piątek, 30 września 2011

190 rocznica urodzin Cypriana Norwida

W tym roku obchodzimy 190 rocznicę urodzin Cypriana Norwida. Przyznam, że ta informacja dotarła do mnie dosyć późno, wraz z zaproszeniem na seminarium norwidowskie do Seminarium Duchownego w Białołece. Choć miałam wielką ochotę wziąć w nim udział, spotkanie organizacji pozarządowych w Wołominie pokrzyżowało mi plany. W ostatecznym rozrachunku nie żałowałam. Rozmowa między NGO-sami (organizacjami pozarządowymi naszego powiatu) była bardzo ciekawa. Ale wracając do Norwida - nauczycielki-polonistki z Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, czyli Mariolka, Renata, Emila i Iwona postanowiły podkreślić okrągłą rocznicę jego urodzin i przygotowały święto szkoły. Dzień szczególny i niezwykły. A było tak.

Rano, za pocztem sztandarowym ustawiła się kolumna uczniów wszystkich klas, od maluchów po gimnazjum. W takim szyku przeszliśmy do kościoła. Odezwały się dzwonki rozpoczynające Mszę świętą, a z chóru popłynęła melodia hymnu szkoły śpiewanego przez uczniów przy akompaniamencie Pawła, nauczyciela języka angielskiego. Było bardzo podniośle. Ksiądz Andrzej powiedział piękne kazanie, modlitwą powszechną ogarnęliśmy całą wspólnotę Rzeczpospolitej Norwidowskiej, jej historię i przyszłość. W procesji z darami dzieci przyniosły do ołtarza Chleb Norwidowski, dar i wypiek Eli Orzechowskiej, łamany i dzielony przez wspólnotę szkolną i eucharystyczną zarazem po mszy. Po powrocie do szkoły odbyła się krótka część artystyczna (wielkie podziękowanie dla Kariny, Oli, Dominika, Dominiki, Andrzeja z klasy III gimnazjum). O rozmowie norwidologów na temat wartości w twórczości Cypriana Norwida podczas warszawskiego seminarium opowiedział Józef.

Kolejnym elementem dnia była norwidowska gra terenowa. Wymagała od organizatorów niezwykle precyzynej logistyki. Uczniowie zostali podzieleni na 10 międzyklasowych grup. Każda otrzymała nazwę, mapę, każdej został przydzielony nauczyciel-opiekun: Poeta, Romantyk, Wieszcz, Grafik, Emigrant, Prozaik, Chrześcijanin, Patriota etc. Wokół szkoły stali „punkto-wymiatacze”- gimnazjaliści ze specjalnymi zadaniami dla grup. Czegóż tam nie było? Pisanie prawdziwym gęsim piórem, rapowanie i inne śpiewanie wiersza Norwida, układanie puzzli norwidowskich akwareli (żeby otrzymać do nich elementy należało trafić piłką do kosza). Ta sztuka udawała się nielicznym. Trzeba było przedzierać się przez „pajęczą sieć”, aby zdobyć kolejne punkty. W tym czasie klasy I-III uczyły się hymnu szkolnego i interpretowały plastycznie wiersze Norwida lub - jak klasa I - rysowały to, co zobaczyłby Norwid, gdyby dziś spacerował ulicami Strachówki.

Zabawa była świetna. Podsumowania i prezentacji dokonaliśmy na sali gimnastycznej. Obejrzeliśmy też od razu zdjęcia z mijającego dnia. Pomyślicie - dość, to pewnie był już koniec. Nie, nie! To nie był jeszcze koniec świętowania. Wychowawcy przygotowali niespodziankę dla swoich klas. Zaprosili je do sal i wnieśli zrobione własnoręcznie torty i ciasta lub inne urodzinowe słodkości (z własnej i nieprzymuszonej woli, z miłości, która jest w motcie szkoły). Tego jeszcze nie było!. W 190 rocznicę patrona szkoły uczniowie z przejęciem gasili świeczki na urodzinowych tortach. I w pokoju nauczycielskim wszyscy nauczyciele i pracownicy częstowali się tortem specjalnie dla nich przygotowanym przez Mariolę, która nie ma w tym roku wychowawstwa.

Kiedy opowiadałam o tym dniu w starostwie i w Dąbrówce dyrektorowi Szkoły Podstawowej im. Cypriana Norwida, wszyscy się zachwycali. Mówili z uznaniem „ma pani świetnych nauczycieli”, „wspaniały pomysł”. Ja też tak uważam. To był genialny pomysł.

Kochani nauczyciele, szczególnie ci, którzy myślą inaczej (nie ma wśród nas idealnej jedności i jednomyślności) po dwudziestu, trzydziestu latach, kiedy może nas już nie będzie, nasi uczniowie nie będą pamiętać tematów lekcji, ułamków, aktów prawnych, projektów. Będą pamiętać takie poniedziałkowe chwile, w których zajaśniał po prostu człowiek, osoba - nie nauczyciel-funkcjonariusz państwowy.

"Kto pracował na miłość, ten potem z miłością pracować będzie. To jest szczęściem prawdziwym - tutaj innego szczęścia nie masz!"

Cyprianie Norwidzie - zwyciężyłeś!
Dziękuję tym, którzy to rozumieją.

czwartek, 22 września 2011

Szkolenie w Niepołomicach




Od wtorkowego wieczoru jestem w Niepołomicach koło Krakowa na czwartych (przedostatnich) warsztatach dla animatorów partycypacji publicznej w programie „Decydujmy razem”. Nie bardzo chciało mi się jechać. Daleko. Trzeba wszystko zostawić. Właściwie po co mi to? Pomyślałam, kiedy pociąg do Krakowa opóźniał się ponad półtorej godziny. I przyszła refleksja, nie podjęłabym się tego zadania, gdyby nie głęboka wiara, że to ma sens, że jest to jakaś moja powinność.
Warsztaty, których temat brzmi Prowadzenie procesu społecznego-jak angażować ludzi rozpoczęły się w środę od spojrzenia na to, co udało się nam już zrobić w naszych gminach, jakie mamy sukcesy, problemy, na jakim jesteśmy etapie.
Potem prześledziliśmy procesy zachodzące w grupie, fazy przez jakie przechodzi zespół, mówiliśmy o konflikcie. Ta wiedza bardzo mi się przyda także w pracy zawodowej.
Całe popołudnie spędziliśmy na rozmowach o zarządzaniu różnorodnością. Dzień był bardzo długi . Grupy uzgodniły, że chcą mieć wolne czwartkowe popołudnie i wolą pracować do późna. Po zajęciach, które skończyły się przed dziewiątą spotkaliśmy się jeszcze na regionalnym wieczorze. To były mini prezentacje subregionów. Urzekła mnie rozmowa i opowieść Moniki o Milejewicach i odkrywaniu wielokulturowości tej miejscowości, wstydliwie przemilczanej tam (jak w wielu innych miejscach) historii polskich Żydów. Opowieść Krzyśka o śladach wielkich Polaków na ziemi lipskiej, o znamienitym rodzie Oleśnickich. Mogłam i ja zadziwić ich Rzeczpospolitą Norwidowską i historią rodziny Cypriana Norwida.
Dziś zajęcia zaczęły się wcześnie rano i nieprzerwanie trwały do 14:30, po to, żeby było wolne popołudnie. Długo i nużąco, choć temat ciekawy – mobilizowanie i motywowanie do działania, wzmacnianie zaangażowania. Po obiedzie jedni pojechali do Krakowa, inni do Wieliczki, ja wybrałam spacer po Niepołomicach. Zwiedziłyśmy zamek, obejrzałyśmy piękną wystawę włoskiego malarstwa XIII-XIX wiecznego, kościół, pogadałyśmy przy kawie z trenerkami.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie gorycz wieści ze Strachówki i ludzka podłość.



poniedziałek, 19 września 2011

Msza szkolna i turniej

Jechałam wczoraj do kościoła mocno zestresowana. To miał być powrót do tzw. mszy szkolnych, jako nasza odpowiedź na list biskupów o współwychowywanie młodego pokolenia. Kiedyś na mszy św o godz. 10:30 dzieci, młodzież czytała czytania, modlitwę powszechną, niosła dary do ołtarza, a schola przygotowywała oprawę muzyczną liturgii. To były bardzo piękne msze, na których nie byliśmy widzami, byliśmy współodprawiającymi. Wymagały ogromnej pracy i odpowiedzialności. Sobotnie próby scholi, a potem cotygodniowy stres, czy przyjdą dzieci, czy przeczytają, jak zaśpiewają. Było różnie, ale mimo wszystko było warto. To budowało nas wszystkich. Dzieciaki nabywały pewności siebie, przełamywały wstyd. To była nasza, żywa msza święta. Pan Bóg był jakby bliższy. Zmieniło się.
Dziś chcemy, aby tamte msze wróciły, a z nimi dzieci i młodzież do kościoła. I choć wczoraj było mi strasznie trudno, nawet odgrażałam się, że nie będę nic robiła, to w kościele wrócił pokój, pewność siebie, ogromne poczucie sensu. Jakby powrót do porzuconych powinności, ideałów młodości, celów ostatecznych. Nie będzie łatwo. Nie od nas zależy powodzenie. Trzeba zmagać się z różnymi przeciwnymi siłami w sobie i na zewnątrz, ale warto. To nasza wspólna sprawa.

Wczoraj przez chwilę byłam na międzygminnym turnieju piłki nożnej. Organizatorami było stowarzyszenie „Twórcy jutra” z Tłuszcza i wójt gminy Strachówka Piotr Orzechowski. Tak było w oficjalnych informacjach. Nieoficjalnie wielki wkład w organizację tego wydarzenia miał pan Krzysztof Załęski wuefista z naszej szkoły. Z uczniami zgrabił boisko, przygotował bramki, linie. Rano w niedzielę rozstawił namiot (z p Krzysztofem Gorczycą), wyniósł stoły, krzesła, przygotował nagłośnienie, a potem po wszystkich posprzątał. Nie mówiąc już o przygotowaniu strojów i drużyn z podstawówki i gimnazjum.
W turnieju wzięły udział zespoły z Jadowa, Stryjek i Strachówki. W klasyfikacji szkół podstawowych I miejsce Jadów, II Stryjki, III Strachówka, gimnazjów I miejsce Jadów, II Strachówka, III Stryjki. Może byłoby więcej grup, gdyby nie podobne wydarzenie w ym samym czasie w Dąbrówce. Nic nie szkodzi. Impreza i tak była ze wszech miar udana. Na przyszłość trzeba się spotykać (już nie tylko organizacje w gminie), ale między gminami, by lepiej planować sportowe, kulturalne kalendarze.


sobota, 17 września 2011

Rzeczpospolita Norwidowska na Festiwalu Kultur Kulmixtur




Przeczytałam w ostatnim numerze „Faktów", gazecie powiatu wołomińskiego, artykuł "Powiat wołomiński w KULMIXTURZE". Dopiszę kilka zdań do artykułu, bo wydarzenie to zasługuje ze wszech miar na uwagę i przypomnienie. Braliśmy w nim udział. Wzięliśmy - tzn. Zespół Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej ze Strachówki i Stowarzyszenie Rzeczpospolita Norwidowska. Andrzej Zbyszyński, który był głównym organizatorem prezentacji powiatu wołomińskiego poprosił mnie o pokazanie Warszawie Rzeczpospolitej Norwidowskiej. W materiale filmowym, który sam zmontował przeplatały się fragmenty z „Vademecum- w korowodzie weselnym rodziców Cypriana Norwida”, z innymi ważnymi wydarzeniami z terenu powiatu min. rekonstrukcja Cudu nad Wisłą. Była w tym pełnia. Jesteśmy Ziemią Cudu nad Wisłą i Cypriana Norwida.

Zaproponowałam jako dopełnienie, występ naszej młodzieży w strojach szlacheckich. Z pomocą przyszła zawsze niezawodna Renata Ołdak, nauczycielka z naszej szkoły. Przygotowała scenki historyczne, zrobiła skrót informacji z wydania specjalnego gazety szkolnej „Nowy szkolar” o Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Sześcioro gimnazjalistów z klasy III kilka razy w czasie jarmarku, przed warszawską publicznością recytowało wiersze Norwida. Obok naszego pięknego sztandaru przystawali ludzie i robili zdjęcia. Podczas spaceru przed pałacem w Wilanowie „szlachta” wzbudzała zachwyt obcokrajowców, którzy prosili o zrobienie sobie z nimi zdjęcia. Młodzież rozdawała foldery Stowarzyszenia o Rzeczpospolitej Norwidowskiej i numer specjalny Nowego Szkolara (dzielnie dodruk zrobiła, po godzinach pracy, zgrana ekipa nauczycielki - Mariolka, Emila, Iwona). Uczniom, nauczycielom należą się wielkie podziękowania.

Choć jarmark trwał cały dzień, czas minął szybko w towarzystwie pań z KGW z Równego, które częstowały pysznymi pierogami, krokietami, chlebem ze smalcem i innymi pysznościami. Miło było porozmawiać z Sylwią Łaskowską, mieszkanką Wołomina, mamą Kuby, przyjaciela Łazarza z liceum.
Stoisko powiatu wołomińskiego zdecydowanie wyróżniało się wśród innych. Było, jak byśmy powiedzieli, interaktywne. Sylwia robiła piękne koronki klockowe, Pan Andrzej rzeźbił anioły (cudne), pani Krystyna wyczarowywała bukiety z bibuły. Wszystko w ludowym wnętrzu ze starym kredensem, ławą, które udostępniła szefowa Ośrodka Dokumentacji Etnograficznej w Wołominie Jola Boguszewska. Z boku z wielkiego kosza orzechy z gospodarstwa agroturystycznego „Leszczynowe zacisze” z Rozalina sprzedawali Małgosia i Paweł Wiśniewscy.
Jak powiedział starosta Konrad Rytel była to pierwsza tego rodzaju prezentacja powiatu wołomińskiego. Możemy być dumni, że należne miejsce znalazła w niej Rzeczpospolita Norwidowska. Dziękujemy za zaproszenie i bardzo dobry klimat, na wołomińskim straganie.



sobota, 3 września 2011

IV spotkanie grupy roboczej w programie "Decydujmy razem"


Dzisiaj odbyło się w Rozalinie czwarte spotkanie grupy roboczej w programie „Decydujmy razem”. Zaprosili nas Małgosia i Paweł Wiśniewscy do swojego nowo powstałego gospodarstwa agroturystycznego. Jechałam pełna obaw. Tuż przed godziną 16:00 zadzwoniła Hania, sołtyska z Równego, że nie mogą przyjechać, bo przygotowują dania na jutrzejsze powiatowe dożynki. Podobną informację miałam wcześniej z Zofinina. Pomyślałam nie dobrze, znowu fuszerka w przepływie informacji i koordynacji działań. Na szczęście nie było tak źle. Okazało się, że przyjechała silna grupa z Zofinina, reprezentowana była Strachówka, Młynisko, Annopol, Rozalin, Księżyki. Przyjechał wójt, przdestawicielka prasy lokalnej z Tłuszcza, animator subregionalny Grzegorz Grabowski. Było 20 osób Oczywiście martwi brak reprezentacji drugiej strony gminy. Wierzę jednak, że inni włączą się, jeśli nie w tworzenie dokumentu, to w jego realizację.
W programie spotkania znalazły się dwie pozycje: 1. cele i 2 działania. Kto miał okazję czytać jakąkolwiek strategię lub inny podobny tekst wie, że opracowanie tego fragmentu jest rzeczą trudną. Dzisiaj zaczęliśmy tę pracę. Bardzo pomógł nam Grzegorz. Zrobił wprowadzenie do tematu turystka, zakreśłił jej kluczowe elementy.
1. Produkt. 2.Marketing/promocja. 3. Zasoby ludzkie. 4. Przestrzeń. 5.Instytucje. Sformułowaliśmy główny cel „Rozwój gospodarczy gminy Strachówka poprzez turystykę”. To oczywiście wersja robocza. Jak określić cele szczegółowe? Na karteczkach wypisaliśmy problemy (wiele pojawiło się w diagnozie). Przyporządkowaliśmy je do zakreślonych obszarów. Okazało się, że najwięcej kartek znalazło się w punkcie 3 pokazując w ten sposób główny problem. Brzmi on brak współpracy. Przeformułowaliśmy to na cel. Jest nim stworzenie partnerstwa dla budowania współpracy, która jest warunkiem powodzenia jakichkolwiek działań. Także w rozwoju turystyki. Udało się nam zapisać jeszcze kilka celów. Praca nad tą częścią dokumetu została rozpoczęta. Pojawia się sporo pomysłów konkretnych działań, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Wszystko po kolei. Była też chwila na
integrację i swobodną rozmowę przy kawie i ciastku.



czwartek, 1 września 2011

Początek roku szkolnego

Początek roku szkolnego za nami. Było godnie, spokojnie, uroczyście. Piękne czytania liturgiczne o tym jak Jezus zaprasza Piotra-apostoła do połowu ryb i wypłynięcia na głębię. To mój ulubiony fragment Ewangelii. Od razu włącza się kanon śpiewany we wspólnocie Taize, Lednicy „Nie bój się wypłyń na głebię jest przy Tobie Chrystu”. Nawiązał do tego w kazaniu ksiądz proboszcz mówiąc o odwadze zdobywania wiedzy, stawiania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Bardzo mi się podobało. Takie właśnie jest zadanie szkoły, każdego nauczyciela, ucznia - pytać i szukać odpowiedzi. Ten rok szkolny został ogłoszony przez MEN rokiem pasji. Każdy człowiek ma jakąś wystarczy ją odkryć i pielęgnować. Tym właśnie będziemy między innymi zajmować się przez najbliższe 10 miesięcy. Przed szkołą także inne wielkie wyzwanie. Zostaliśmy zaproszeni do współpracy, korespondencji z katolicką szkołą i parafią świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Czy odpowiemy na to zaproszenie, czy damy radę? To też może być wielka przygoda dla szkoły, parafii, gminy.
Dzisiejszy dzień był ważny z jeszcze jednego powodu. Na wniosek i zaproszenie rady pedagogicznej odbyło się spotkanie radnych komisji oświaty, nauczycieli, wójta, dyrektora Zespołu Obsługi Szkół. Bezpośrednim powodem spotkania było odrzucenie przez komisję (a w następstwie przez całą radę) projektu obniżenia z 9 do 6 obowiązkowych godzin dydaktycznych (z uczniami), które prowadzi dyrektor. Nie rozumiemy tych decyzji. Chcieliśmy usłyszeć argumentację drugiej strony. Jednak nie to było najważniejsze. Dzisiaj, tak naprawdę, nie było stron. Spotkaliśmy się przede wszystkim po to, żeby rozmawiać o życiu szkoły. W atmosferze wzajemnej życzliwości chcemy tworzyć jak najlepsze warunki dla rozwoju oświaty w gminie. Wszak dobra edukacja to najlepsza inwestycja. Cieszy mnie, że to początek spotkań. Będą kolejne. Taką wolę wyrażają wszyscy.