poniedziałek, 21 lutego 2011

Przysłop


Wróciliśmy z zimowj, sponsorowanej wyprawy w góry. Ja i dzieci Łazarz, Helena, Andrzej, Olek i Mraysia. Dzięki Teresie spędziliśmy 5 dni w Przesłopie, w Beskidach koło Lubomierza.
Choć bardzo trudno było mi się wybrać nie żałuję. To był bardzo dobry czas. Przede wszystkim bez telewizji, z dziećmi. Chodziliśmy na spacery, szlakiem do „Papieżówki”, po lesie, wzdłuż szumiącego potoku. Byliśmy na nartach. Nie zjeżdżałam nie umiem i było za wysoko. Dzieciaki mimo, że pierwszy raz miały narty na nogach radziły sobie świetnie. Rozpoznawałam po kształcie lub kolorze, stojąc u podnóża góry „z sercem na ramieniu”, ledwie widoczne punkciki. Wyłaniały się nagle z mgły, gdzieś w połowie zjazdu szusując na dół bez lęku.

Wieczorami graliśmy w memory, scrable, warcaby, czytaliśmy książki, słuchaliśmy Bacha, Vivaldiego, Mozarta, też radiowej „Trójki”.
Chłopaki nie przepuścili dwóch ważnych meczy (nie pamiętam niestety kto z kim), poszli do nieznanych, miłych sąsiadów. A my z dziewczynami siedziałyśmy przy kominku z książkmi w ręku. W sobotni wieczór zaśmiewali się grając w „miasta, państwa”, a ja kończyłam „Nigdy w życiu” Katarzyny Grocholi. Lekka powieść o zwyczajnej-niezwyczajnej kobiecie.
To był dobry czas. Czas na ciszę, czas na niemyślenie i myślenie, na obserwowanie dzieci, ciekawe rozmowy, czas na wzruszenia.
„Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej” jak mówi przysłowie. Wróciliśmy polskimi kolejami stojąc w ścisku na korytarzu, jak w PRL-u. Było bardzo wesoło.
Lubię być w domu, z Józefem, lubię Go słuchać. Chcę znaleźć równowagę we wszystkim co robię, mieć czas na zwykłe domowe prace, myślenie i niemyślenie, bycie z dziećmi, czytanie. Muszę trochę przewartościować sprawy i rzeczy.

1 komentarz:

  1. Dziękuję. To, co zapisane, często jest lepsze, niż opowiedziane. Upraszamy język mówiony. Brak wtedy niuansów, o które łatwiej w piśmie, bo pisanie wymusza szukanie słów (i obrazów). Lepiej oddać i odczuc refleksyjność - "To był dobry czas. Czas na ciszę, czas na niemyślenie i myślenie, na obserwowanie dzieci, ciekawe rozmowy, czas na wzruszenia" - bo opowiadając nie zapadamy w dłuższe zamyślenia, wyciszenia, w tekście i piszący i czytający dokładają zindywidualizowane na wiele sposobów przeżywanie. Zdjęcia pokazują ładny świat wewnętrzny i zewnętrzny. Ten dom ma duszę.
    I jeszcze jedno w tym kontekście. Mówi się - "dzieci się nam udały". Akurat! Dzieci po prostu są odbiciem (wcieleniem) wartości,którymi zyje rodzina.
    Bravo, dzieci :)
    A stoku i nart to wam trochę zazdroszczę. Ale jeszcze się zemszczę, jeszcze sobie odbiję :)

    "Lubię być w domu, z ...., lubię go słuchać" - a ty znów z tym słuchaniem. I do tego tego gaduły :-(

    OdpowiedzUsuń