedzieć Prezydentowi. Zgłosiło się wiele organiacji. Żeby było sprawiedliwie organizatorzy zrobili losowanie. Znalazłam się wśród czterech wylosowanych osób, które miały zabrać głos na spotkaniu z Prezydentem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że przecież będę musiała stanąć nie tylko przed Nim, ale ministrami i pół tysiącem osób siedzących na sali. Na wieczornym ognisku byłam krótko. Nie tylko dlatego, że mieliśmy spotkanie organizacyjne, ale dlatego, że musiałam zebrać myśli. Zastanowić się, co chcę powiedzieć. Długo to trwało. Wiele zapisanych, pokreślonych kartek. Wiele prób. Noc była krótka.


W piątek po śniadaniu mieliśmy „wojenną” odprawę. Kto i gdzie usiądzie, kiedy wstać, kiedy usiąść, gdzie mikrofon.Na schodach budynku konferencyjnego ochroniarze BOR, bramki, kontrola. Czas oczekiwania wydłużał się. To było nieznośne. Sala wypełniała sobie czas oczekiwania wspólnym śpiewaniem, ktos żartował, ktoś coś do nas mówił. A ja chciałam, żeby nikt się do mnie nie odzywał. Zbierałam myśli i największe pokłady odwagi. I padło „proszę Państwa Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej”. Oklaski. Uścisnęłam rękę Prezydenta na przywitanie. Usiedliśmy. Kiedy Krzysztof Margol wywołał mnie jako pierwszą do wypowiedzi i usłyszałam Grażyna Kapaon prezes Stowarzyszenia Rzeczpospolita Norwidowska wyszłam zupełnie spokojna. Wiedziałam o czym chcę powiedzieć. Mówiłam o tym co najważniejsze w moim/naszym życiu szkolnym, rodzinnym, stowarzyszeniowym. Co powinno być najważniejszym w życiu publicznym... o wartościach. A wszystko zamyka się w norwidowskim „a piękno na to jest, by zachwycało do pracy, praca by się zmartwychwstało”.


Po mnie mówił Marek, sołtysowa Ania, Brygida z mniejszości niemieckiej z opolskiego. Głos zabrał Prezydent. Bardzo podobało mi się, że mówi tak zwyczajnie o „Bożych szaleńcach” jakich widzi na sali. Była w tym zwykła ludzka dobroć, uśmiech, prostota, zwyczajność i otwartość. Pomyślałam (zresztą nie po raz pierwszy) to dobry człowiek.
Zrobiliśmy sobie wszyscy zdjęcie z Prezydentem, limuzyny odjechały. A my poszliśmy na kawę (przed budynkiem). I zaczęło się. Wiele osób podchodziło do mnie, ściskało, gratulowało świetnego wystąpienia. Mówili o wielkim wzruszeniu jakie przeżyli, o łzach. To było bardzo miłe. Ale dla mnie najważniejsze były słowa Radka Jasińskiego dyrektora Polsko Amerykańskiej Fundacji Wolności „daję ci to co mam najcenniejszego” i odpiął z klapy marynarki mały znaczek PAFW i dodał „jesteśmy z ciebie dumni”.


Dzień toczył się dalej warsztaty, wspólna zabawa, śpiewanie, obiad, rozmowy, jarmark niby zwyczajnie, a ja miałam uczucie niebywałego święta, epokowego zdarzenia. Dlaczego?
Dlaczego aż tak? I nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. Dziś po mszy świętej w Święto Zesłania Ducha Świętego wiem.
Przed majestatem najwyższego urzędu państwa polskiego, w którym jest ciągłość ponad tysiącletniej historii narodu dotknęłam istoty, sedna nie tylko Rzeczpospolitej Norwidowskiej, ale życia.
W sobotę była dyskusja Open Space. Świetna. Wiesia poszła do grupy rozmawiającej o funduszach sołeckiech, ja podzieliłam się (w małej grupce) swoim doświadczeniem z programu „Decydujmy razem”. A potem już tylko, jak zawsze, cudowne pożegnanie. Kilka słów podsumowania, Bułat Okudżawa, marózowa orkiestra, salwy śmiechu, wzruszenia, ostatnie zdjęcia i „Ale to już było”, i powrót do domu z przystankiem i nawiedzeniem kościoła w Opinogórze. Mieszkał tam Zygmunt Krasiński przyjaciel Cypriana Norwida.











1 komentarz:

  1. Ja też byłem bardzo (strasznie) dumny! Poruszyłem szkołę, żeby(śmy) byli świadkami z wami "na żywo" w Internecie. Czy ktoś jeszcze w Strachówce powie, że był w tym momencie dumny? Czy zaproszą Ciebie, Was na sesję Rady Gminy, by dzielić z Tobą, z nami radość, że Rzeczpospolita Norwidowska powszechnie ma/zyskuje takie uznanie i budzi takie uczucia? Że stało się to - że dokonuje się na naszych oczach - co stać się musi, musiało! BO TAKĄ MOC I TAJEMNICĘ MA TA IDEA.

    W Ameryce na twój powrót, po przemówieniu przed Prezydentem Kraju, wspólnota lokalna zbudowałaby bramę tryumfalną. Ja napisałem tylko skromnie na Facebooku, z wrodzoną mi miarą i umiarem, że dla mnie wracasz jak Jagiełło spod Grunwaldu i Jan III Sobieski spod Wiednia. BO CZYMŻE JEST RZECZPOSPOLITA NORWIDOWSKA?!

    OdpowiedzUsuń