Już jest po radzie klasyfikacyjnej. Była bardzo długa. Ocena zachowania uczniów zawsze pochłania czas i energie. Bardzo nie lubię wystawiać ocen (zachowania szczególnie) Bo tak naprawdę widzimy tylko częściowo, to co w szkole (i też nie wszystko). Uczniowie szczególnie gimnazjaliści inni są w domu, inni w środowisku rówieśniczym, w specyficznych warunkach szkolnych. Często mówią to rodzice. Ocenę wystawić jednak trzeba, z pełną świadomością, że nie do końca może być właściwa.
Wczoraj gościliśmy w szkole seniorów. Na uroczystości przyszło ponad 70 osób. Program artystyczny przygotowała wychowawczyni klasy II Agnieszka Stachurska, włączyły się także dzieci z zerówki, pierwszaki i klasa III. Gimnazjaliści pokazali program słowno - muzyczny przygotowany na Boże Narodzenie. Śpiewaliśmy wspólnie kolędy. Było bardzo sympatycznie.
Dziękuje radzie rodziców, a szczególnie panu Teodorowi, pani Dorocie Kaczorowskiej i Agacie Gałązce za przygotowanie poczęstunku i pięknej dekoracji stołów.
sobota, 22 stycznia 2011
środa, 19 stycznia 2011
Wróbel o szkole
Józef musiał być wcześniej w domu, ksiądz z Jadowa przybył po kolędzie. Poszłam za Józefa na lekcje religii do klasy III. I taka myśl mi przyszła do głowy, jaka to radość i wyróżnienie być katechetą. Pan Bóg spogląda za zasłony słowa, piosenki, radości, ruchu. Objawia się w prostych rzeczach. Jest blisko, bliżej. A i z dziećmi inna nić porozumienia. Dlaczego tego nie widzę na innych lekcjach, tak trudno Go tam spotkać. Szkoda, wielka szkoda, że nie mogę już prowadzić katechezy, bardzo to lubiłam.
Dziś rano po raz kolejny, zostawiliśmy samochód na nowo wybudowanym parkingu, z tyłu szkoły. Przyjrzałam się terenowi, nowemu ogrodzeniu. Nareszcie zaczyna wyglądać porządnie -pomyślałam - i tą myślą podzieliłam się z panem Krzysztofem, który robił porządki przy magazynku. Jest spokojnie i bezpiecznie - odpowiedział pan Krzysztof - od kiedy jest ogrodzenie. No właśnie, a na poniedziałkowym posiedzeniu komisji oświaty „rzutem na taśmę”, tuż przed wyjściem wójta z sali padło pytanie pani radnej-nauczycielki do wójta „czy z tyłu szkoły będzie furtka”. Zdziwiło mnie to bardzo, bo wydaje mi się, że o takie rzeczy należy pytać dyrektora szkoły. Mimo, że pytanie nie było do mnie odpowiem na nie formułując argumenty. Furtki z tyłu nie będzie ponieważ
1. jest jedno główne wejście od ulicy Kmiecińskiego, dzięki temu łatwiej czuwać nad dziećmi
2. z tyłu szkoły nie gromadzi się starsza młodzież, nie chowa po krzakach, nie pali papierosów
3. młodsze dzieci nie są narażone na zaczepki nieodpowiednich osób, które często spotykały się „odpoczywały” w zaroślach
4. złodzieje nie mają łatwego dostępu do kotłowi i magazynku
5. bezpiecznie (dla dzieci i samochodów) będzie można parkować
6. łatwiej nam kontrolować cały teren
7. z tego przejścia korzystało tylko kilkoro dzieci, które (po jego likwidacji) bez problemu przyzwyczaiły się do nowej drogi chodnikiem przez Strachówkę
Argumenty nie są tylko moje. Zdecydowanie wszyscy nauczyciele i pracownicy administracyjni (szczególnie oni) mówią to samo. Warto posłuchać zdrowego rozsądku. Nie pisałabym o tym (toż to przecież błahostka), ale zdecydowanie lepiej jest nawet o drobiazgach mówić otwarcie niż szeptać po kątach.
Przeczytałam w Magazynie Dyrektora Szkoły „Sedno”świetny artykuł o szkole Jana Wróbla, autora książki „Jak przetrwać w szkole i nie zwariować”. Znany publicysta (teraz pisze w tygodniku „Wprost”), dyrektor społecznego liceum „Bednarska”w Warszawie mówi tak „Wiadomo, że młody człowiek w wieku lat 13, 14, czasem 15, częściej przypomina naszych starszych krewniaków niż rodzaj ludzki. Należy stworzyć mu okazję do refleksji nad sobą samym w formie zajęć psychologicznych, teatrów szkolnych, wszelkich inicjatyw w ramach których robi się różne rzeczy wspólnie. (…) Jeżeli się uruchomi umysł człowieka młodego do analizy własnych zachowań, to nagle pojawia się zainteresowanie relacją z drugim człowiekiem (nauką, światem- dopisek mój). (…) Zyskują po prostu daleko idącą samoświadomość, także świadomość istnienia w grupie. Nauczmy gimnazjalistów podstawowych rzeczy, a niepodstawowych nauczą się później”.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Uczymy rzeczy wielu, niestety nie uczymy rzeczy najważniejszych rozumienia samych siebie i świata, odważnego wypowiadania swoich sądów i ich argumentowania. I mamy ... co mamy, wystarczy się rozejrzeć.
Dziś rano po raz kolejny, zostawiliśmy samochód na nowo wybudowanym parkingu, z tyłu szkoły. Przyjrzałam się terenowi, nowemu ogrodzeniu. Nareszcie zaczyna wyglądać porządnie -pomyślałam - i tą myślą podzieliłam się z panem Krzysztofem, który robił porządki przy magazynku. Jest spokojnie i bezpiecznie - odpowiedział pan Krzysztof - od kiedy jest ogrodzenie. No właśnie, a na poniedziałkowym posiedzeniu komisji oświaty „rzutem na taśmę”, tuż przed wyjściem wójta z sali padło pytanie pani radnej-nauczycielki do wójta „czy z tyłu szkoły będzie furtka”. Zdziwiło mnie to bardzo, bo wydaje mi się, że o takie rzeczy należy pytać dyrektora szkoły. Mimo, że pytanie nie było do mnie odpowiem na nie formułując argumenty. Furtki z tyłu nie będzie ponieważ
1. jest jedno główne wejście od ulicy Kmiecińskiego, dzięki temu łatwiej czuwać nad dziećmi
2. z tyłu szkoły nie gromadzi się starsza młodzież, nie chowa po krzakach, nie pali papierosów
3. młodsze dzieci nie są narażone na zaczepki nieodpowiednich osób, które często spotykały się „odpoczywały” w zaroślach
4. złodzieje nie mają łatwego dostępu do kotłowi i magazynku
5. bezpiecznie (dla dzieci i samochodów) będzie można parkować
6. łatwiej nam kontrolować cały teren
7. z tego przejścia korzystało tylko kilkoro dzieci, które (po jego likwidacji) bez problemu przyzwyczaiły się do nowej drogi chodnikiem przez Strachówkę
Argumenty nie są tylko moje. Zdecydowanie wszyscy nauczyciele i pracownicy administracyjni (szczególnie oni) mówią to samo. Warto posłuchać zdrowego rozsądku. Nie pisałabym o tym (toż to przecież błahostka), ale zdecydowanie lepiej jest nawet o drobiazgach mówić otwarcie niż szeptać po kątach.
Przeczytałam w Magazynie Dyrektora Szkoły „Sedno”świetny artykuł o szkole Jana Wróbla, autora książki „Jak przetrwać w szkole i nie zwariować”. Znany publicysta (teraz pisze w tygodniku „Wprost”), dyrektor społecznego liceum „Bednarska”w Warszawie mówi tak „Wiadomo, że młody człowiek w wieku lat 13, 14, czasem 15, częściej przypomina naszych starszych krewniaków niż rodzaj ludzki. Należy stworzyć mu okazję do refleksji nad sobą samym w formie zajęć psychologicznych, teatrów szkolnych, wszelkich inicjatyw w ramach których robi się różne rzeczy wspólnie. (…) Jeżeli się uruchomi umysł człowieka młodego do analizy własnych zachowań, to nagle pojawia się zainteresowanie relacją z drugim człowiekiem (nauką, światem- dopisek mój). (…) Zyskują po prostu daleko idącą samoświadomość, także świadomość istnienia w grupie. Nauczmy gimnazjalistów podstawowych rzeczy, a niepodstawowych nauczą się później”.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Uczymy rzeczy wielu, niestety nie uczymy rzeczy najważniejszych rozumienia samych siebie i świata, odważnego wypowiadania swoich sądów i ich argumentowania. I mamy ... co mamy, wystarczy się rozejrzeć.
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Opiniowanie budżetu
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów na posiedzeniu komisji oświaty, która opiniowała projekt budżetu gminy na 2011 rok byli dyrektorzy szkół i GOPS. Nie wiem jak to wcześniej było z dyrektorem Zespołu Obsługi Ekonomiczno - Administracyjnej Szkół, dzisiaj także był obecny.
W porządku posiedzenia było zaopiniowanie przez komisję budżetu na 2011 r, wybór zastępcy przewodniczącego i ustalenie planu pracy komisji. Byłam na pierwszej części. Odczytano planowane wydatki, następnie dyrektor ZOEAS przeczytał budżet placówek oświatowych. Już na początku poprosiłam o ksero planu finansowego dla szkół ponieważ dyrektorzy wcześniej go nie otrzymali. Przez wiele lat wyglądało to tak, że dyrektorzy przygotowywali projekty budżetu, ale nigdy nie były one poważnie brane pod uwagę, nigdy kolejny budżet nie uwzględniał ich propozycji. Tegoroczny projekt budżetu gminy już został zaopiniowany przez Regionalną Izbę Obrachunkowa, a więc jakieś zasadnicze zmiany są niemożliwe. (przesunięcia w trakcie roku oczywiście tak).
Przeglądając pobieżnie i „na gorąco” projekt stwierdziłam na przykład, że pozycja „zakup usług zdrowotnych” (czyli np. badania okresowe nauczycieli i pracowników) we wszystkich szkołach i ZOEAS są jednakowe i wynoszą 400 zł choć w Zespole Szkół jest 30 pracowników, a w ZOEAS 3 osoby. W paragrafie „zakup pomocy dydaktycznych, książek” w gimnazjum jest 400 zł, w SP w Rozalinie i Strachówce 500 zł. Takich pozycji nie uwzględniających różnic w wielkości szkół i zadań szkoły, zespołu obsługi jest dużo więcej. Rozumiem, że budżet jest niestety pozostałością po byłym wójcie i poprzedniej radzie.
Na szczęście to tylko jakieś ramy, w których będzie można dokonywać rozsądnych zmian wynikających z potrzeb bez zbędnej irytacji.
A potrzeb i konieczności jest wiele. Przedstawiłam dziś tylko najważniejsze wynikające z KN i powizytacyjnych zaleceń
1. zatrudnienie (choć na część etatu) psychologa
2. utworzenie w przyszłym roku dwóch klas pierwszych
3. zatrudnienie administratora sprzętu komputerowego w szkole (ponad 40 komputerów)
4. zatrudnienie woźnej (po oddaniu sali gimnastycznej do użytku)
Ale najważniejszy wniosek i jednocześnie postulat z dzisiejszego spotkania to ten, aby rzeczowe, merytoryczne dyskusje na temat podziału pieniędzy (w oświacie) odbywały się we wrześniu. Oprócz tego dla lepszego klimatu i funkcjonowania oświaty w gminie potrzebne są cykliczne spotkania dyrektorów podległych jednostek (także GOPS, ZOEA) z wójtem gminy, bo to dyrektorzy znają najlepiej potrzeby i specyfikę swoich zakładów. I takie zwyczajne wspólne rozmowy przy herbacie są najlepszym sposobem na docieranie stanowisk w różnych sprawach i unikania nieporozumień.
W porządku posiedzenia było zaopiniowanie przez komisję budżetu na 2011 r, wybór zastępcy przewodniczącego i ustalenie planu pracy komisji. Byłam na pierwszej części. Odczytano planowane wydatki, następnie dyrektor ZOEAS przeczytał budżet placówek oświatowych. Już na początku poprosiłam o ksero planu finansowego dla szkół ponieważ dyrektorzy wcześniej go nie otrzymali. Przez wiele lat wyglądało to tak, że dyrektorzy przygotowywali projekty budżetu, ale nigdy nie były one poważnie brane pod uwagę, nigdy kolejny budżet nie uwzględniał ich propozycji. Tegoroczny projekt budżetu gminy już został zaopiniowany przez Regionalną Izbę Obrachunkowa, a więc jakieś zasadnicze zmiany są niemożliwe. (przesunięcia w trakcie roku oczywiście tak).
Przeglądając pobieżnie i „na gorąco” projekt stwierdziłam na przykład, że pozycja „zakup usług zdrowotnych” (czyli np. badania okresowe nauczycieli i pracowników) we wszystkich szkołach i ZOEAS są jednakowe i wynoszą 400 zł choć w Zespole Szkół jest 30 pracowników, a w ZOEAS 3 osoby. W paragrafie „zakup pomocy dydaktycznych, książek” w gimnazjum jest 400 zł, w SP w Rozalinie i Strachówce 500 zł. Takich pozycji nie uwzględniających różnic w wielkości szkół i zadań szkoły, zespołu obsługi jest dużo więcej. Rozumiem, że budżet jest niestety pozostałością po byłym wójcie i poprzedniej radzie.
Na szczęście to tylko jakieś ramy, w których będzie można dokonywać rozsądnych zmian wynikających z potrzeb bez zbędnej irytacji.
A potrzeb i konieczności jest wiele. Przedstawiłam dziś tylko najważniejsze wynikające z KN i powizytacyjnych zaleceń
1. zatrudnienie (choć na część etatu) psychologa
2. utworzenie w przyszłym roku dwóch klas pierwszych
3. zatrudnienie administratora sprzętu komputerowego w szkole (ponad 40 komputerów)
4. zatrudnienie woźnej (po oddaniu sali gimnastycznej do użytku)
Ale najważniejszy wniosek i jednocześnie postulat z dzisiejszego spotkania to ten, aby rzeczowe, merytoryczne dyskusje na temat podziału pieniędzy (w oświacie) odbywały się we wrześniu. Oprócz tego dla lepszego klimatu i funkcjonowania oświaty w gminie potrzebne są cykliczne spotkania dyrektorów podległych jednostek (także GOPS, ZOEA) z wójtem gminy, bo to dyrektorzy znają najlepiej potrzeby i specyfikę swoich zakładów. I takie zwyczajne wspólne rozmowy przy herbacie są najlepszym sposobem na docieranie stanowisk w różnych sprawach i unikania nieporozumień.
niedziela, 16 stycznia 2011
Spotkania
I znów minęło parę dni. Trudno pisać codziennie. Może jednak spróbuję. Jasiek na to czeka. Co ostatnio? Z rzeczy ważnych. Byłam na spotkaniu mojej grupy liderskiej (liderów VI edycji programu Liderzy Polsko Amerkańskiej Fundacji Wolności). Dziś udział w tym programie nabiera jeszcze większego znaczenia. Dlaczego? Bo mam grupę wsparcia:-) To bardzo fajni i mądrzy ludzie. Ania z Makowa Mazowieckiego prowadzi dom kultury, Teresa z Zielonki pracuje w stowarzyszeniu „Trzy plus” na rzecz rodzin wielodzietnych, Ela z Łomianek założyła i prowadzi Uniwersytet Trzeciego Wieku, Piotr działa na rzecz wolnego Tybetu i uchodźców. Spotkaliśmy się u naszego tutora Jarka Chołodeckiego w siedzibie jego Stowarzyszenia Smolna. Już samo miejsce jest urokliwe. Mieszkanie w starej kamienicy, a do tego ekologiczna herbata, pyszna kawa, stare meble, fortepian i oczywiście rozmowy. Najważniejsza myśl ze spotkania, że liderzy też muszą dbać o siebie, o źródła energii, która pobudza do działania. Gdzie jej szukać? A z noworocznych postanowień, (o których mówiliśmy), najbardziej podobało mi się „mniej pracować”.
Od Tereski dostałam piękny album ze zdjęciami rzeźb Drogi Krzyżowej na Mariankach Anny Grocholskiej z jej medytacjami. Piękne, pięknie dziękuję. A i Piotrowi dziękuję za esemesa.
Do domu wracałam z Heleną. Pogadałyśmy o szkole, życiu, przyjaźni, trudnościach. Dobrze czasem jechać z własnym dzieckiem. Przez chwilę wszyscy byliśmy w domu (oprócz Jaska), razem na Mszy Świętej.
Dziś obchodziliśmy Dzień Judaizmu ogłoszony przez... Kościół. Szkoda tylko, że w naszych parafiach księża o tym nie mówią. Czyżby drażliwy temat?
Jutro posiedzenie komisji oświaty. Czy będzie (jak tu powiedzieć?) ciekawie?
Od Tereski dostałam piękny album ze zdjęciami rzeźb Drogi Krzyżowej na Mariankach Anny Grocholskiej z jej medytacjami. Piękne, pięknie dziękuję. A i Piotrowi dziękuję za esemesa.
Do domu wracałam z Heleną. Pogadałyśmy o szkole, życiu, przyjaźni, trudnościach. Dobrze czasem jechać z własnym dzieckiem. Przez chwilę wszyscy byliśmy w domu (oprócz Jaska), razem na Mszy Świętej.
Dziś obchodziliśmy Dzień Judaizmu ogłoszony przez... Kościół. Szkoda tylko, że w naszych parafiach księża o tym nie mówią. Czyżby drażliwy temat?
Jutro posiedzenie komisji oświaty. Czy będzie (jak tu powiedzieć?) ciekawie?
wtorek, 11 stycznia 2011
Powroty
Długo milczałam. Nie żeby nie było o czym pisać, ale jakoś ducha we mnie nie było, spraw trudnych dużo, siły mało, choróbska się przyplątały. Niewiele się zmieniło. Wiele rzeczy robię z powinności lub rozsądku, nie żeby mi się jakoś szczególnie chciało. Nawet udział we Mszy św. w uroczystość Trzech Króli bardziej z obowiązku niż potrzeby serca. W kościele smutno i zimno (lodowato). Nie można zebrać myśli. Pan Bóg na szczęście ten sam, odpowiada dosłownie i natychmiast.
Z rzeczy ważnych przed i po świątecznych to wigilia w szkole dla pracowników, radnych, sołtysów, seniorów. (Zaproszeni byli wszyscy, kto miał życzenie przyszedł.) W rodzinie, że byliśmy wszyscy razem. W gminie III sesja Rady Gminy przed Nowym Rokiem. Ważne. Uchwalano wynagrodzenie dla nowego wójta. I tu wielki przykład ludzkiej małości. Głosami opozycji (chyba tak trzeba powiedzieć, bo radni z komitetu Łapki i Sylwka) przegłosowano najniższe stawki. O ile jestem w stanie zrozumieć wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 4200 to już najniższego dodatku funkcyjnego w kwocie 800 zł już nie. Dla porównania Łapka miał dodatek funkcyjny w wysokości 1620 zł. Taką samą kwotę powinien dostać Piotr Orzechowski. Przecież funkcja i zakres obowiązków jest taki sam niezależnie od tego kto ją sprawuje.
Minął kolejny długi weekend. Dobrze, że wolne mamy już za sobą. Ile można odpoczywać? Od poniedziałku normalna praca. Ale wcześniej jeszcze spotkanie „trzech króli” u nas. Bardzo miłe (szkoda tylko, że księża nie dojechali). W sobotę świetne spotkanie Wspólnoty Samorządowej w Jadowie. Wójt Darek Kokoszka miał bardzo dobry pomysł.
W poniedziałek byłam na dniu otwartym w Poniatówce u naszych licealistów. Usłyszałam wiele ciepłych słów o Helenie i Łazarzu. To też miłe. Zamieniłam kilka zdań z najlepszym pedagogiem świata panem Marianem. Ktoś taki to skarb dla każdej szkoły.
A dziś byliśmy na powiatowym spotkaniu Wspólnoty Samorządowej w Wołominie, ale o tym może jutro.
Z rzeczy ważnych przed i po świątecznych to wigilia w szkole dla pracowników, radnych, sołtysów, seniorów. (Zaproszeni byli wszyscy, kto miał życzenie przyszedł.) W rodzinie, że byliśmy wszyscy razem. W gminie III sesja Rady Gminy przed Nowym Rokiem. Ważne. Uchwalano wynagrodzenie dla nowego wójta. I tu wielki przykład ludzkiej małości. Głosami opozycji (chyba tak trzeba powiedzieć, bo radni z komitetu Łapki i Sylwka) przegłosowano najniższe stawki. O ile jestem w stanie zrozumieć wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 4200 to już najniższego dodatku funkcyjnego w kwocie 800 zł już nie. Dla porównania Łapka miał dodatek funkcyjny w wysokości 1620 zł. Taką samą kwotę powinien dostać Piotr Orzechowski. Przecież funkcja i zakres obowiązków jest taki sam niezależnie od tego kto ją sprawuje.
Minął kolejny długi weekend. Dobrze, że wolne mamy już za sobą. Ile można odpoczywać? Od poniedziałku normalna praca. Ale wcześniej jeszcze spotkanie „trzech króli” u nas. Bardzo miłe (szkoda tylko, że księża nie dojechali). W sobotę świetne spotkanie Wspólnoty Samorządowej w Jadowie. Wójt Darek Kokoszka miał bardzo dobry pomysł.
W poniedziałek byłam na dniu otwartym w Poniatówce u naszych licealistów. Usłyszałam wiele ciepłych słów o Helenie i Łazarzu. To też miłe. Zamieniłam kilka zdań z najlepszym pedagogiem świata panem Marianem. Ktoś taki to skarb dla każdej szkoły.
A dziś byliśmy na powiatowym spotkaniu Wspólnoty Samorządowej w Wołominie, ale o tym może jutro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)