Niedziela. Jesień nas rozpieszcza. Ciepło, kolorowo, pięknie. Do domu przyjechała Hela. Upiekłyśmy ciasto. Wrócił Łazarz z Poznania. Po drodze zdążył zagrać w meczu piłki nożnej w Wołominie z Krzyśkiem, Piotrkiem i nie wiem z kim jeszcze. Stał na bramce, wygrali 5:3. Właściwie nie o tym chciałam napisać. Chciałam podzielić się nieoczekiwaną radością z mszy świętej. Za nim się zaczęła stałam przy drzwiach, co nie jest przyjemne, ale dzisiaj było jakoś inaczej. Uśmiechnęła się jedna pani, potem druga, ktoś jeszcze. Podeszłam do małego Franka, a właściwie jego mamy z pytaniem „może zaniósłby dary”. Wiedziałam, że jest trochę za mały, ale bardzo sympatyczny i rezolutny, więc może? Zawstydził się, przytulił do taty. Ten obrazek, ta krótka, miła wymiana zdań czyni wszystko bliższym, serdeczniejszym. A potem dziwczynki z pierwszej klasy chciały nieść dary w procesji i jeszcze poszły ze mną tuż przed ołtarz, i cały czas się uśmiechały. Takie milusińskie.
Jaka potęga tkwi w zwykłym uśmiechu.
A po mszy, przy wyjściu pani Natalia, cudowna „babcia” Natalia życzyła nam zdrowia. Tak po prostu, prawdziwie. Jak bardzo potrzebne są takie gesty, żeby wszystko było bardziej ludzkie i … Boże. Pan Bóg wtedy jest bardziej konkretny, uchwytny, uosobiony.
niedziela, 30 października 2011
sobota, 29 października 2011
O partycypacji
Napisałam, że zamieszczę kilka myśli na tematy poruszane podczas Mazowieckiego Forum Animatorów Społecznych. Niełatwa to rzecz zebrać i uporządkować wiele wątków pojawiających się podczas warsztatowych dyskusji. Ale spróbuję, bardziej dla siebie niż dla innych. Tym bardziej, że Jasiek, w rozmowie telefonicznej poruszył dzisiaj sprawę społeczeństwa obywatelskiego. Przygotowuje esej i prezentację na uniwersytecie w Glasgow. Bardzo jestem ciekawa wyników jego pracy, chętnie przeczytam.
Pierwsze pytanie „Czym jest partycypacja?” i pojęcia z nią związane bądź warunkujące: rozwój, partnerstwo,samoorganizacja, partycypacja, samorząd społecznie zaangażowany.
Burza mózgów wiodła nas takimi ścieżkami.
Rozwój. Może dotyczyć obywateli i instytucji. Ma wymiar ekonomiczny, społeczny, polityczny. Barierą rozwoju jest brak zaufania, wiary w możliwości, brak informacji i wiedzy.
Partnerstwo. Przebiega etapami. Powinno mieć początek w rzetelnej analizie, diagnozie środowiska, jego potrzeb. Spotkanie osób gotowych do współpracy, które wypracowują wspólny cel i plan działania wynikający z diagnozy. To co wspiera partnerstwo (które może mieć przybierać różne formy) to dobra komunikacja, różnorodność, równość, apolityczność, otwartość, siła liderów, ale nie autokratów.
Samorealizacja/samopomoc. Według mnie to dwa trochę różne pojęcia, których wspólnym mianownikiem oczywiście jest człowiek. Najniższy poziom samorealizacji i samopomocy to osoba, świadoma siebie i wartości, na których buduje życie. Samodzielna i odpowiedzialna za siebie i innych. Kolejne poziomy to rodzina, sąsiedzi, instytucje, które oferują różnego rodzaju wsparcie. Samorealizaja/sammopomoc jest formalna i nieformalna. Buduje międzyludzkie relacje, wpływa na jakość komunikacji, prowadzi do wzajemnego poznania i uczenia się. W konsekwencji buduje zaufanie, kształtuje ludzi otwartych, empatycznych. A to jest warunek rozwoju kapitału społecznego i społeczeństwa obywatelskiego.
Samorząd społecznie zaangażowany. Dostępny, elastyczny, co przejawia się w dopasowaniu godzin przyjęć obywateli, przejrzystych, jsnych procedurach, regulminach. Znający potrzeby i zasoby środowiska, mający wiedzę o potencjale tkwiącym w swojej społeczności i mądrze wykorzystujący go. Wzmacniający kompetencje społeczne swoich obywateli, liderów poprzez szkolenia. Samorząd zapraszający, otwarty, budujący dobry klimat relacji. Wrażliwy na ludzi. Budujący wysokiej jakości standardy i podporządkowujący się nim. Samorząd, w którym obowiązuje kodeks etyczny. Podejmujący inicjatywy, innowacyjny. Ułatwiający działanie swoim aktywnym mieszkańcom poprzez środki, lokale, sprzęt, promocję. Ideał?
Partycypacja.To włączanie ludzi do wspólnego podejmowania decyzji w sprawach ich dotyczących, a więc wszystkich. Wypracowywanie najlepszych rozwiązań,co zwiększa szanse powodzenia działań. To redukcja niezadowolenia społecznego. Żeby była prawdziwa musi dotyczyć jak najszerszej reprezentacji społecznej, uczestniczyć muszą różnorodne grupy. Prawdziwa partycypacja oparta na dobrowolności, wykorzystaniu umiejętności i kompetencji ludzi prowadzi do aktywizacji środowiska. Ludzie, którzy widzą, że mają wpływ, a ich głos jest ważny i brany pod uwagę chętniej się angażują, biorą na siebie odpowiedzialność za swoją gminę, wieś, miasto, osiedle. Buduje to poczucie wartości jednostek i grup. Ma ogromny wpływ, jest warunkiem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.
piątek, 28 października 2011
Pola nadziei
Dwa obrazki z dzisiejszego dnia.
Pierwszy. Przed szkołą w pięknych promieniach jesiennego słońca, wokół katyńskiego dębu pamięci pułkownika Kazimierza Jackowskiego dzieci sadzą cebulki żonkili. Jest jedna mama, Basia, Mirka, na chwilę przyjechał Wójt. Kwiaty zakwitną wiosną tworząc żółte pole nadziei. Znak łaczący tysiące wolontariuszy, którzy rozdając kwiatowe cebulki, zbierali pieniądze na hospicja. Byli wśród nich uczniowie naszej szkoły, pracujący w Szkolnym Kole Caritas. Tak wychowujemy, to jest nasz wkład w budowanie społeczeństwa obywatelskiego.
I drugi. Sala konferencyjna urzędu gminy. Sesja rady. Już na samym początku zgrzyt, bo zaproponowano wprowadzenie do porządku obrad trzech punktów, a jedna z radnych nie zgodziła się... Jakich? Zakup działki pod budowę garaży dla OSP w Równem, pismo dyrektora (czyli moje, a tak na marginesie to w ogóle nie powinno być moje pismo, tylko organu prowadzącego) o obniżenie pensum -godzin dydaktycznych i coś trzeciego, nie pamiętam. Po sprzeciwie radnej poddano pod głosowanie każdy punkt oddzielnie. Pierwszy przechodzi różnicą głosów 14 do 1, drugi (bardzo ciekawe) 8 do 7 przechodzi, trzeci odrzucono.
W programie sesji było sprawozdanie wójta z działalności między sesjami, przesunięcia w budżecie, realizacja zadań oświatowych za rok szkolny 2010/2011. I tu ciekawostka (trochę irytująca) jak nie znając się zupełnie na analizie wyników sprawdzianu i egzaminu formułuje się fałszywe wnioski. Radna próbowała coś prostować mało zrozumiałym, nauczycielskim żargonem o staninach. Dodałam, a raczej rozjaśniłam, że jak pokazują egzaminy, gimnazjum wspiera uczniów w rozwoju. Ich wyniki w klasie trzeciej są lepsze, niż były na starcie w klasie pierwszej. To dopiero jest wskaźnik, czy szkoła pracuje dobrze.
Potem nastąpiło przyjęcie uchwał o realizacji dwóch projektów unijnych z POKL „Przedszkole babci Rozalki” i „Lepszy start w przyszłość naszych dzieci”. O tym drugim projekcie, sposobie jego powstawania i roli koordynatorów już pisałam, nie będę się powtarzać. Nie zmieniłam zdania. Dzisiejsza wymiana zdań tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że w tym pędzie po pieniądze dla ludzi - gubi się ludzi. Używa się na to pojęcia "grantoza".
Vice przewodniczący rady zadał pytanie; kto będzie koordynatorem projektu dla przedszkolaków. Odpowiedź - "ktoś z Urzędu Pracy", a kto asystentem? Brak odpowiedzi.
Najciekawszy jednak moment przyszedł, gdy radni rozpatrywali punkty wprowadzone głosowaniem do porządku obrad. Pani sekretarz przeczytała przygotowaną uchwałę o zakupie gruntów w Równem. Uchwała przeszła jednogłośnie. Świetnie. Kiedy przewodnicząca Rady odczytała pismo o zmniejszenie moich godzin przy tablicy z 8 do 6, zapadła głucha cisza. Jakby zdarzyło się coś niestosownego. Na szczęście przerwał ją Wójt głosem wspierającym, a po nim przewodniczący komisji rewizyjnej. Powiedział, że radni w komisji jednogłośnie przychylają się do wniosku (?!). Przewodnicząca komisji oświaty nie zabrała głosu, przewodnicząca komisji budżetu także. Co więcej, na posiedzeniu komisji budżetowej w ogóle nie odczytano pisma, mimo, iż podobno przewodnicząca rady przekazała je przewodniczącej komisji. (?!) Bardzo ciekawe. I co dalej? Ano radni nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić dalej, bo nikt nie przygotował stosownej uchwały i nie było nad czym głosować.
Pani przewodnicząca rady zaproponowała, żeby przygotować uchwałę zmniejszającą godziny pensum dyrektora na następną sesję. Z tym, że uchwała weszłaby w życie ewentualnie od 1 stycznia 2012 roku. Sprawę odłożono. I tak dwie godziny lekcyjne, urastają do sprawy rangi gminno-państwowej. Stały się ogromnym problemem, którym należy zajmować się przez pół roku. Ja przestałam się tym zajmować, ani mnie to "grzeje, ani ziębi". To po prostu jest śmieszne.
Dziękuję tym ośmiu radnym, którzy w tej „zabawie” zachowali zdrowy rozsądek.
Acha! Na koniec w imieniu Stowarzyszenia Rzeczpospolitej Norwidowskiej zaprosiłam sołtysów i radnych na wspólne, radosne świętowanie 11 listopada - 94. Rocznicy Odzyskania Niepodległości. Zostanie odprawiona msza święta za Ojczyznę, po mszy będzie koncert pieśni patriotycznych, tort, balony. Zapraszamy wszystkich mieszkańców gminy i nie tylko.
Jak myślicie drodzy czytelnicy, który obrazek jest ciekawszy?
Wiosną zakwitną ... pola nadziei.
Pierwszy. Przed szkołą w pięknych promieniach jesiennego słońca, wokół katyńskiego dębu pamięci pułkownika Kazimierza Jackowskiego dzieci sadzą cebulki żonkili. Jest jedna mama, Basia, Mirka, na chwilę przyjechał Wójt. Kwiaty zakwitną wiosną tworząc żółte pole nadziei. Znak łaczący tysiące wolontariuszy, którzy rozdając kwiatowe cebulki, zbierali pieniądze na hospicja. Byli wśród nich uczniowie naszej szkoły, pracujący w Szkolnym Kole Caritas. Tak wychowujemy, to jest nasz wkład w budowanie społeczeństwa obywatelskiego.
I drugi. Sala konferencyjna urzędu gminy. Sesja rady. Już na samym początku zgrzyt, bo zaproponowano wprowadzenie do porządku obrad trzech punktów, a jedna z radnych nie zgodziła się... Jakich? Zakup działki pod budowę garaży dla OSP w Równem, pismo dyrektora (czyli moje, a tak na marginesie to w ogóle nie powinno być moje pismo, tylko organu prowadzącego) o obniżenie pensum -godzin dydaktycznych i coś trzeciego, nie pamiętam. Po sprzeciwie radnej poddano pod głosowanie każdy punkt oddzielnie. Pierwszy przechodzi różnicą głosów 14 do 1, drugi (bardzo ciekawe) 8 do 7 przechodzi, trzeci odrzucono.
W programie sesji było sprawozdanie wójta z działalności między sesjami, przesunięcia w budżecie, realizacja zadań oświatowych za rok szkolny 2010/2011. I tu ciekawostka (trochę irytująca) jak nie znając się zupełnie na analizie wyników sprawdzianu i egzaminu formułuje się fałszywe wnioski. Radna próbowała coś prostować mało zrozumiałym, nauczycielskim żargonem o staninach. Dodałam, a raczej rozjaśniłam, że jak pokazują egzaminy, gimnazjum wspiera uczniów w rozwoju. Ich wyniki w klasie trzeciej są lepsze, niż były na starcie w klasie pierwszej. To dopiero jest wskaźnik, czy szkoła pracuje dobrze.
Potem nastąpiło przyjęcie uchwał o realizacji dwóch projektów unijnych z POKL „Przedszkole babci Rozalki” i „Lepszy start w przyszłość naszych dzieci”. O tym drugim projekcie, sposobie jego powstawania i roli koordynatorów już pisałam, nie będę się powtarzać. Nie zmieniłam zdania. Dzisiejsza wymiana zdań tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że w tym pędzie po pieniądze dla ludzi - gubi się ludzi. Używa się na to pojęcia "grantoza".
Vice przewodniczący rady zadał pytanie; kto będzie koordynatorem projektu dla przedszkolaków. Odpowiedź - "ktoś z Urzędu Pracy", a kto asystentem? Brak odpowiedzi.
Najciekawszy jednak moment przyszedł, gdy radni rozpatrywali punkty wprowadzone głosowaniem do porządku obrad. Pani sekretarz przeczytała przygotowaną uchwałę o zakupie gruntów w Równem. Uchwała przeszła jednogłośnie. Świetnie. Kiedy przewodnicząca Rady odczytała pismo o zmniejszenie moich godzin przy tablicy z 8 do 6, zapadła głucha cisza. Jakby zdarzyło się coś niestosownego. Na szczęście przerwał ją Wójt głosem wspierającym, a po nim przewodniczący komisji rewizyjnej. Powiedział, że radni w komisji jednogłośnie przychylają się do wniosku (?!). Przewodnicząca komisji oświaty nie zabrała głosu, przewodnicząca komisji budżetu także. Co więcej, na posiedzeniu komisji budżetowej w ogóle nie odczytano pisma, mimo, iż podobno przewodnicząca rady przekazała je przewodniczącej komisji. (?!) Bardzo ciekawe. I co dalej? Ano radni nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić dalej, bo nikt nie przygotował stosownej uchwały i nie było nad czym głosować.
Pani przewodnicząca rady zaproponowała, żeby przygotować uchwałę zmniejszającą godziny pensum dyrektora na następną sesję. Z tym, że uchwała weszłaby w życie ewentualnie od 1 stycznia 2012 roku. Sprawę odłożono. I tak dwie godziny lekcyjne, urastają do sprawy rangi gminno-państwowej. Stały się ogromnym problemem, którym należy zajmować się przez pół roku. Ja przestałam się tym zajmować, ani mnie to "grzeje, ani ziębi". To po prostu jest śmieszne.
Dziękuję tym ośmiu radnym, którzy w tej „zabawie” zachowali zdrowy rozsądek.
Acha! Na koniec w imieniu Stowarzyszenia Rzeczpospolitej Norwidowskiej zaprosiłam sołtysów i radnych na wspólne, radosne świętowanie 11 listopada - 94. Rocznicy Odzyskania Niepodległości. Zostanie odprawiona msza święta za Ojczyznę, po mszy będzie koncert pieśni patriotycznych, tort, balony. Zapraszamy wszystkich mieszkańców gminy i nie tylko.
Jak myślicie drodzy czytelnicy, który obrazek jest ciekawszy?
Wiosną zakwitną ... pola nadziei.
czwartek, 27 października 2011
Mazowieckie Forum Animatorów Społecznych
Wczoraj i dzisiaj brałam udział w Mazowieckim Forum Animatorów Społecznych zorganizowanym w ramach projektu Decydujmy razem. Organizatorem było Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL we współpracy z Biurem Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych BORIS i Zielonkowskim Forum Samorządowym.
Przez dwa dni w dworze we Franciszkowie szukaliśmy odpowiedzi na pytania: jak aktywnie współtworzyć społeczność lokalną? Jak razem decydować o wspólnych sprawach? Jak włączyć ludzi do działania i zapewnić ich głos w dyskusji? Wymienialiśmy doświadczenia i szukaliśmy inspiracji u osób zgromadzonych na Forum. Spotkanie prowadzili Jacek Gralczyk i Paweł Jordan z Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL.
Podczas pierwszego warsztatu metodą mapy myśli odpowiadaliśmy na pytanie „Czym jest partycypacja?”. Rokładaliśmy na czynniki pierwsze pojęcia PARTNERSTWO, ROZWÓJ, SMORZĄD SPOŁECZNIE ZAANGAŻOWANY, SAMOORGANIZACJA/SAMOPOMOC, PARTYCYPACJA. Szczegółowo każde z nich opiszę w następnym poście.
Temat kolejnego modułu spotkania to „Czy i jak być aktywnym lokalnie?”. Aktywne społeczności w działaniu - doświadczenia lokalnych organizacji z powiatu wołomińskiego. O swojej pracy opowiadali: Zielonkowskie Forum Samorządowe-Zielonka, Stowarzyszenie Kastor- Tłuszcz, Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska – Strachówka, Stowarzyszenie AXA – Rysie, Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Słupno-Słupno.
Odwołując się do tych przykładów, w nowych grupach warsztatowych szukaliśmy odpowiedzi na pytania:
1. Co to znaczy skuteczny animator?
2. Jak włączać ludzi w aktywność społeczną?
3. Jak animator tworzy fundamenty pod kooperację społeczną?
4. Jak animator tworzy pomosty pomiędzy władzą a mieszkańcami?
To tematy rzeka. Postaram się w kolejnym poście przedstawić wypracowane materiały.
To był bardzo dobry czas. Otwarci ludzie, ciekawe rozmowy, wysoki poziom merytoryczny.
Wiele inspiracji, przemyśleń. Początek tworzenia Mazowieckiego Forum. Nadzieja na kolejne spotkania.
Remanenty
Minęły trzy tygodnie od ostatniego wpisu. Szybko leci czas. Do dziś wydarzyło się wiele ważnych i mniej ważnych spraw. Były uroczyste obchody Dnia Edukacji Narodowej (więcej o tym na stronie Zespołu Szkół im. Rzeczposplitej Norwidowskiej w Strachówce). Świetnie przygotowane przez młodzież. Po części oficjalnej i artystycznej odbyło się II spotkanie oświatowe nauczycieli, radnych, władz samorządowych. Dotyczyło wychowania. To nasza odpowiedź na list biskupów dotyczący wychowania, to nasza wspólna sprawa. Wktórce kolejne spotkanie. Dobrze byłoby gdyby zorgnizował je np. samorząd, może radni, może wójt?
Odbyły się dwa spotkania LAS-u, czyli lokalne spotkania animatorów społecznych (publicznych) programu Decydujmy razem. Dużo pracy przed nami.
W piątek uczestniczyłam z Karoliną i Mają, gimnazjalistkami, w warsztatach rozpoczynających program Młody obywatel. Bardzo ciekawa inicjatywa Centrum Edukacji Obywatelskiej. Będę opiekunem grupy gimnazjalistów realizujących ten projekt w szkole. Logując się na platformę internetową programu i kursu ze zdziwieniem zobaczyłam, że mentorem (opiekunem) kursu jednej z nauczycielskich grup jest członek naszej rady pedagogicznej, nauczycielka WOS-u. Niedobrze, że o tak wżnych rzeczach (nie prywatnych) dyrektor dowiaduje się z internetu, dobrze, że mimo wszystko o tym wie. Czy to jest dialog?
Śledzę wyprawę liderów Stowarzyszenia Liderów Polsko Amerkańskiej Fundacji Wolności do USA. Szczególnie podoba mi się blog Maćka Puławskiego. Relacje na bieżąco. Lekkie pióro, dużo ciekawych informacji, linki do stron. Temat przewodni partycypacja, czyli współuczestniczenie społeczności lokalnych w sprawowaniu władzy samorządowej. Polecam.
Ze spotkania komisji oświaty rady gminy Strachówka. Spostrzeżenie, prośba, sugestia.
Może warto byłoby pomyśleć o ewentualnych gościach- mieszkańcach, dyrektorach szkół, nota bene nie zaproszonych po raz kolejny na posiedzenie KOMISJI OŚWIATY !!! (ogłoszenie na stronie gminy nie wystarczy, choć to oczywiście znak postępu i zmiany). Może przygotować dla nich jakieś miejsce, wskazać, zaprosić, żeby wchodzący, obserwatorzy nie czuli się jak intruzi. Pytanie „co zrobić i jak, żeby urząd był przyjazny i otwarty” dotyczy wszystkich samorządów, urzędów w Polsce, a stawiane jest na różnych forach zajmujących się partycypacją publiczną. Warto szukać odpowiedzi. Także i u nas.
Odbyły się dwa spotkania LAS-u, czyli lokalne spotkania animatorów społecznych (publicznych) programu Decydujmy razem. Dużo pracy przed nami.
W piątek uczestniczyłam z Karoliną i Mają, gimnazjalistkami, w warsztatach rozpoczynających program Młody obywatel. Bardzo ciekawa inicjatywa Centrum Edukacji Obywatelskiej. Będę opiekunem grupy gimnazjalistów realizujących ten projekt w szkole. Logując się na platformę internetową programu i kursu ze zdziwieniem zobaczyłam, że mentorem (opiekunem) kursu jednej z nauczycielskich grup jest członek naszej rady pedagogicznej, nauczycielka WOS-u. Niedobrze, że o tak wżnych rzeczach (nie prywatnych) dyrektor dowiaduje się z internetu, dobrze, że mimo wszystko o tym wie. Czy to jest dialog?
Śledzę wyprawę liderów Stowarzyszenia Liderów Polsko Amerkańskiej Fundacji Wolności do USA. Szczególnie podoba mi się blog Maćka Puławskiego. Relacje na bieżąco. Lekkie pióro, dużo ciekawych informacji, linki do stron. Temat przewodni partycypacja, czyli współuczestniczenie społeczności lokalnych w sprawowaniu władzy samorządowej. Polecam.
Ze spotkania komisji oświaty rady gminy Strachówka. Spostrzeżenie, prośba, sugestia.
Może warto byłoby pomyśleć o ewentualnych gościach- mieszkańcach, dyrektorach szkół, nota bene nie zaproszonych po raz kolejny na posiedzenie KOMISJI OŚWIATY !!! (ogłoszenie na stronie gminy nie wystarczy, choć to oczywiście znak postępu i zmiany). Może przygotować dla nich jakieś miejsce, wskazać, zaprosić, żeby wchodzący, obserwatorzy nie czuli się jak intruzi. Pytanie „co zrobić i jak, żeby urząd był przyjazny i otwarty” dotyczy wszystkich samorządów, urzędów w Polsce, a stawiane jest na różnych forach zajmujących się partycypacją publiczną. Warto szukać odpowiedzi. Także i u nas.
niedziela, 9 października 2011
Wieści z tygodnia
07.10.2011
Dziś wielki dzień, szczególnie dla pierwszoklasistów. Ślubowanie. To ważne wydrzenie domaga się oddzielnego postu.
06.10.2011
Dziś obserwowałam lekcję języka angielskiego w klasie szóstej prowadzoną przez Sebastiana. Weszłam w chwili, gdy uczniowie pracowali indywidualnie, układali pytania. Były to pytania do dzieci z szkoły w Lincoln w stanie Nebraska w USA. Niektórzy od razu formułowali je po angielsku, inni po polsku. Wszystkie Sebastian zapisywał na klawiaturze komputera a dzieci obserwowały na interaktywnej tablicy. Świetne. To był bardzo dobry zakup.
Lekcja żywa, dynamiczna, ciekawa. Uczniowie musieli wykorzystać wiedzę w praktyce. Wyszukiwali słówka, pracowali na materiale gimnazjalnym „jak poprawnie napisać list”, wybierali zwroty grzecznościowe. Ktoś powiedział, „ale fajnie, mam tyle pytań”. Teraz na lekcji informatyki będą pisać listy. Pierwszą część, przedstawienie siebie, przygotowali na wcześniejszych zajęciach . Wszystkie wyślemy pocztą za ocean.
I tak dzieje się to, o co chodzi, dzieci widzą, że wiedza, którą zdobywają jest potrzebna w codziennym życiu. Potrzebny jest język, bo muszę „dogadać się” z kolegą na drugiej pólkuli.
05.10.2011
Kolejna szkolna środa. Miało być 30 minut wspólnego spotkania, wyszła godzina. Bieżących ważnych spraw do przekazania było kilkanaście. Niektóre na przedwczoraj i wczoraj. Z aktualnych: projekty gimnazjalne, realizacja "godzin karcianych" nauczycieli, pomoc psychologiczno-pedagogiczna uczniom gimnazjum, ślubowania, Dzień Edukacji Narodowej, powołanie nowego zespołu zadaniowego do współpracy polsko- amerkańskiej itd. A potem jeszcze godzina z liderami zespołów zadaniowych Krystyną (projekty), Jadzią (mierzenie osiągnięć edukacyjnych), Iwonką (program wychowawczy i profilaktyki), Beatą (ocenianie kształtujące) i Mariolą (aktualizacja dokumentów zgodnie z obowiązującym prawem). Mało to, czy dużo? Oj dużo, bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że każdy nauczyciel musi jeszcze przygotowywać się do zajęć, przygotowywać uczniów do konkursów, sprawdzać klasówki, i tysiąc innych codziennych spraw.
04.10.2011
To był trudny dzień. Dlaczego trudny, z kilku powodów. Musieliśmy być wcześnie rano w szkole, bo Marysia jechała z Iwonką Suchenek na biegi do Białobrzegów. To etap rejonowy (Marysia zajęła 4 miejsce). Potem lekcje z klasą piątą. Nie, żeby bardzo trudne, ale dosyć wyczerpujące, gdy trzeba ciągnąć gromadę do „wodopoju” wiedzy ze świadomością, że oni tak naprawdę tego nie chcą. Zaraz potem spotkanie zespołu zadaniowego programu gminnego "Decydujmy Razem". W sali konferencyjnej gminy była Marysia -sekretarz, Krystyna z GOP-su, Hania radna i sołtys, Wiesia-sołtys. Przyszła też Małgosia z Rozalina prezes stowarzyszenia. Rozmawiałyśmy o kolejnych etapach pracy nad dokumentem gminnym „Programem rozwoju turystyki”. Ma to być narzędzie rozwoju gospodarczego. Takie są założenia, takie potrzeby artykułowane przez Piotrka-wójta. Przed nami praca nad celami, działaniami, harmonogramem, praca nad pisaniem dokumentu, spotkanie z ekspertem, który poprowadzi warsztaty dla grupy roboczej, grupy mieszkańców, którzy chcą współdecydować o kierunkach rozwoju gminy. Na tym właśnie polega dojrzała demokracja - na nieustającym, rzeczywistym, a nie pozornym dialogu z mieszkańcami. Tej pracy warto oddać całe swoje siły.
W trakcie naszych rozmów wszedł Piotrek. Myśałam, że dołączy do nas na chwilę (jest w zespole), ale on niestety przyszedł tylko z prośbą, żebyśmy zostali na jakimś spotkaniu promującym zdrowie. W gminie nie było zainteresowanych. Przyszła tylko Pani Przewodnicząca Rady Gminy. Zostałyśmy wpisując się na listę kolejnego programu robionego za unijne pieniądze, przez kogoś z województwa świętokrzyskiego. Wszak trzeba sobie pomagać.
Wyszłam wcześniej, bo miałam inne dyrektorskie obowiązki. I już miałam wracać, ale zatrzymały mnie … „unijne programy”. Od piątku wiem, że przeszedł tzw. systemowy (czyli poza konkursem, są zagwarantowane pieniądze dla każdej gminy/szkoły, która złoży wniosek do 2013) projekt dotyczący wyrównywania szans edukacyjnych w klasach I-III. Nic więcej nie wiem. Wcześniej złożyłam informację o grupach uczniów wymagających wsparcia. Poszłam zapytać o to u źródła, czyli urzędnika gminy (nic nie wiedział), zapytałam wójta. Rozmowa była dosyć nerwowa.
W rezultacie dowiedziałam się, że nasza szkoła i szkoła w Rozalinie dostanie łącznie 30 tysięcy na zajęcia dodatkowe dla dzieci o różnych potrzebach. Projekt pisał ktoś z zewnątrz, nie wiem kto. Skutek jest taki, że nie policzono, ile będzie kosztowała praca dyrektorów, koordynatorów, księgowego. Po raz kolejny mają wykonać dodatkową pracę w czynie społecznym. Będą musieli zorganizować grupy, zajęcia, sporządzić harmonogram, dokonać zakupów, prowadzić na bieżąco dokumentację, monitorować pracę nauczycieli itd. - mają być koordynatorami projektu w swojej szkole. I wszystko to może by przeszło (nawet dodatkowa, społeczna praca), gdyby o tych ważnych dla szkoły i dzieci sprawach ktoś wcześniej rozmawiał z zainteresowanymi, to znaczy z nami. Gdyby ktoś choć spytał o zdanie. Taka jest istota demokracji! Demokracja jest dialogiczna, albo jej nie ma. Wtedy demokrację zastępuje bezduszna władza. Nasze życie społeczne, życie gminy, urzędu, szkoły domaga się dialogu. Jeśli go nie będzie, zostaną tylko frustracje i nerwy, tak jak dzisiaj.
Pisałam i realizowałam wiele projektów, także projekt unijny. Większość z nich społecznie (oprócz projektu unijnego „Przedszkolaki na starcie”). Wiem, jaka to praca i odpowiedzialność. Robiłam to i robię, bo zależy mi na szkole, dzieciach, ich rozwoju.
Przytaczanie w stosunku do mnie argumentu „popracuje pani społecznie, bo wie pani, to dla dobra dzieci” jest co najmniej niestosowne. Tak może powiedzieć tylko osoba, która nie zna historii, pracy naszej szkoły, nic o nas nie wie. A kategoryczne stawianie sprawy "w ramach obowiązków" jest nieporozumieniem. Żaden dyrektor nie ma w zakresie swoich obowiązków realizacji unijnych projektów.
Dziś wielki dzień, szczególnie dla pierwszoklasistów. Ślubowanie. To ważne wydrzenie domaga się oddzielnego postu.
06.10.2011
Dziś obserwowałam lekcję języka angielskiego w klasie szóstej prowadzoną przez Sebastiana. Weszłam w chwili, gdy uczniowie pracowali indywidualnie, układali pytania. Były to pytania do dzieci z szkoły w Lincoln w stanie Nebraska w USA. Niektórzy od razu formułowali je po angielsku, inni po polsku. Wszystkie Sebastian zapisywał na klawiaturze komputera a dzieci obserwowały na interaktywnej tablicy. Świetne. To był bardzo dobry zakup.
Lekcja żywa, dynamiczna, ciekawa. Uczniowie musieli wykorzystać wiedzę w praktyce. Wyszukiwali słówka, pracowali na materiale gimnazjalnym „jak poprawnie napisać list”, wybierali zwroty grzecznościowe. Ktoś powiedział, „ale fajnie, mam tyle pytań”. Teraz na lekcji informatyki będą pisać listy. Pierwszą część, przedstawienie siebie, przygotowali na wcześniejszych zajęciach . Wszystkie wyślemy pocztą za ocean.
I tak dzieje się to, o co chodzi, dzieci widzą, że wiedza, którą zdobywają jest potrzebna w codziennym życiu. Potrzebny jest język, bo muszę „dogadać się” z kolegą na drugiej pólkuli.
05.10.2011
Kolejna szkolna środa. Miało być 30 minut wspólnego spotkania, wyszła godzina. Bieżących ważnych spraw do przekazania było kilkanaście. Niektóre na przedwczoraj i wczoraj. Z aktualnych: projekty gimnazjalne, realizacja "godzin karcianych" nauczycieli, pomoc psychologiczno-pedagogiczna uczniom gimnazjum, ślubowania, Dzień Edukacji Narodowej, powołanie nowego zespołu zadaniowego do współpracy polsko- amerkańskiej itd. A potem jeszcze godzina z liderami zespołów zadaniowych Krystyną (projekty), Jadzią (mierzenie osiągnięć edukacyjnych), Iwonką (program wychowawczy i profilaktyki), Beatą (ocenianie kształtujące) i Mariolą (aktualizacja dokumentów zgodnie z obowiązującym prawem). Mało to, czy dużo? Oj dużo, bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że każdy nauczyciel musi jeszcze przygotowywać się do zajęć, przygotowywać uczniów do konkursów, sprawdzać klasówki, i tysiąc innych codziennych spraw.
04.10.2011
To był trudny dzień. Dlaczego trudny, z kilku powodów. Musieliśmy być wcześnie rano w szkole, bo Marysia jechała z Iwonką Suchenek na biegi do Białobrzegów. To etap rejonowy (Marysia zajęła 4 miejsce). Potem lekcje z klasą piątą. Nie, żeby bardzo trudne, ale dosyć wyczerpujące, gdy trzeba ciągnąć gromadę do „wodopoju” wiedzy ze świadomością, że oni tak naprawdę tego nie chcą. Zaraz potem spotkanie zespołu zadaniowego programu gminnego "Decydujmy Razem". W sali konferencyjnej gminy była Marysia -sekretarz, Krystyna z GOP-su, Hania radna i sołtys, Wiesia-sołtys. Przyszła też Małgosia z Rozalina prezes stowarzyszenia. Rozmawiałyśmy o kolejnych etapach pracy nad dokumentem gminnym „Programem rozwoju turystyki”. Ma to być narzędzie rozwoju gospodarczego. Takie są założenia, takie potrzeby artykułowane przez Piotrka-wójta. Przed nami praca nad celami, działaniami, harmonogramem, praca nad pisaniem dokumentu, spotkanie z ekspertem, który poprowadzi warsztaty dla grupy roboczej, grupy mieszkańców, którzy chcą współdecydować o kierunkach rozwoju gminy. Na tym właśnie polega dojrzała demokracja - na nieustającym, rzeczywistym, a nie pozornym dialogu z mieszkańcami. Tej pracy warto oddać całe swoje siły.
W trakcie naszych rozmów wszedł Piotrek. Myśałam, że dołączy do nas na chwilę (jest w zespole), ale on niestety przyszedł tylko z prośbą, żebyśmy zostali na jakimś spotkaniu promującym zdrowie. W gminie nie było zainteresowanych. Przyszła tylko Pani Przewodnicząca Rady Gminy. Zostałyśmy wpisując się na listę kolejnego programu robionego za unijne pieniądze, przez kogoś z województwa świętokrzyskiego. Wszak trzeba sobie pomagać.
Wyszłam wcześniej, bo miałam inne dyrektorskie obowiązki. I już miałam wracać, ale zatrzymały mnie … „unijne programy”. Od piątku wiem, że przeszedł tzw. systemowy (czyli poza konkursem, są zagwarantowane pieniądze dla każdej gminy/szkoły, która złoży wniosek do 2013) projekt dotyczący wyrównywania szans edukacyjnych w klasach I-III. Nic więcej nie wiem. Wcześniej złożyłam informację o grupach uczniów wymagających wsparcia. Poszłam zapytać o to u źródła, czyli urzędnika gminy (nic nie wiedział), zapytałam wójta. Rozmowa była dosyć nerwowa.
W rezultacie dowiedziałam się, że nasza szkoła i szkoła w Rozalinie dostanie łącznie 30 tysięcy na zajęcia dodatkowe dla dzieci o różnych potrzebach. Projekt pisał ktoś z zewnątrz, nie wiem kto. Skutek jest taki, że nie policzono, ile będzie kosztowała praca dyrektorów, koordynatorów, księgowego. Po raz kolejny mają wykonać dodatkową pracę w czynie społecznym. Będą musieli zorganizować grupy, zajęcia, sporządzić harmonogram, dokonać zakupów, prowadzić na bieżąco dokumentację, monitorować pracę nauczycieli itd. - mają być koordynatorami projektu w swojej szkole. I wszystko to może by przeszło (nawet dodatkowa, społeczna praca), gdyby o tych ważnych dla szkoły i dzieci sprawach ktoś wcześniej rozmawiał z zainteresowanymi, to znaczy z nami. Gdyby ktoś choć spytał o zdanie. Taka jest istota demokracji! Demokracja jest dialogiczna, albo jej nie ma. Wtedy demokrację zastępuje bezduszna władza. Nasze życie społeczne, życie gminy, urzędu, szkoły domaga się dialogu. Jeśli go nie będzie, zostaną tylko frustracje i nerwy, tak jak dzisiaj.
Pisałam i realizowałam wiele projektów, także projekt unijny. Większość z nich społecznie (oprócz projektu unijnego „Przedszkolaki na starcie”). Wiem, jaka to praca i odpowiedzialność. Robiłam to i robię, bo zależy mi na szkole, dzieciach, ich rozwoju.
Przytaczanie w stosunku do mnie argumentu „popracuje pani społecznie, bo wie pani, to dla dobra dzieci” jest co najmniej niestosowne. Tak może powiedzieć tylko osoba, która nie zna historii, pracy naszej szkoły, nic o nas nie wie. A kategoryczne stawianie sprawy "w ramach obowiązków" jest nieporozumieniem. Żaden dyrektor nie ma w zakresie swoich obowiązków realizacji unijnych projektów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)