piątek, 25 stycznia 2013

Dobro wspólne i smutny brak dialogu społecznego

Pierwszy semestr pracy i nauki mamy za sobą. W poniedziałek odbyło się klasyfikacyjne posiedzenie rady pedagogicznej, dzisiaj spotkanie z rodzicami. Dziękuję tym z Państwa, którzy mimo mrozu i śniegu przyszli do szkoły rozmawiać o dzieciach, swoich i naszych wspólnych :-)

Spotkanie rozpoczęło się od Jasełek,  przygotowanych przez gimnazjalistów pod okiem wychowawczyni Renaty. Chyba wszystkim obecnym bardzo się podobało, bo brawa były duże, a co chwila wybuchały salwy śmiechu. Prezentacja ocen i frekwencji szkół i klas przygotowana przez Emilę również wzbudziła zainteresowanie.

Opowiedziałam krótko o innych działaniach szkoły, sukcesach sportowych i artystycznych uczniów, zajęciach pozalekcyjnych i projektach. Ania Fortuna zaproponowała rodzicom kolejne zajęcia dla dzieci, tym razem taneczne. Na zakończenie jeszcze raz zaprosiłam i przypomniałam, że  w pierwszym tygodniu ferii szkoła organizuje zajęcia i wyjazdy dla dzieci. Ta część spotkania przebiegła w bardzo dobrej, spokojnej, miłej atmosferze. Rodzice rozeszli się do sal, gdzie czekali wychowawcy. Rozstawaliśmy się  w serdecznym klimacie. Można powiedzieć, że na zebraniu szkoła pokazała swoje wspólnotowe oblicze.

Dlaczego tak nie mogą kończyć się spotkania rady pedagogicznej? W kontekście dzisiejszego podsumowania działań szkoły i osiągnięć uczniów w pierwszym semestrze, chcę opisać sytuację, która mąci i zatruwa ten pozytywny obraz, jeszcze gorzej, że zatruwa życie naszej wspólnoty. Żeby nikogo nie urazić (to nie są sprawy prywatne, ani osobiste), z szacunkiem i sympatią do osoby, ale z równie wielką miłością do Prawdy i wobec Niej zobowiązaniem, użyję nazw symbolicznych bohaterów zdarzeń : Dyrektor, Nauczycielka, Wójt. Do każdego z bohaterów jest przypisany zakres obowiązków i odpowiedzialności. To są sprawy fundamentalne, o konstytucyjnym znaczeniu dla szkoły i gminy (wspólnoty lokalnej). Dyrektor szkoły – ten i każdy kolejny - jest i ma być tylko kierownikiem, dyrektorem, sługą wspólnoty nauczycieli, uczniów i ich rodzin, liderem Wielkiego Projektu Oświatowego pod zbiorczą nazwą Rzeczpospolita Norwidowska (rzecz wspólna, serdeczna, wspólne dobro), nie graczem o wpływy i pozycję w samorządzie lokalnym.

A było to tak:

Kiedy w sierpniu Dyrektor zatrudniał panią Anię Fortunę w ramach programu „Praca z Klasą”  i zastanawiał się nad zakresem jej obowiązków, wspólnie ustaliły, że „nowa siła” (osobowa i projektowa :-) włączy się także w organizację zajęć dla dzieci w czasie ferii zimowych. Ta informacja została przekazana wszystkim nauczycielom we wrześniu, Dyrektor wprowadzał Anię do szkolnej wspólnoty. Temat ferii - i w ogóle czasu wolnego dzieci i młodzieży - jest ważny, wracałyśmy do niego, co jakiś czas. W grudniu robiłyśmy pierwsze przymiarki. Przygotowania ruszyły pełną parą w styczniu. Byłyśmy przekonane, że w zajęcia uda się włączyć Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska, które jak może, tak wspomaga szkołę w jej działaniach i z nią współpracuje, m.in. szukając dla niej programów i funduszy, po to m.in. powstało.

Trzeba wszędzie szukać wsparcia (tworząc nawet tzw. montaże i partnerstwa organizacyjno-finansowe), przecież nauczyciele mają w tym czasie urlop i nie na wszystko starcza pieniędzy ze szkolnego budżetu, a pewnych funduszy nie można inaczej zdobyć, jak tylko pisząc projekty w ramach stowarzyszenia. Okazało się jednak, że nauczyciele Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej to w większości wielcy społecznicy, którzy chętnie poświęcą swój czas dzieciom. Dyrektor słyszał (tylko jako wieść gminną), że jakieś plany na ferie ma również  inne stowarzyszenie, Przyjaciół Strachówki.

Żeby nasze działania nie były takie same i nie pokryły się w czasie, Dyrektor (czwartek 17 stycznia) poszedł do prezesa Nauczycielki – jednocześnie, jak to się mówi, do „swojego pracownika” – zapoznać ją/go z programem działań szkoły. Dyrektor zapytał, co oni planują, wyjaśniając istotę pytania. W odpowiedzi usłyszał ogólnikowe: „dwa wyjazdy w pierwszym tygodniu, maraton filmowy i zajęcia w bibliotece „jeszcze nie wiadomo jakie”, co drugi dzień”. Prezes Nauczycielka szczegółów nie znała, bo nie było jeszcze spotkania Jej zarządu. Na tym nasza? dyrektora z nauczycielem? dwóch prezesów? rozmowa się skończyła. Kim kto jest? Czym co jest? A w tle dzieci, młodzież, ferie, ich czas wolny, działalność szkoły i społeczników, wspólnota(?) lokalna... Brak odpowiedzi!

Do sprawy Dyrektor wrócił na poniedziałkowym posiedzeniu rady pedagogicznej. Rozpoczął od stwierdzenia, że wielość propozycji, które się uzupełniają, a nie powtarzają, jest bogactwem (z korzyścią dla dzieci). Dyrektor zapoznał wszystkich nauczycieli (pracowników i wolontariuszy w jednej osobie) z programem zajęć na ferie w pierwszym tygodniu, programem nikomu nie narzuconym, ani nie wymyślonym sobie, dla siebie, się itd. ale przygotowanym przez grupę nauczycieli i zadał, w tym kontekście, pytanie o program SPS. Usłyszał/usłyszeliśmy od koleżanki Nauczycielki, pracownika szkoły i pani prezes, że ona nie zna szczegółów, wie o dwóch wyjazdach w pierwszym i drugim tygodniu. Dyrektor stwierdził, że zachodzi „tutaj i teraz” oczywisty konflikt interesów i nie jest to w porządku wobec szkoły, która nie jest dobrowolnym stowarzyszeniem, ale "ciałem" ustawowym, realizującym ustawowe zadania. Usłyszał/usłyszeliśmy, że ustawowy/konkursowy/legalny Dyrektor ją/go atakuje i dlaczego w ogóle pyta o sprawy stowarzyszenia na posiedzeniu rady pedagogicznej. Usłyszał/usłyszeli wszyscy, że program będzie we wtorek, już po uzgodniach Rady Pedagogicznej jej szkoły, zostanie ustalony na posiedzeniu jej zarządu.

Wczoraj, gdy Dyrektor rozdawał dzieciom z klasy III kartki z programem-ofertą dla nich i rodziców na ferie, za plecami usłyszał pytanie wychowawczyni Nauczycielki „czy ja też będę mogła rozdać kartki?” Dyrektor na to - „tak, jak zobaczę program”. Dyrektor czekał, oczekiwał wielkodusznie, że Nauczyciel przyjdzie. Nie przyszedł. Dyrektor więc jeszcze raz, przed południem, poprosił ją do siebie. Komunikat Dyrektora do Nauczyciela był krótki - „to jest nie w porządku, ale o tym, w innym czasie i miejscu. Ale! - możesz rozdać kartki z programem”. Wróciłyśmy do swoich zajęć.

Za chwilę (krótszą, dłuższą), jeszcze przed godziną pierwszą, przed urzędem gminy Dyrektor spotkał pana Wójta. Zanim przedstawił sprawę służbową, z którą przyszedł, usłyszał, że „musimy się spotkać w piątek”. Dyrektor zapytał - „z kim i w jakim celu”. Usłyszał, że w Trójkę - Wójt, Dyrektor i Nauczyciel. - „Ponieważ Nauczyciel  (radna, prezes) złożyła skargę. Że jej dyrektor utrudnia i nie pozwolił rozdać informacji o zajęciach w czasie ferii”. Odpowiedź Dyrektora mogła być tylko jedna - „w piątek nie mogę, wyjeżdżam na ważne zajęcia w Szkole Liderów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności (w siedzibie Prezesa Rady Ministrów), a w tej sprawie będę rozmawiać z Nauczycielką tylko w relacjach dyrektor szkoły - pracownik”.

Na koniec – znów swoim własnym i pełnym głosem, w pierwszej osobie liczby pojedynczej - powtórzę to, co powiedziałam w poniedziałek na statutowym, regulaminowym (ustawowym wręcz) posiedzeniu Rady Pedagogicznej Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej - wielość różnorodnych działań w ferie (czas wolny) tworzy szeroką ofertę dla dzieci i młodzieży i nie ma w tym nic złego. Problem leży zupełnie gdzie indziej. Ale to wymaga dłuższej wypowiedzi (DEBATY PUBLICZNEJ!!) w innym miejscu. Nikt z nas przecież nie jest nieomylny.

2 komentarze:

  1. Witam. Na początek ustalmy fakty:
    Nauczycielka o której Pani pisze to ja- Krystyna Ołdak. Innej nauczycielki (radnej, Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Strachówki nie ma), a nie padło tu moje ani imię, ani nazwisko. Zastanawiam się, czy prosić Panią Dyrektor o prostowanie lub samej prostować zawarte w tym poście półprawdy, nieścisłości i nieprawdę.
    Zazwyczaj wychodzę z założenia, że "winny się tłumaczy". Ale milczenie tworzy nieprawdziwy obraz sytuacji. Stoję w bardzo niezręcznej sytuacji: prostować wpisy i dawać się wciągać w wieczne awantury wywoływane przez Panią, czy szanując stanowisko Dyrektora Naszej Szkoły – dla dobra sprawy milczeć?
    Zadaję sobie tylko pytanie: czy Pani już zawsze będzie atakować mnie pod albo nieprawdziwymi zarzutami, albo przekraczając swoje ustawowe kompetencje i dziwić się, że na posiedzeniu RP nie ma serdecznej atmosfery, atmosfery wspólnoty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę o potwierdzenie tożsamości Nauczycielki. Imię i nazwisko jest oczywistą oczywistością. Dlaczego go brak?

    OdpowiedzUsuń